Borys Szyc do córki: „Jak będziesz miała chłopaka, to tatuś dobrze sprawdzi, kto to jest!”. Jak ją wychowuje?
- Przejmuje mnie to, że za kilka lat będzie w okolicach osiemnastki. Jak pomyślę o tym, co ja sam wtedy robiłem, to jestem przerażony - powiedział Borys Szyc o swojej córce. Sonia ma dopiero 11 lat ale szybko dorasta. Zaczyna się już interesować chłopcami, a jej tata ma nadzieję, że jej ukochani będą dojrzalsi niż on w ich wieku. Jak przeżywa jej dojrzewanie? Jak ją wychowuje? Aktor o Soni opowiedział dziennikarzowi i świeżo upieczonemu ojcu, Bartoszowi Janiszewskiemu w wywiadzie do najnowszego numeru Urody Życia.
Borys Szyc: Sonia ma 11 lat, jest dziewczynką, która dojrzewa i zaczyna czuć swoją kobiecość. Czasami to ja się czuję bardziej zażenowany, onieśmielony, nie wiem, kiedy wkraczam już w obszar, w którym chce pobyć sama. Jak jedziemy na wakacje, muszę szanować to, że chce mieć swój pokój, jakąś strefę prywatności. Ale mimo to czuję, że mi ufa. Ma już swoje sercowe przejścia, miała jakiegoś tam bliższego kolegę, teraz już go nie ma, coś tam się wydarzyło. Dla mnie to ogromna wartość, że ona nie wstydzi się opowiadać o swoim życiu emocjonalnym, o tym, że pojawił się ktoś dla niej ważny, że coś przeżyła.
- Szykujesz kija na wszystkich chłopaków, którzy będą się koło niej kręcić?
Borys Szyc: Żartowałem sobie tak z nią, jak miała dziewięć lat: „Pamiętaj, jak będziesz miała chłopaka, to już tatuś dobrze sprawdzi, kto to jest!”. W końcu ona nie wytrzymała i powiedziała: „Dlatego nigdy ci nie powiem, kogo kocham!”. Przeraziłem się, bo bardzo chciałbym wiedzieć, kogo kocha moja córka. Dwa lata zajęło mi odbudowywanie jej zaufania. Teraz może się tym ze mną podzielić.
- Wiesz, że podobno ojciec jest dla kobiety punktem odniesienia. Podobno szuka go w partnerze.
Borys Szyc: Wiem i czuję z tego powodu strach, bo przecież chciałbym dla swojej córki kogoś odpowiedzialnego, a jak patrzę na swoje życie, przynajmniej do niedawna, dość szalone i nieodpowiedzialne w wielu momentach, to mam obawy. Ale wierzę, że nie skopałem sobie i jej życia na tyle, żebym nie mógł tego odkręcić. I pokazać czegoś inspirującego, a siebie jako kogoś, na kogo może w życiu liczyć.
Borys Szyc z dziennikarzem Bartoszem Janiszewskim w sierpniowej "Urodzie Życia".
- Jakby taki łobuz, jakim sam byłeś 20 lat temu, przyszedł do Soni, to go nie pogonisz? Bo nieodpowiedzialny, bo może mieć niecne plany albo złamać jej serce?
Borys Szyc: Wiem, że musi przeżyć pewne rzeczy. I jej przed tym nie uchronię. Nie da się przeżyć życia bez zranienia, bez łez i bez przepłakanych nocy. To jest część drogi. Bardziej przejmuje mnie to, że za kilka lat będzie w okolicach osiemnastki. Jak pomyślę o tym, co ja sam wtedy robiłem, to jestem przerażony.
- Nie wiem, co ty robiłeś, ale jak ja pomyślę, że mój syn miałby robić to samo, to już dzisiaj mam ochotę zapisać go do zamkniętego ośrodka gdzieś daleko w górach, wiedząc, co może się w jego życiu wydarzyć.
Borys Szyc: Mało tego! To się na pewno wydarzy. Ale nie chcę jej wychowywać metodą zakazów i nakazów. Kiedy mi czegoś zakazywano, to łamałem natychmiast wszystkie te zakazy. Sonia jest ode mnie mądrzejsza, ale mimo wszystko bardzo do mnie podobna.
- Przed czym chciałbyś ją przestrzec i czego nauczyć?
Borys Szyc: To będą oczywiście banały, ale się sprawdzają. Że miłość jest najważniejsza. Ale też, że nie każdy musi cię lubić. Bardzo długo sam z tym walczyłem, bo chciałem koniecznie wszystkich zadowolić i rozśmieszyć. Chciałbym, żeby ona była o to mądrzejsza i wiedziała, że nie trzeba przejmować się głosami wszystkich ludzi. Że dbać trzeba o przyjaciół, ale niekoniecznie o obcych ludzi. Chciałbym ją też nauczyć odpowiedzialnego podejścia do pieniędzy.
Polecamy też: Borys Szyc o ojcostwie: „Byłem niegotowy do kwadratu. Nie byłem fajnym tatą”. Jak córka pomogła mu dojrzeć do tej roli?
Jakie wyzwania postawiło przed nim ojcostwo? Czego nauczył się od Soni? Cały wywiad z aktorem w najnowszej, sierpniowej „Urodzie Życia”.