Reklama

W jej życiu nastąpiła prawdziwa rewolucja. Dziś Beata Tadla jest naprawdę szczęśliwa i zakochana! „Nie mam zielonego pojęcia, co będzie jutro. Mnie interesuje tylko to, co dzieje się teraz, nie wracam też do przeszłości”, zdradziła w najnowszym wywiadzie Krystynie Pytlakowskiej. Co mówi nam o miłości i macierzyństwie? Dziennikarka opowiedziała także o swoich zawodowych wyzwaniach!

Reklama

Ostatnio w twoim życiu wielkie zmiany. Rozstania i powroty.

Beata Tadla: Tak, niedawno wróciłam do radia, zawsze je bardzo lubiłam, było moją pierwszą miłością, która nigdy się nie skończyła. A teraz dzięki tej pracy jestem pełna entuzjazmu i mam wspaniałych ludzi wokół siebie. Praca w Radiu Zet daje mi dużo radości.

Chciałaś czy musiałaś wrócić do radia?

Do niczego nigdy się nie zmuszam. Dostałam wspaniałą propozycję i z niej skorzystałam.

Dlatego, że to była twoja pierwsza miłość, a pierwszej miłości się nie zapomina i czasem się do niej wraca?

(śmiech) Wyczuwam sugestię… Ale nie pociągnę wątku. Zostańmy przy kwestiach zawodowych. Nie straciłam też kontaktu z telewizją, jestem w grupie komentatorów Superstacji, jednak radio to moje główne zajęcie.

Ale w radio nie widać twojej urody.

Dziękuję za komplement. Nie pcham się przed kamery. Poza tym dzisiaj radio to nie tylko mikrofon. Każda rozmowa jest rejestrowana, a potem można ją obejrzeć także w wersji wideo na stronie internetowej.

Widzę, że jesteś w bardzo dobrym nastroju.

W doskonałym! Dobre samopoczucie to podstawa mojego bytu. Humor poprawiają mi także zajęcia ze studentami, właśnie wracam z Uniwersytetu Wrocławskiego. Tę moją działalność też uwielbiam. Bardzo dużo uczę się od młodych ludzi i mam nadzieję, że oni ode mnie także.

A nie tęsknisz za telewizją?

Wystarcza mi to, co mam. Ja już nie chcę pracować w newsach ani publicystyce politycznej. Ten etap mam raczej za sobą. Jeśli pojawi się coś ciekawego, ale już z innego obszaru, to rozważę. Na razie robię swoje i nie narzekam.

Ty z twoim doświadczeniem i talentem powinnaś mieć zatrzęsienie propozycji.

Ale to tak nie działa. Mamy bardzo wąski telewizyjny rynek. W TVN już byłam, odeszłam na własną prośbę szukać innych wyzwań, a telewizji publicznej właściwie nie ma. Ale moja praca teraz jest naprawdę super. Oprócz Radia Zet, Superstacji i zajęć ze studentami, jestem członkiem Akademii FACE, którą - pod egidą Agaty Jakóbczak - stworzyło grono doświadczonych ekspertów mogących podzielić się swoją wiedzą. Jest tam także Jarek Kulczycki, Agata Młynarska czy Maja Popielarska. Szkolimy i inspirujemy ludzi, by nauczyli się korzystać ze swoich naturalnych cech, wokół których warto budować siłę, a nie wkładali na siebie maski. Jesteśmy alternatywą dla hochsztaplerów, bo stoją za nami lata doświadczeń i miliony ograniczeń, które sami zwalczyliśmy, więc chętnie dzielimy się tym z innymi.

Radio jest właśnie twoją alternatywą.

Jest fantastyczną pracą. A Radio Zet to także doskonała marka! Odnalazłam się tam. Ale lubię siebie i akceptuję w każdej życiowej roli. Lubię ze sobą przebywać i ze sobą rozmawiać. Nie potrzebuje żadnych alternatywnych wizji samej siebie, bo od dawna jest mi ze sobą bardzo dobrze. Umiem nazwać swoje stany, emocje, przeszłam długą drogę, by zrozumieć, co w życiu najważniejsze. Ale kocham też ludzi i mocno w nich wierzę.

Tak, wiem, że masz empatię i wrażliwość, co bardzo w tobie cenię. A teraz podobno pomagasz swojemu byłem partnerowi Jarkowi Kretowi pokonać ciężką depresję.

Współczuję wszystkim, którzy walczą z chorobami. Wszelakimi. Też mam za sobą przeróżne zdrowotne przejścia. Teraz cieszę się dobrym zdrowiem i robię dla swojego organizmu wiele, by się odwdzięczał. Pracuję nad swoim stanem fizycznym i psychicznym, a dzięki temu żyję w radosnej euforii.

No właśnie, piszą, że masz już nową miłość – Rafała. Jak szybko można zakochać się po raz drugi?

Nie ma na to reguły.

Ale w twoim życiu nowy mężczyzna pojawił się dość szybko.

Bo serce nie sługa. Jestem bardzo szczęśliwa.

On cię znalazł czy ty jego?

Nie będę o tym rozmawiać. Wyciągam wnioski z przeszłości, nie zamierzam już dzielić się prywatnością, bo to nie wyszło mi na dobre. Czasem człowiek chce opowiedzieć o szczęściu, bo wydaje mu się, że powinien rozsiać te chwile po całym świecie. Ale potem podchwytują to portale plotkarskie, wkładają w wygodne dla nich konteksty, opatrują sugestywnymi tytułami i masz babo placek.

Zostałaś bardzo zraniona.

Na szczęście to jest poza mną.

I poszłaś do parku, usiadłaś na ławce, gdzie przysiadł się do ciebie wysoki brunet?

Tak, tak, jasne! A ja powiedziałam: cale życie na ciebie czekałam, siedząc tu z książką i sokiem malinowym (śmiech). Nawet mi się podoba ta wymyślona przez ciebie historia, ale życie napisało inny scenariusz. Naprawdę dobry. Nasz.

Nie zapomnisz o mnie kiedy będziesz brała ślub – ja szykuje się na twoje śluby od dłuższego czasu?

I za to uwielbiam życie! Nigdy nie wiemy, co nam przyniesie. To, co nas spotyka nie jest ani dobre, ani złe. Po prostu jest naszym doświadczeniem. Ja teraz naprawdę czuję się szczęśliwym człowiekiem. I niech tak zostanie.

Czy Janek twój syn też jest źródłem twojego szczęścia?

Nieustająco od osiemnastu lat. Każdego dnia dziękuje losowi, że mam takie wspaniałe, mądre i ciekawe świata dziecko i w dodatku wierne swoim przyjaźniom. Na jego osiemnastych urodzinach bawili się nawet znajomi jeszcze z przedszkola. Jest bardzo relacyjny. Poza tym jest mocno zaangażowany w sprawy, które leżą mu na sercu, chodzi na manifestacje, nie są mu obojętne tematy społeczne. Jest otwarty i ciekawy życia. To bardzo cenne.

Akceptuje twoje wybory uczuciowe?

Żyjemy w partnerskich relacjach. Nie narzucamy sobie niczego. A Rafał to wspaniały człowiek, nie da się go nie lubić.

Najbliższa przyszłość: Zostaniesz w radio a twój syn wyjedzie studiować za granicę?

Nie mam zielonego pojęcia, co będzie jutro. Mnie interesuje tylko to, co dzieje się teraz, nie wracam też do przeszłości. Nauczyłam się uśmiechać do siebie i robię to codziennie. Wierzę w dobroczynną moc uśmiechu.

Ale czasami jest to uśmiech przez łzy, gdy przeżywa się różne życiowe traumy.

Trzeba po prostu się z nimi pogodzić, nazwać je i pozwolić sobie na różne stany emocjonalne. Żeby wyrzucić z siebie złe emocje musimy je przeżyć i się do nich przyznać. Bez emocji bylibyśmy robotami, dlatego nie wolno od nich uciekać.

Może napiszesz o tym książkę?

Właśnie przymierzam się do napisania książki o roli uśmiechu w naszym życiu i w różnych kulturach. Uśmiechu jako lekarstwa na całe zło.

Reklama

To masz co robić podczas wakacji.

Spędzę je zapewne w domu pisząc tę książkę, buduję sobie taras i zamierzam go wykorzystać, jak tylko się da. Wszystko w moim życiu rysuje się teraz bardzo kolorowo.

Bartek Wieczorek/LAF AM
Olga Majrowska
Reklama
Reklama
Reklama