Barbara Stuhr przerwała milczenie po śmierci męża. Nie kryje smutku
Żona Jerzego Stuhra na kanapie „halo tu Polsat” wspominała ukochanego męża
Byli razem ponad pół wieku. Na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie. Miłość towarzyszyła im każdego dnia... Wszystko przerwała śmierć aktora 9 lipca tego roku. Jerzy Stuhr odszedł, pozostawiając po sobie ogromną pustkę. Teraz wdowa po nim przerwała milczenie. Barbara Stuhr po raz pierwszy publicznie od czasu odejścia męża zabrała głos. Odczuwa wielką tęsknotę...
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 09.09.2024 r.]
Jerzy i Barbara Stuhrowie: pół wieku miłości, którą przerwała śmierć
Poznali się jeszcze w przedszkolu, gdy byli dziećmi. Później widywali się dosyć regularnie, m.in. na lekcjach religii. Ale to prawdziwe uczucie wybuchło, gdy studiowali w Krakowie. On polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim a później aktorstwo w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Ona w Akademii Muzycznej. Między nimi szybko zaiskrzyło. Barbara Kośka (panieńskie nazwisko małżonki aktora) usłyszała od niego w 1968 roku: „Może byśmy tak razem spędzili życie…” – w ten sposób jej się oświadczył. Ślub, dosyć skromny, wzięli trzy lata później – Jerzy Stuhr był wówczas u progu wielkiej kariery.
Zawsze się wspierali. Wiernie trwali u swego boku, dzielili razem pasję do podróżowania, doczekali się dwójki wspaniałych dzieci. Wszystko zmieniło się 9 lipca 2024 roku, kiedy Jerzy Stuhr odszedł. Świat filmu stracił wybitnego aktora i reżysera, człowieka wysokiej kultury osobistej, wspaniałego profesora. Świat jego bliskich również zmienił się bezpowrotnie... O tym, jak wyglądały ostatnie miesiące życia Jerzego Stuhra opowiedziała na kanapie „halo tu Polsat” Barbara Stuhr. Dwa miesiąc po odejściu ukochanego męża opisała czas jego choroby i odchodzenia.
Dla mnie, dla otoczenia wydawało się, że jest on całkiem normalny. Natomiast ta choroba poczyniła pewne ubytki w jego głowie i miał pewne niedobory, z którymi trudno było się zorientować na samym początku. Zwłaszcza że on to wypierał. A ponieważ był dobrym aktorem, to nawet mnie było strasznie trudno się zorientować, że coś tam jest nie tak, wyznała wdowa po Jerzym Stuhrze w rozmowie z Katarzyną Cichopek i Maciejem Kurzajewskim.
Nie ukrywała przy tym, że musiało minąć wiele czasu, zanim zorientowała się, że nie są to przejściowe problemy, że jej ukochany mąż „pewnych rzeczy nie rozumie” i nie jest już tak sprawny, jak dawniej. Początkowo była przekonana, że problemy Jerzego Stuhra z koncentracją wynikają z niedosłuchu, na który cierpiał. Gdy do niego mówiła, milczał. Gdy odpowiadał, robił to w sposób nielogiczny. „Dopiero po jakimś czasie się zorientowałam, że on ma kłopot z rzeczywistością”, podsumowała.
Zobacz także
Czytaj także: Jerzy Stuhr omal nie pojawił się na własnym ślubie! Pomógł mu... Janusz Rewiński
Barbara Stuhr o chorobie o odchodzeniu męża. Nie rozmawiali o śmierci
Mimo że odchodził, nie rozmawiali o tym. Według słów Barbary Stuhr taki scenariusz w ogóle nie wchodził w grę. Jerzy Stuhr nie wyobrażał sobie, by temat jego choroby i odchodzenia mógł stać się tematem publicznym.
„Nie można było publicznie powiedzieć, że on ma problemy z rodzajem demencji, albo na pewno z tym, że bywał bardzo przygnębiony i się chował. On tego tematu nie chciał podejmować z nami nigdy, także nie było z tym łatwo (...). On nigdy mi nie powiedział: „Basia, nie mam siły, daj mi spokój”. Nie. Fantastycznie! Wszystko jest fantastycznie”, zwierzyła się w „halo tu Polsat”.
A jak dziś wygląda jej życie? Barbara Stuhr może liczyć na wsparcie bliskich: rodziny, przyjaciół, jak również środowiska aktorskiego, które było z Panem Jerzym mocno związane. Jest za to niezwykle wdzięczna. Maciej Kurzajewski na koniec rozmowy zapytał, jak ukochana, z którą aktor przeżył w związku małżeńskim 53 lata, zapamiętała go. Pani Barbara nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie w sposób jednoznaczny, natomiast poruszyła temat tęsknoty i żałoby. Jej słowa były naprawdę wzruszające...
„Bardzo trudno rozdzielić jego dorobek, którym ja wiem, że się muszę teraz zaopiekować, od tego, że powiedział mi wczoraj: „ale masz ładną bluzeczkę”. Już mi dzisiaj tego nie powie. Dla niego było najważniejsze oglądanie „Faktów”. To był rytuał. No i ja też włączam teraz „Fakty”, ale już nie siedzi ten niemy człowiek, który choć jest już taki zapadnięty, to musi oglądać „Fakty”. To nie jest przyjemne”, ujawniła.
I dodała, że ma poczucie, że cokolwiek powie, może zabrzmieć trywialnie, jednak ostatecznie jej po prostu brakuje męża, człowieka, z którym spędziła tak wiele z pozoru zwyczajnych, prozaicznych chwil...
Wszystko, co ja powiem na ten temat, jest banałem, bo każda kobieta, która pożegnała męża, to przechodzi przez to samo, co ja będę o tym mówić. Jak wygląda moja żałoba? Moja żałoba nie jest za spektaklami, za kinem. Moja żałoba jest za tym kimś, kto po prostu już się nie odzywał, ale mnie dotknął albo popatrzył. No i trzeba po prostu z tym żyć”, zakończył wdowa po Jerzym Stuhrze.
Czytaj także: Z domu wyniósł żelazne zasady. Mało kto wie, kim byli jego rodzice. Odsłaniamy rodzinne tajemnice Jerzego Stuhra
Barbara i Jerzy Stuhrowie w sesji dla „VIVY!”, grudzień 2016 roku