Prawdą okazuje się opinia, że można być pięknym, sławnym oraz bogatym, a mimo tego nie odczuwać szczęścia i mieć życie za porażkę. W najnowszym wywiadzie Brad Pitt w mocnych słowach podsumował swoją codzienność. Dlaczego?

Reklama

Brad Pitt o życiu prywatnym

W Stanach Zjednoczonych niezwykle popularny jest podcast Marca Marona. Komik od 2009 roku co tydzień zaprasza do swojego programu radiowego gwiazdy, z którymi przeprowadza interesujące wywiady. Kilka dni temu światło dzienne ujrzała rozmowa dziennikarza z Bradem Pittem i Leonardem DiCaprio. To właśnie w jej trakcie pierwszy z nich określił swoje życie jako katastrofę.

W trakcie programu hollywoodzcy aktorzy wspominali m. in. początki kariery, udział w produkcjach, z których nie czuli się dumni czy też krępujące sytuacje. Brad Pitt nawiązał do światowej premiery Fight Club, przed którą z Edwardem Nortonem wypalili tyle marihuany, że śmiali się podczas seansu w najbardziej nieodpowiednich momentach, aż organizator weneckiego festiwalu... wyszedł z sali. Jednak najbardziej szokujące było wyznanie, które powiedział zaraz potem.

Rozmowa płynnie przeszła w zainteresowanie paparazzi i sposoby, jak ich unikać. Wówczas DiCaprio zdradził Maronowi, że ci już za nim nie chodzą, a przynajmniej nie w takim stopniu, jak zaraz po premierze kultowego Titanica, kiedy przemieszczając się po mieście zauważył za sobą rząd czarnych SUV-ów śledzących każdy jego ruch. Pitt wtedy wyraził swoją dezaprobatę, mówiąc: „Jestem trochę niezadowolony z tego, co słyszę” i równocześnie przyznał, że on sam nadal cieszy się wielkim zainteresowaniem paparazzi. Dodał również, że czuje się jak śmieć, którego magazyny wykorzystują, by zapchać miejsce: „Nie wiem dlaczego... Prawdopodobnie przez wzgląd na moje życie osobiste, które jest katastrofą”.

Reklama

Zgadzacie się z jego opinią?

Zobacz także

— marc maron (@marcmaron) January 6, 2020

East News
Reklama
Reklama
Reklama