Białorusini protestują po pierwszej turze wyborów prezydenckich. Wyniki sfałszowano?
Policja użyła siły. Co najmniej jedna osoba nie żyje
Za nami niespokojna noc w Mińsku, gdzie po pierwszej turze wyborów prezydenckich rozpętały się ogromne protesty i demonstracje. Około 350 tysięcy osób wyszło na ulice, ponieważ podejrzewa, że wyniki wyborów zostały sfałszowane. Według sondaży aż 80 procent głosów miał otrzymać urzędujący od 1994 roku prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka. Wyniki wywieszane przed poszczególnymi lokalami wyborczymi są jednak zupełnie inne… W wyniku starć z policją, która używała siły wobec demonstrantów, zginęła minimum jedna osoba.
Powyborcze protesty na Białorusi – szczegóły
W wyborach na Białorusi o urząd prezydenta ubiegało się i zostało dopuszczonych do wyborów 5 kandydatów. Ale w stawce tak naprawdę liczyła się tylko dwójka – urzędujący od 26 lat prezydent Aleksandr Łukaszenka oraz, niespodziewanie, Swiatlana Cichanouska. To 37-letnia tłumaczka, która weszła do polityki i rozpoczęła kampanię prezydencką po tym, jak jej mąż Sergiej został prawa do startu w wyborach pozbawiony. Mężczyzna, który od lat krytykuje w internecie białoruskie władze, został aresztowany pod pretekstem naruszania porządku publicznego. Cichanouska w krótkim czasie podbiła serca opozycjonistów i zmotywowała ich do głosowania, mimo że władze Białorusi zakazały jej organizowania wieców.
Wczoraj wieczorem po kilku dniach głosowania białoruskie telewizje podały wyniki sondażowych wyborów. I choć widzom ukazał się wynik, z którego wynika, że Aleksandr Łukaszenka zmiażdżył konkurentów, to wiele osób jest przekonanych, że wyniki zostały sfałszowane. Podobny, wysoki procent głosów urzędujący prezydent miał otrzymywać w każdych poprzednich wyborach – mimo że nastroje społeczne zdecydowanie nie oddają tak wysokie poparcia dla jego osoby. Ponadto, znalazły się komisje wyborcze, które według demonstrujących policzyły głosy sprawiedliwie - nie bojąc się konsekwencji. Z wywieszonych przez nich raportów wynika, że to , Swiatlana Cichanouska wygrała wybory wynikiem około 80% głosów już w pierwszej turze.
Choć białoruska PKW przekazała cząstkowe wyniki wyborów dopiero przed chwilą, już w nocy podejrzewano, że przedstawiciele tej instytucji również podadzą sfałszowane wyniki wyborów. Tłum wyszedł na ulice Mińska, by zaprotestować przeciwko kłamstwom władzy. Niestety, funkcjonariusze byli dla protestujących bardzo agresywni. Doszło między innymi do wjechania milicyjnej furgonetki w demonstrantów, rzucano w ludzi granatami, a 1300 osób – według Reutera – zostało zatrzymanych. Z kolei Centrum Praw Człowieka Wiasna podało, że jedna osoba w wyniki starć z policją nie żyje.
Według nieoficjalnych informacji mediów prezydent Aleksandr Łukaszenka miał w nocy opuścić samolotem Białoruś i polecieć do Turcji. Z kolei kontrkandydatka, Swiatlana Cichanouska poprosiła w nocy w specjalnym apelu o zaprzestanie przemocy, a winą za sytuację w kraju obarczyła rządzących. Sama nie wyszła na ulice, by nie być przyczyną wywołania jeszcze większych zamieszek.
Przedstawiciele wielu europejskich krajów, w tym Polski, apelują do władz Białorusi o podanie prawdziwych wyników demokratycznych wyborów. Centralna Komisja Wyborcza na Białorusi podała przed chwilą, że według wstępnych wyników urzędujący prezydent zdobył 80,2% głosów, zaś Cichanouska 9,9%.