Reklama

Nie żyje Benji Gregory, dawny aktor dziecięcy, który sympatię widzów zaskarbił sobie rolą w serialu "Alf". Od tragedii minęło już kilka tygodni, jednak dopiero teraz informacja przedostała się do mediów. Potwierdziła ją w rozmowie z New York Times siostra artysty, Rebecca. Okoliczności jego śmierci do dziś nie zostały wyjaśnione...

Reklama

Benji Gregory nie żyje. W samochodzie znaleziono ciała aktora i jego psa

46-letni Benji Gregory zmarł 13 czerwca br. Ciało aktora znaleziony w aucie zaparkowanym na parkingu przed jedną z placówek banku w stanie Arizona. Według Rebecci Gregory udał się tam w celu zdeponowania czeku, czego nie zdołał zrobić — krótka drzemka w samochodzie poskutkowała udarem cieplnym, a w konsekwencji zgonem. Śledczy wciąż ustalają oficjalną przyczynę śmierci.

Ten sam przykry los spotkał jego ukochanego psa, który towarzyszył właścicielowi w ostatnich chwilach. Mops o imieniu Hans regularnie często przewijał się na zdjęciach publikowanych w mediach społecznościowych przez Benjiego.

Benji Gregory grał w kultowym serialu. Był przyjacielem "Alfa"

Gregory urodził się 26 maja 1978 roku w rodzinie aktorów, w których ślady bardzo szybko poszedł. W latach 1986-1990 wcielał się w Briana Tannera w serialu "Alf". Ponad 100-odcinkowa produkcja opowiadała historię rodziny, która przygarnęła pod swój dach tytułowego kosmitę po tym, jak ten rozbił się w ich domu w Kalifornii. To właśnie ta rola zapewniła mu światową rozpoznawalność — ma jednak na koncie występy w innych serialach telewizyjnych tj. "Drużyna A" czy "T.J. Hooker".

Reklama

Po zakończeniu zdjęć do "Afa" Benji Gregory porzucił karierę aktorską i dołączył do marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych. Odszedł ze służby w 2005 roku z powodów zdrowotnych. W rozmowie z TMZ siostra ujawniła, że cierpiał on z powodu depresji oraz bezsenności. Czasem nie potrafił zasnąć nawet przez kilka dni.

AKPA
Reklama
Reklama
Reklama