Reklama

Moje życie czasem jest komedią pomyłek, niekiedy komedią romantyczną, a raz na jakiś czas dramatem wojennym”, śmieje się Beata Tadla, która zamyka przeszłość i zaczyna wszystko od nowa. Beacie Nowickiej zdradziła, jak dziś wygląda jej życie. Jest zakochana i szczęśliwa. W nowej rozmowie wyznała, czym dla niej jest miłość.

Reklama

Potrafisz mężczyźnie wybaczyć?

Tak. To jest właśnie element zamykania przeszłości. Prawdziwe wybaczenie pozwala nam nie dusić w sobie żalu, otworzyć się. Trzeba sobie zadać milion pytań o przyczyny różnych zachowań. Niekoniecznie chcieć je zrozumieć, bo nie zawsze się da. Ale potem przychodzi czas, kiedy wiesz, że ten ktoś nie jest już w stanie dalej nad tobą panować. Poczucie krzywdy mija, ustępuje miejsca myśleniu, że przecież dla mnie to ja jestem najcenniejsza, muszę myśleć o sobie. Nieważne, co było. Stało się. Więc ogarniam zgliszcza i zaczynam budowę od nowa, cegiełka po cegiełce.

Gdyby Jarek Kret wszedł teraz do restauracji, nie uciekłabyś?

A dlaczego miałabym uciekać i się nie przywitać? Teraz mam inne, bardzo szczęśliwe, poukładane życie. I tego też życzę innym. Generalnie wszystkim dobrze życzę. Wydaje mi się, że gdy ludzie są szczęśliwsi, to są lepsi i dla siebie, i dla otoczenia. Warto o to zadbać.

W tym trudnym momencie rozstania i ostrych treningów do „Tańca z Gwiazdami” zaopiekowali się Tobą rodzice.

Przyjechali na tydzień, bo produkcja „Tańca…” zaprosiła rodziców uczestników, i zostali trzy miesiące, aż do dnia, w którym przyniosłam Kryształową Kulę. Są przy mnie w trudnych momentach, ale też w chwilach szczęścia. Są zawsze.

Spłaciłaś kredyt za główną nagrodę?

Nie starczyłoby (śmiech). Ale za to z moim Jaśkiem pojechaliśmy na Kubę i do Stanów Zjednoczonych, zrobiliśmy sobie wakacje na wypasie. Jasiek też mnie wtedy wspierał. Był na każdym występie, na próbę generalną przyprowadził pół klasy. Dumny udzielał takich wywiadów, że cała drżałam ze wzruszenia. Rodzice codziennie na mnie czekali. Wracałam po 12 godzinach, mama podkładała mi poduszkę pod głowę na kanapie i podstawiała pyszne pierogi. Mogłam zjeść 100 pierożków, wiedziałam, że nie utyję, bo następnego dnia czekało mnie kolejne sześć godzin treningu. W pewnym momencie miałam wrażenie, że całe moje otoczenie bierze udział w tym programie, tak mnie silnie wspierali: redakcja, przyjaciele, znajomi. Ponieważ wszyscy bardzo lubią moich rodziców, cała banda przychodziła do mnie do domu, oglądali „Taniec…” w telewizji, a mama karmiła towarzystwo, zastawiając stół pierogami, kopytkami czy gołąbkami. Do dziś czule wspominają pierogi mamy Ireny.

Moje życie bez mężczyzny jest niepełne – myślisz tak czasami?

Takie myślenie w ogóle nie wchodzi w grę. Jestem przyzwyczajona do samodzielności, do radzenia sobie. A już na pewno nie potrzebuję nikogo, żeby robił coś za mnie. Ale jeśli będzie robił coś dla mnie, przyjmę to z radością

Nowa miłość przytrafiła Ci się nieoczekiwanie, tak jak lubisz. Poczułaś motyle w brzuchu?

(śmiech) Myślę, że tam siedzi wielkie stado. Wciąż je czuję. Oczywiście związek na odległość nie jest łatwy, nigdy wcześniej takiego nie miałam. Uczy cierpliwości, bo trzeba sobie radzić z tęsknotą i brakiem bliskości. Ale za to jak cieszą spotkania! Nie wyciągniesz jednak ode mnie szczegółów, bo obiecaliśmy sobie, że nie będziemy o tym opowiadać w mediach. Rafał nie jest osobą publiczną, ma prawo do zachowania anonimowości. Ja to szanuję.

Intryguje mnie, co takiego od niego dostałaś, że znowu masz ten blask w oczach?

A jednak mnie ciągniesz za język! (śmiech). Ja po prostu czuję się młodo. Cieszę się tym, co dostaję. Uważam, że związek może być przyjemnością, a nie polem bitewnym. Może być spokojny i dobry. Oboje mamy silne charaktery, ale jesteśmy dojrzali i wiemy, czego pragniemy od życia, od siebie. To wspaniałe, gdy mężczyzna może kobiecie imponować. Nie romantyczną wylewnością z buziaczkami i kwiatuszkami, tylko spokojem i mądrością. Wiesz, co to jest?

Ten blask?

Tak. Radość, uśmiech, tęsknota. Bycie na wiecznej randce. Czekanie. I celebrowanie obecności. Związek na odległość paradoksalnie pomaga się zbliżyć. Bardzo dużo rozmawiamy, mam czasem wrażenie, że częściej i głębiej niż niejedna para, której nie dzieli taki dystans. Niczego nie niszczy codzienność, mamy komfort, że…

…nie musicie się śpieszyć?

Pośpiech jest złym doradcą. Kiedy jest miłość, wszystko samo się układa. Miłość jest największą siłą, jaka mnie napędza. Nie znam bardziej wartościowego paliwa. A kiedy kocham, to całym sercem, całą duszą, bo inaczej nie potrafię.

Marlena Bielinska/Move Pictures
Marlena Bielinska/Move Pictures
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama