Reklama

Sprawa tragicznej śmierci pięciu dziewczynek w koszalińskim escape roomie robi się coraz bardziej zawiła. Choć pracownik pokoju gier zeznał, że prawdopodobną przyczyną pożaru było rozszczelnienie butli z gazem, to do umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa nie przyznaje się aresztowany wczoraj właściciel biznesu. W tym samym czasie zaginęła jego babcia…

Reklama

Co dzieje się z babcią Miłosza S, właściciela escape roomu?

Postać babci Miłosza S. jest ważna dla sprawy, ponieważ to właśnie seniorka zarejestrowała działalność wnuka i to ona jest formalnym jej właścicielem. W związku z tym, policja chciała przesłuchać kobietę w charakterze świadka, by uzyskać dodatkowe informacje na temat nieprawidłowości wykrytych w escape roomie.

Niestety funkcjonariusze, którzy zapukali pod adres zamieszkania babci 28-latka nie zastali jej w domu. Nikt nie umiał też udzielić policji informacji, gdzie jest seniorka. Dopiero po kilku godzinach udało się ustalić, że może ona prawdopodobnie przebywać u swojej siostry ze względu na obawy przed zainteresowaniem mediów, gapiów i duży stres. Kobietę w końcu przesłuchano, ale zeznała ona, że to wnuk prowadził i zajmował się działalnością, nie wie więc nic na temat sprawy.

Jaki wyrok grozi Miłoszowi S?

Przypomnijmy, że Miłosz S. został aresztowany tymczasowo na 3 miesiące, w trakcie których będą prowadzone na miejscu zdarzenia kolejne prace mające na celu ustalenie dokładnych przyczyn tragedii. Mężczyźnie grozi do 8 lat pozbawienia wolności.

Reklama

Znane są też już szczegóły pogrzebu ofiar. Pięć 15-letnich przyjaciółek zostanie pochowanych obok siebie w trakcie jednej, czwartkowej uroczystości. To będzie trudny dzień dla wszystkich bliskich dziewczynek...

Radek Kolesnik/REPORTER
Reklama
Reklama
Reklama