Reklama

Była uzależniona od narkotyków, alkoholu i... własnej matki, wielkiej hollywoodzkiej gwiazdy Debbie Reynolds. Carrie Fisher zagrała w prawie 40 filmach, ale sławą i urodą nigdy jej nie dorównała. Przez całe życie zmagała się z chorobą psychiczną. Debbie – z rodzinną traumą i poczuciem winy. Ich historia to opowieść o miłości matki i córki, która musiała pokonać demony. Carrie Fisher odeszła pięć lat temu, 27 grudnia 2016 roku. Debbie Reynolds zmarła dzień po śmierci córki.

Reklama

Opowieść o miłości matki i córki

„Jestem jak trójca święta, bo składam się z siebie i dwóch biegunów mojej choroby”, żartowała Carrie Fisher. Za swoje stany maniakalne obwiniała „Reya” – część swojej osobowości, która gotowa była góry przenosić, bawić się do rana przez trzy dni z rzędu albo pojechać na drugi koniec Los Angeles do salonu tatuażu tylko po to, żeby ocknąć się w progu i nie wiedzieć, jak się tam znalazła. Epizodom depresyjnym nadała przydomek „Pam”. „Pam stoi na brzegu morza i płacze, wpatrując się w horyzont”, pisała w swojej bestsellerowej autobiografii „Wishful drinking”. „Rey dekoruje mój dom, a Pam musi w nim mieszkać”.

ZOBACZ TEŻ: Walczyła z uzależnieniami, depresją i wizerunkiem księżniczki... Życie Carrie Fisher było smutną bajką

Sama Fisher mieszkała w domu należącym niegdyś do aktorki Bette Davis. W salonie stała naturalnej wielkości lalka księżniczki Lei z „Gwiezdnych wojen”. Roli, która przyniosła jej sławę. Okna gabinetu Fisher wychodziły na obsesyjnie planowany przez nią i pielęgnowany ogród i na ogród mieszkającej dom dalej matki. Tak, mama zawsze była blisko. Ratowała w kłopotach, nawet gdy Carrie odpychała ją obiema rękami.

Reklama

Cały materiał o relacjach Carrie Fisher z matką, znajdziecie w poniższej galerii!

Reklama
Reklama
Reklama