„Mężowi zawdzięczam przyspieszony kurs dojrzewania”. Beata Ścibakówna kończy 49 lat!
1 z 7
Beata Ścibakówna obchodzi dzisiaj 49 urodziny. Aktorka jest z VIVĄ! od samego początku. To ona, razem z mężem, Janem Englertem, była bohaterką okładki pierwszego numeru VIVY! w 1997 roku. Byli wtedy na początku swojego związku. A 10 lat później, z okazji jubileuszu opowiedzieli o zmianach, które nastąpiły w tym czasie. Jedną z nich były narodziny córki, Heleny, w 2001 roku. To z córką Beata Ścibakówna udzieliła kolejnego wywiadu.
Z okazji jej urodzin pokazujemy dziś najpiękniejsze zdjęcia aktorki i przypominamy fragmenty wywiadów.
Początek jej związku z Janem Englertem wywołał falę plotek, w końcu dzieli ich różnica 25 lat! Tymczasem są ze sobą już od 20 lat. Wtedy spekulowano, kto kogo pierwszy rzuci, kto kim się znudzi...
Jan Englert: Ale ja tego nie akceptowałem.
Beata Ścibakówna: Może dlatego byliśmy na okładce pierwszego numeru VIVY!, że właśnie tak dużo o nas mówiono? Teraz sytuacja jest stabilna, a my staliśmy się mniej interesujący.
Polecamy też: „Niech się dzieje!”. Małgorzata Kożuchowska kończy 45 lat. O czym marzy, co planuje, czym zaskoczy?
2 z 7
– Żona robi Panu awantury, gdy Pan jej nie obsadza?
Jan Englert: Awantur nie robi.
Beata Ścibakówna: Nigdy nie przenosiliśmy układów małżeńskich do pracy. Zresztą ja byłam aktorką w innym teatrze, rzadko pracowaliśmy razem, czasami w Teatrze Telewizji, gdzie Janek od czasu do czasu coś reżyserował. Główne role grywały u niego moje koleżanki, a ja jakieś epizodziki. Raz miałam żal, bo chciałam zagrać Laurę w „Kordianie”, a zagrała ją koleżanka.
J.E.: Co byśmy tu nie powiedzieli, i tak będzie to źle odebrane. Ja w każdym razie żadnemu reżyserowi nie narzucam obsady. A gdy sam reżyseruję, stosuję bardzo ostrą selekcję, również wobec własnej żony.
– Uważa Pan Beatę za dobrą aktorkę?
J.E.: Jest bardzo dobrą i niedocenioną aktorką.
B.Ś.: Ooo, pierwszy raz to usłyszałam. Trzeba było czekać aż do wywiadu dla VIVY!
J.E.: Z każdym rokiem jesteś lepsza. Zresztą, gdy byłaś moją studentką, powiedziałem ci, że twój czas nadejdzie między 35. a 45. rokiem życia. Wtedy miałaś 20 i nic nas jeszcze nie łączyło.
3 z 7
– Zakochał się Pan w Beacie, bo miała przed sobą dużo czasu?
Jan Englert: Perspektywicznie.
Beata Ścibakówna: Wychodził z założenia, że póki nie skończę 35 lat, będzie rządził, a potem da mi pole do popisu. Mężowi zawdzięczam przyspieszony kurs dojrzewania. Dzięki niemu weszłam w świat elity intelektualnej. Normalnie nie miałabym szans.
J.E.: To naturalne, dzieliła nas spora różnica wieku.
Polecamy: Beata Ścibakówna i Helenka Englert: "I kto tu rządzi?!"
4 z 7
– A w domu kto rządzi?
Helenka: Bella rządzi – nasz piesek kochany. Wszystko, czego chce, to ma.
– A po Belli kto jest najważniejszy?
Helenka: To zależy od sytuacji. Chociaż to mama nakazuje mi: „Idź teraz spać, zrób to lub tamto”. Ale trudno mi o tym opowiadać, bo może nie wypada?
Beata Ścibakówna: Nie wstydź się, mów śmiało.
Helenka: No dobra, mama rządzi.
Beata Ścibakówna: To ja organizuję życie domowe, wycieczki, wyjazdy, gdzie wychodzimy i co gotujemy.
Helenka: Jeśli będzie gotowane, bo mama jest słabą kucharką. Gdy rodzice się sprzeczają, to jestem pośrednikiem, próbuję ich pogodzić. Pamiętam, jak kiedyś strasznie krzyknęliście na siebie, a ja zaczęłam was ustawiać: „Przestańcie, zachowujecie się jak dzieci”.
Beata Ścibakówna: Ale my prawie się nie kłócimy, bo spalamy się na scenie, w pracy. Tam wyładowujemy emocje. A w domu spokojnie rozmawiamy o wszystkim, zwłaszcza że jesteśmy w jednym teatrze i na bieżąco wiemy, co nas tam boli.
Helenka: To prawda, rzadko się kłócą, nie rzucają w siebie talerzami (śmiech).
Polecamy: Beata Ścibakówna i Helenka Englert: "I kto tu rządzi?!"
5 z 7
– Beato, często rozmawiasz z mężem o Helence?
Beata Ścibakówna: Janek jest bardzo wyczulony, jeżeli chodzi o naszą córkę. Hela to nasz pierwszoplanowy temat. Jeszcze tyle przed nami – dojrzewanie, jej pierwsza miłość, pierwsza praca. Ale nie będzie takie bardzo trudne przy więzi, jaką ze sobą mamy.
6 z 7
Jan Englert: Nigdy nie przyszło mi do głowy, że mógłbym nawiązać romans ze studentką.
– Że to takie trywialne?
J.E.: Niebezpieczne. Zawsze była we mnie taka samozachowawcza bariera. A wtedy nie byłem na etapie szukania przygody, tylko raczej stabilizacji psychicznej.
Beata Ścibakówna: I 20-letnia dziewczyna mogła ci dać taką stabilizację? Myślisz, że we mnie jest takie oparcie? Przecież ja co pięć lat zmieniam mieszkanie.
J.E.: Można zmieniać mieszkania albo partnerów. Wolę więc, żebyś zmieniała mieszkania. Otóż ja twierdzę, że udane związki są wtedy, gdy partnerzy są na podobnym etapie rozwoju psychicznego i fizycznego, niezależnie od wieku. A ja pochodzę z rodziny, która późno dojrzewa. Uważam więc, że dopiero między czterdziestką a pięćdziesiątką zaniechałem tej gonitwy, poszukiwania niezwykłych wrażeń, miotania się. Beata mnie zaskoczyła niezwykłym spokojem.
B.Ś.: Ale tak naprawdę zainteresowałeś się mną, kiedy się topiłam, w Australii.
J.E.: Namówiłem ją, żeby skakała ze mną przez fale i nagle wpadliśmy w dół bez dna. Beata zaimponowała mi swoim opanowaniem. Cały czas, bez histerii, powtarzała: „Panie profesorze, niech pan mnie nie puszcza”. I wtedy przyjrzałem się jej uważniej, bo przedtem miałem do czynienia z kobietami raczej impulsywnymi. A może ty to wymyśliłaś, żeby mnie usidlić?
B.Ś.: No tak, zwłaszcza że nie umiałam pływać i ryzykowałam życie.
J.E.: A potem przez pięć lat żyliśmy na 25 metrach kwadratowych. Sprawdzałem Beatę bardzo długo.
Polecamy: Beata Ścibakówna i Helenka Englert: "I kto tu rządzi?!"
7 z 7
– Żeniąc się z nią, trafił Pan szóstkę w totka?
Jan Englert: Nie jestem hazardzistą, mimo że hazard uwielbiam. Unikam jednak uzależnienia, bo nienawidzę zniewolenia w każdej dziedzinie.
Beata Ścibakówna: Ale okazałam się tym właściwym numerem?
J.E.: Jak dotąd tak (śmiech)
– Na ile lat się teraz czujecie?
B.Ś.: Ja bym sobie chętnie piątkę odjęła.
J.E.: Średnia, licząc lata naszej trójki, nie jest wysoka, nie sięga czterdziestki.
B.Ś.: Nigdy nie zastanawiam się, ile mój mąż ma lat. Od początku to nie miało najmniejszego znaczenia. I tak jest o wiele młodszy od swoich, przepraszam… moich rówieśników.
J.E.: Beata ma w sobie zapał, by zmieniać świat. A ja, by próbować go oswoić, dogadać się z nim. Jestem zwolennikiem kompromisu. Tylko proszę nie mylić go z konformizmem.