Reklama

Mówi: „Moje życie czasem jest komedią pomyłek, niekiedy komedią romantyczną, a raz na jakiś czas dramatem wojennym”. Beata Tadla jest bohaterką najnowszej VIVY! Co zdradziła w nowym wywiadzie Beacie Nowickiej? Fragmenty publikujemy poniżej.

Reklama

Beata Tadla w wywiadzie VIVY!

Kiedy przypominam sobie, co przydarzyło Ci się w ubiegłym roku, myślę, że życie jednak przerasta scenariusze wszelkiego typu.

Moje czasem jest komedią pomyłek, niekiedy komedią romantyczną, a raz na jakiś czas dramatem wojennym. Gdyby na poważnie szukać analogii do filmów, to chyba mam na koncie każdy gatunek (śmiech). Dzięki temu, że życie jest nieprzewidywalne, nigdy nie wiesz, co spotka cię za chwilę. Dlatego nie warto planować. Oczywiście trzeba stawiać sobie cele, ale kiedy człowiek nie uczepi się ich za wszelką cenę, życie się odwdzięcza.

Czym?

Brakiem napięcia, radością, poczuciem wolności.

Twoje pierwsze cele mnie intrygują. Kiedy przyjechałaś do Warszawy, miałaś 21 lat. Jak wyglądałaś?

Miałam długie, ciemne włosy, podobnie jak teraz. Ale wtedy miałam masę kompleksów i ubierałam się tak, żeby stroje mnie zasłaniały. Nosiłam spódnice do samej ziemi albo szerokie spodnie i koniecznie golfy. Najczęściej w szarościach, żeby się zgubić, wtopić w otoczenie. Nigdy nie zobaczyłabyś mnie w kolorach. Pierwszą czerwoną bluzkę kupiłam, kiedy zaczęłam pracować w TVN.

Czego słuchałaś, co Cię ukształtowało?

Od dziecka George’a Michaela. Kochałam się w nim i wierzyłam, że kiedyś go spotkam. Nawet jak się dowiedziałam, że woli mężczyzn, kompletnie mi to nie przeszkadzało (śmiech). Kiedy umarł, przepłakałam trzy dni z butelką wina przed telewizorem, oglądając jego koncert, który uwielbiam i na którym byłam 12 lipca 2007 roku na Torze Wyścigów Konnych na Służewcu. Wśród idoli była też Madonna, bo awangardowa. Chciałam być jak ona. Naśladowałam jej taniec i – jak ona – nosiłam za dużą marynarkę taty z podwiniętymi rękawami, szyte przez mamę spódniczki i obcinałam rajstopy, żeby mieć „legginsy”. Imponowała mi odwagą i bezkompromisowością. Słuchałam też Depeche Mode, Queen i Prince’a. I chodziłam namiętnie do kina. Na filmie „Dirty Dancing” byłam ze 20 razy. Na „Obcy – decydujące starcie” – 15. Tyle samo na „Gwiezdnych wojnach. Powrót Jedi” i „Powrocie do przyszłości”. Chodziłam po kilkanaście razy na ten sam film, żeby dostrzec tam coś, czego nie zobaczyłam wcześniej. Nie było wtedy zbyt wielu rozrywek. Chodziłam do szkoły muzycznej, to mi pochłaniało sporo czasu. Zawsze lubiłam czytać. Podobali mi się pozytywiści, nie znosiłam romantyzmu.

Przyszłość planowałaś z rozmachem?

Zawsze chciałam być aktorką, to był mój cel. Brałam udział we wszystkich spektaklach szkolnych, wystąpiłam nawet w małej rólce na deskach teatru legnickiego, pisałam do „Gońca Teatralnego”. Wyjechać z Legnicy – to było moje wielkie marzenie. Nie mogłam się tylko zdecydować, czy chcę być Beatą Tyszkiewicz, czy raczej Krystyną Loską? Chciałam iść do szkoły teatralnej, ale przypadek sprawił, że już w liceum zaczęłam pracować w radiu. Pojechałam do Warszawy na kurs dla dziennikarzy radiowych. Wysłali nas do Sejmu i nagle zobaczyłam, że moi idole polityczni: Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki, Jacek Kuroń są na wyciągnięcie ręki. Że mogę zrobić wywiad z Lechem Wałęsą! Notabene pierwszy mi się skasował. Dostałam nowy sprzęt do testowania i skończyło się to katastrofą. Wtedy zrozumiałam, że to jest to, co chcę robić. Być w centrum najważniejszych wydarzeń.

Cały wywiad w nowej VIVIE! w kioskach od 20 lutego.

Co jeszcze w nowej VIVIE! 4/2020?

Oscary 2020 Feministyczny manifest Natalie Portman, klimatyczny alarm Joaquina Phoenixa i najwięksi wygrani i przegrani tego najważniejszego wydarzenia w świecie filmu.

Getty Images

Szymon Majewski. Gdzie dla siebie „pochował” mamę, co znalazł w jej torebce po siedmiu latach i o terapeutycznej mocy monodramu „MaminSzymek”.

bartek wieczorek/laf am

Aneta Hickinbotham - kim jest producentka kultowych polskich filmów i seriali, a także nominowanego do Oscara „Bożego Ciała”?

OLGA MAJROWSKA

W VIVA! Extra: W karnawale oczy wszystkich kierują się na sambodrom w Rio de Janeiro, gdzie odgrywa się najbardziej spektakularne widowisko na świecie. Współtworzą je także Polacy!

Reklama

Marlena Bielinska/Move Pictures
Reklama
Reklama
Reklama