Reklama

Beata Ścibakówna i Jan Englert stanowią jedną z piękniejszych par aktorskich w Polsce! Małżeństwo od zawsze było skupione na karierze zawodowej i dbało o swoją prywatność. Oprócz pracy, najważniejsza była dla nich córka Helena, która teraz także rozwija się jako aktorka. We wrześniu tego roku będą świętować 26. rocznicę ślubu! A na początku nikt nie dawał im szans...

Reklama

Rocznica ślubu Beaty Ścibakównej i Jana Englerta

Kiedy pojawili się na pierwszej okładce magazynu VIVA!, byli już rok po ślubie. Udzielili wtedy pierwszego wspólnego wywiadu, pod intrygującym tytułem „Jak się skończył romans studentki i profesora”. Nie da się ukryć, że wtedy ich relacja budziła ogromne emocje.

W 2007 roku Jan Englert po raz kolejny porozmawiał z nami o miłości. „Otóż ja twierdzę, że udane związki są wtedy, gdy partnerzy są na podobnym etapie rozwoju psychicznego i fizycznego, niezależnie od wieku. A ja pochodzę z rodziny, która późno dojrzewa”, tłumaczył Krystynie Pytlakowskiej.

„Uważam więc, że dopiero między czterdziestką a pięćdziesiątką zaniechałem tej gonitwy, poszukiwania niezwykłych wrażeń, miotania się. Beata mnie zaskoczyła niezwykłym spokojem”, mówił o żonie.

Aktorska para świętowała w zeszłym roku 25-lecie małżeństwa. „Dzisiaj Srebrne Wesele”, napisała wówczas Beata Ścibakówna na swoim Instagramie, publikując kilka przepięknych fotografii z rodzinnego archiwum.

Beata Ścibakówna i Jan Englert o swoim małżeństwie

Kiedy narodziło się między nimi uczucie, ich związek wywołał skandal. On był uznanym aktorem i jej wykładowcą, a ona początkującą na scenie studentką. Przez lata udowodnili jednak, że łączy ich prawdziwa i dojrzała więź. Stworzyli szczęśliwą rodzinę.

„Nasz związek opiera się na tradycyjnych zasadach, w Janku trudno byłoby znaleźć jakieś cechy kobiece, a we mnie męskie. Oboje mamy mocne charaktery. Jesteśmy zodiakalnymi Bykami, on majowy, ja kwietniowa. […] On nie przejmuje się sprawami materialnymi, ale na szczęście pieniądze się go trzymają. Jest dość rozrzutny, lubi robić zakupy i uszczęśliwiać innych prezentami”, zdradziła Beata Ścibakówna magazynowi Pani w 2019 roku.

Jej mąż dodał, że w domu panuje jasno określony podział ról: „W skrócie z moją żoną sytuacja przedstawia się tak: byłem profesorem, teraz robię za asystenta. Mam w niej dyrektora – trochę z racji rozłożenia sił w związku, a trochę z lenistwa – i często oddaję jej pole do działania”, wyznał aktor.

Połączyła ich miłość do teatru i przez lata stała się ważnym elementem związku. „Naszą miłością jest scena. Nie oddzielamy życia prywatnego od pracy. Nie wierzę, gdy ktoś mówi, że zostawia wszystko za drzwiami. Rozmawiamy o rolach, o teatrze. Zwłaszcza teraz, gdy córka zaczęła się interesować sztuką i graniem”, powiedziała Beata Ścibakówna.

Sam teatr jednak nie wystarczy i małżonkowie wkładają mnóstwo pracy w swój związek. Nieustannie uczą się sztuki kompromisu i zrozumienia. „Każda para to spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Sposób funkcjonowania z biegiem czasu się zmienia. (…) To też bezustanna potrzeba konsensusu, zaczynając od tego, czy jajko na miękko, czy na twardo. A ma być na półtwardo! To cała tajemnica”, wytłumaczył Jan Englert.

Oboje nie ukrywają też, jak ważna jest dla nich córka. „Osią naszego związku jest Helenka. Żona jest świetną matką, obie z córką doskonale się rozumieją, choć są wybuchowe i nieraz dochodzi między nimi do burzy”, mówił w Pani Jan Englert. Jego żona dodała, że wielki aktor jest świetnym ojcem.

Wciąż pamięta jak zajmował się córką, kiedy była małą dziewczynką. „W oczach mam wciąż obraz, kiedy Jan nosi ją malutką na rękach. Wstawał w nocy, a ja mogłam odpocząć. Gdy była starsza, wymyślał bajki – codziennie inną, cudowne, z puentą. Nad morzem zabawiał Helenkę i córkę mojej przyjaciółki. Wymyślał podchody, gry. Przyjaciółka śmiała się: „Takiej dobrej niani jak pan Englert to jeszcze nie miałam””, wyznała.

Ich miłość na początku nie była łatwa. Choć dla otoczenia związek profesora i studentki był skandalem, dla niech było to coś naturalnego. „Gdy go poznałam, byłam studentką, zakochałam się, ale nigdy nie myślałam o naszym związku jako o przygodzie czy romansie. Dopiero po pięciu latach na świat przyszła Helenka. To była decyzja świadoma. Długo dojrzewaliśmy do związku, ale w końcu zaczęliśmy nowe życie, stworzyliśmy dom. A nasze uczucie rodziło się, umacniało i stało się silnym związkiem”, ujawniła Beata Ścibakówna.

Jan Englert dodał, że uczucie rodziło się stopniowo. „Jesteśmy małżeństwem od niemal 25 lat, a parą ponad 27. Na początku nic nie zapowiadało, że będziemy razem. Przez trzy lata uczyłem Beatę na uczelni i nie było pioruna z jasnego nieba. Przypadek sprawił, że pojechaliśmy razem do Australii zagrać Pana Tadeusza. I tak się potoczyło”.

Reklama

W naszej galerii możesz zobaczyć ich wyjątkowe zdjęcia!

Reklama
Reklama
Reklama