Reklama

Reklama

Borys Szyc przeszedł życiową przemianę. Nie jest już wiecznym chłopcem, który nie chciał się ustatkować i miał problemy z alkoholem. W najnowszej VIVIE! szczerze opowiedział Krystynie Pytlakowskiej o dojrzewaniu i chorobie, która omal go nie zabiła.

Borys Szyc o zmianach w swoim życiu

Borys Szyc jest obecnie zupełnie innym człowiekiem niż 20 lat temu. Wtedy chciał zmieniać świat, teraz traktuje teraz życie dużo poważniej i jak mówi wie, że zmienić może co najwyżej siebie. A co planuje za 20 lat? W naszym wideo stwierdził, że planuje zajmować się… wnukami! Co jeszcze zdradził?

Borys Szyc w najnowszej VIVIE!

- A na czym to „poważniej” polega?

Na braniu odpowiedzialności za swoje czyny.

– Cóż takiego popełniłeś?

Popełniłem i popełniam, ale już bardziej świadomie, bo żyję świadomie. Od trzech lat nie piję, jestem po terapii, która mi dużo uzmysłowiła. W ostatnim okresie mojego piętnastoletniego picia nie odczuwałem już żadnej przyjemności. Musiałem pić tylko, żeby dalej funkcjonować, aż w końcu powiedziałem sobie „stop”. Bo zrozumiałem, że się zabiję. A tego nie chciałem, bo życie jest piękne a ja radości z tego, że żyję nie straciłem jeszcze do końca, chociaż alkohol jest bardzo mocnym depresantem. Ale gdzieś ta iskra i chęć do życia we mnie nie zanikła.

– Teraz jesteś już dorosły?

Sadzę, że tak. Za rok kończę czterdziestkę. Trochę mi to zajęło. Ale nawet mi dobrze z tą czterdziestką, chociaż wewnętrznie czuję się dużo młodszy. Rozmawialiśmy o tym nawet z Justyną, czy możemy określić w jakim wieku się zatrzymaliśmy. Myślę, że mam 30 lat, góra 30. Nie mówię tu o takich momentach, kiedy czuję się dzieckiem i wtedy często „zażartowuję” życie. Taki chłopak na przekór, buntownik bez powodu.

Co się zmieniło?

Kiedyś wszystko chciałem mieć natychmiast, tu i teraz, i dużo. Taki nadmierny apetyt na życie. Teraz zupełnie inaczej podchodzę do pracy, bardziej systematycznie, ja sobie wszystko układam w głowie, kataloguję i wyłazi ze mnie pedant. Czyszczę na przykład natrętnie blat stołu. Od dwóch lat trenuję też boks i wróciłem do jeździectwa. Moja córka jeździ od kilku lat, dostała nawet brązową odznakę.

– Jesteś teraz wreszcie człowiekiem szczęśliwym?
Jestem. I od życia chciałbym głównie jednego – zdrowia. Wiem, że resztę mogę osiągnąć. Chcę też pojeździć po świecie, zobaczyć inną kulturę, i chciałbym, żeby moja córka była szczęśliwa i miała pasję, która by ją prowadziła aż do starości.

– A nie zakłóca ci poczucia szczęścia fakt, że wielu rzezy nie zrealizujesz?

Myślałem o tym, nawet niedawno. Kiedy biegliśmy z Justyną. Rano biegamy po odwiezieniu dziewczyn do szkół i mamy dwie godziny dla siebie. Biegniemy nad Wisłą, a ja patrzę, jak rzeka płynie, i nachodzi mnie refleksja, że jest tyle miejsc, gdzie mnie jeszcze nie było. Czy zdążę je zobaczyć?

Cała rozmowa z Borysem Szycem do przeczytania w najnowszym wydaniu dwutygodnika VIVA!

Co jeszcze w nowej VIVIE!?

MARINA ŁUCZENKO-SZCZĘSNA o tym, jak walczyła o siebie, swojej nowej płycie oraz blaskach i cieniach życia ze sławnym piłkarzem, Wojciechem Szczęsnym. JOANNA KOS-KRAUZE w niezwykłej rozmowie przyznaje, że, żeby żyć, trzeba pogodzić się z odchodzeniem. Jedno z najgorętszych nazwisk polskiego kina, JAKUB GIERSZAŁ, po raz pierwszy opowiada o blaskach i cieniach sławy. Seksbomba lat 60., laureatka dwóch Oscarów, JANE FONDA, twierdzi, że trzecia część życia — po sześćdziesiątce — może być najlepsza. Warunek? Trzeba zrobić rachunek dawnych błędów.

Nowy numer VIVY! (23/2017) w sprzedaży już od czwartku, 16 listopada!

Marina Łuczenko-Szczęsna, VIVA! listopad 2017, okładka 23/2017
Marcin Kempski/I LIKE PHOTO

Zobacz także: Borys Szyc do córki: „Jak będziesz miała chłopaka, to tatuś dobrze sprawdzi, kto to jest!”. Jak ją wychowuje?

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama