Reklama

Koronawirus atakuje bez względu na zamożność, miejsce urodzenia czy wykonywany zawód. Jedną z pierwszych znanych w Polsce osób, u których potwierdzono zachorowanie na COVID-19 był Bartosz Bereszyński. Reprezentant Polski w piłce nożnej ma za sobą 7 tygodni walki o zdrowie. Jak sam mówi, był to najtrudniejszy czas, jaki do tej pory go spotkał. Jak wyglądało życie z wirusem?

Reklama

Bartosz Bereszyński o przebiegu koronawirusa

Na początku marca Bartosz Bereszyński dowiedział się o tym, że ma koronawirusa. Piłkarza włoskiej drużyny Sampdorii Genua zaraził najpewniej kolega z drużyny. „W tym dniu, w którym dowiedziałem się, że Manolo Gabbiadini ma koronawirusa, bardzo mocno bolała mnie głowa. Nigdy nie miałem problemu z migreną, ale tym razem trudno było wytrzymać, byłem bliski, by wziąć jakieś środki przeciwbólowe, choć nigdy tego nie robię. Stwierdziliśmy z Mają (partnerka piłkarza – przyp.red.), że pójdziemy na spacer, może gdy się dotlenię, to ból przejdzie. Wyszliśmy, wtedy dowiedziałem się, że Manolo uzyskał wynik pozytywny. Zrobiło nam się słabo, bardzo mocno się zestresowaliśmy”, powiedział piłkarz dla Onetu i dodał, że chwilę później dostał temperatury i wykonano mu test. Ten okazał się pozytywny.

Jakie objawy choroby poza wysoką temperaturą ciała miał Polak mieszkający we Włoszech? „Miałem też zatkane górne drogi oddechowe. Bez kataru, jednak przez około dziesięć dni byłem pozbawiony węchu i smaku. Widziałem, że coś jest gorzkie, coś słone, coś kwaśne, ale nie byłbym w stanie rozróżnić miodu od czekolady. Pojawiał się lekki, suchy kaszel, który po czasie stał się odrywający, ale to też nie był problem. Najbardziej męczyło mnie, że nie byłem w stanie nic robić. Otrzymywałem z klubu rozpiskę treningową, jednak przez pierwsze dziesięć dni nie miałem sił, by ją wykonywać”, wyznał reprezentant Polski Onetowi. Problematyczne okazało się nawet wyrzucanie śmieci. „Nie mogliśmy wykonywać nawet tak prostych czynności. […] Mamy dwuletnie dziecko, więc w domu gromadzi się bardzo dużo odpadów, ale nie mogliśmy ich usunąć. Gromadziliśmy worki na balkonie, co kilka dni ktoś z klubu przyjeżdżał, pomagał”, wspomniał Bereszyński i dodał, że jego syn nie miał objawów COVID-19. U dziecka nie wykonano jednak żadnego testu.

27-letni gwiazdor na szczęście ani razu nie bał się o swoje życie, a po upływie czasu uważa, że dość łagodnie przeszedł koronawirusa. Dziś według testu laboratoryjnego jest zdrowy, ale siedmiu tygodni walki z chorobą nie zapomni nigdy. „To były tygodnie nie tylko najdłuższe, ale też najcięższe. I wcale nie z powodów zdrowotnych, bo pod tym względem tylko pierwsze tygodnie były trudne. Ciężko było przetrwać to psychicznie. Przez siedem tygodni nie wyszliśmy z mieszkania nawet na metr”, wspomina Bartosz Bereszyński w rozmowie z Onetem.

Panu Bartkowi i jego bliskim życzymy mnóstwo zdrowia!

Reklama

Maciej Witkowski/REPORTER

Reklama
Reklama
Reklama