Reklama

Nawet jeśli nie czytałaś jej książek, na pewno o nich słyszałaś. W końcu 365 dni i Ten dzień to bestsellery, a Blanka Lipińska nie przez przypadek nazywana jest „autorką polskiego Grey”! Pisze o ostrym seksie. Pełnym perwersji i przemocy. Ale nie uważa się za pisarkę. Mówi o sobie „autorka”. W rozmowie z nami Lipińska zdradziła, ile jeszcze tomów sagi powstanie i kogo wyobraża sobie w rolach głównych, jeśli miałaby powstać ekranizacja jej powieści… Zapraszamy do obejrzenia video!

Reklama

Blanka Lipińska w wywiadzie dla VIVY!

W najnowszym numerze VIVY! z Blanką Lipińską rozmawia Roman Praszyński. Koniecznie przeczytaj całą rozmowę!

Gratuluję, utrafiła Pani w potrzeby Polek. Ostry seks kręci.

Nie planowałam wydać tych książek ani trafiać w gusta. Napisałam je cztery lata temu dla siebie. Z głodu seksu i emocji. Żyłam z człowiekiem, którego bardzo kochałam, który był fantastycznym, ciepłym facetem i wszystko było z nim super. Ale nie uprawiał ze mną seksu.

Dramat.

Tak. Naprawdę. Powiedzenie, że seks to zdrowie, nie bierze się znikąd. Najpierw zdrowie psychiczne pada, a później sypie się fizyczne. Żeby z nim być, stworzyłam alternatywną rzeczywistość, czyli „365 dni”. Żyłam seksem moich bohaterów.

Freud by zacierał rączki.

Na jego kozetce miejsce miałabym dożywotnio. Każdemu polecam napisanie książki o tym, czego mu brakuje. To były cztery najlepsze miesiące mojego życia. Mimo że traciłam bliską osobę.

A co na to KM, któremu mimo wszystko dziękuje Pani na końcu swojej pierwszej książki?

Widział, jak się męczę. Widział moją kobiecą desperację – płacz, krzyki. Ale nie czuł potrzeby zmiany. Powiedział: „Ja już się w życiu naruch…”. Rzeczywiście, miał szalone powodzenie u kobiet. Był bardzo inteligentny i niezwykle przez to czarujący. Podjęłam próby leczenia. Jego i siebie. Nawet wpadłam na pomysł, że zacznę jeść brom. Zadzwoniłam z tym pomysłem do serdecznego kumpla z dzieciństwa, ginekologa. Wybił mi to z głowy bardzo szybko.

Jak się rozstaliście?

Skończyłam pisać. Oboje byliśmy zmęczeni sobą. Usiadłam przed nim i powiedziałam: „Nie wytrzymuję już. Boję się, że cię zdradzę”. Pomógł mi w przeprowadzce. Po półtora roku mój organizm i głowa błagały o litość. Podobał mi się każdy facet. Pracuję dla federacji KSW, gdzie walczą mężczyźni napakowani testosteronem. Myślałam, że zwariuję, jeżdżąc wtedy na gale. Tylu sportowców i ja – wyposzczona i wierna.

Reklama

Po rozstaniu rzuciła się Pani w wyuzdany seks?

Szczerze? Nie. Mama mnie tak wychowała, by szanować siebie. Nie na dzisiejsze czasy.

MARTA WOJTAL
Reklama
Reklama
Reklama