Bartek Jędrzejak szczerze o pracy w Dzień Doby TVN: „Dwa lata leczenia, brania leków, trzy lata psychoterapii"
„Sądziłem, że jestem jak Titanic [...] ale w pewnym momencie wpadłem na skałę lodową i zacząłem tonąć"
Bartek Jędrzejak już od wielu lat gości na ekranach telewizorów w programie śniadaniowym — Dzień Dobry TVN. To właśnie dzięki niemu poznajemy wiele ciekawostek. Co więcej, prezenter jeździ niemal po całej Polsce, aby rzetelnie zaprezentować wybraną miejscowość. Okazuje się jednak, że intensywna praca doprowadziła go do choroby.
Bartek Jędrzejak o nerwicy lękowej oraz depresji
Bartek Jędrzejak w najnowszym wywiadzie z Życiem na Gorąco przyznał, że uwielbia swoją pracę, ale zdaje sobie sprawę, że nadmiar obowiązków i intensywne działanie mogą go wykończyć. „Sądziłem, że jestem jak Titanic. Kiedy wypływał w morze, wszyscy byli przekonani, że jest niezniszczalny i niezatapialny. Ja też tak o sobie myślałem, ale w pewnym momencie wpadłem na skałę lodową i zacząłem tonąć. Na szczęście bardzo szybko znalazłem szalupę ratunkową i nie spadłem na dno. Mówię o tym głośno, otwarcie, choć na początku miałem z tym pewien kłopot. Ale teraz mam to już gdzieś. Przeszedłem depresję i nerwicę lękową. Dwa lata leczenia, brania leków, trzy lata psychoterapii", opowiada.
Dodał również, że „oczy otwieram już około godziny piątej. O ósmej rano zaczynamy „Dzień dobry TVN", a ja godzinę wcześniej muszę być na planie. I bardzo często wstaję kilka minut przed dźwiękiem budzika. Niestety, dzieje się tak również, kiedy mam wolny dzień i mogę pospać dłużej. Nie potrafię spać na siłę, ale na szczęście jestem mistrzem drzemek", kontynuuje.
Bartek Jędrzejak o pracy w Dzień Dobry TVN
W pracy jest ciężko. Ulubieniec widzów ciągle ma napięty grafik, nieustannie zmieniane terminy, ogromną ilość maili czy telefonów. To niekorzystnie wpływało na jego zdrowie psychiczne. Co więcej, prezenter też wiele wymaga od samego siebie, ponieważ pragnie samorozwoju. Nie chce stać w miejscu. „Wszystko na już, wszystko najlepiej, żadnej taryfy ulgowej, trzeba łapać, ile się tylko da. A mi po prostu głowa w pewnym momencie powiedziała: »Jędrzejak, dość«. Najważniejsze, żeby jak najszybciej otrzymać odpowiednią pomoc. Przede wszystkim od psychiatry, który nas zbada, zdiagnozuje i zapisze leki. Później niezbędny jest psycholog, który pomoże zrozumieć, dlaczego pojawiła się depresja. Ważni są też ludzie wokół. Bliscy i ich wsparcie, dzięki którym poczujemy się bezpiecznie", posumował.
Teraz dziennikarz stara się odnaleźć balans. My życzymy mu dużo zdrowia, wewnętrznego spokoju oraz wszystkiego, co najlepsze.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Katarzyna Zdanowicz wspomina tatę: „Jego choroba i trauma z nią związana tkwią gdzieś głęboko we mnie”