Artur Baranowski przerwał milczenie. Odniósł się do plotek na swój temat
Geniusz zdobył 803 punkty w teleturnieju "Jeden z dziesięciu!
W ciągu jednego dnia został jednym z najbardziej rozpoznawalnych ludzi w Polsce. Wszystko to za sprawą inteligencji i niesamowitego występu w programie "Jeden z dziesięciu". Artur Baranowski zdobył 803 punkty, co stanowi jednocześnie rekord całego programu. Nagła rozpoznawalność mocno go przytłoczyła, do tego stopnia, że nie dojechał na finał programu, rzekomo przez popsuty samochód. Teraz zabrał głos po długim czasie milczenia...
ZOBACZ TEŻ: Gwiazda „Ich Troje” zmienia zawód. Co skłoniło go do takiej decyzji?
Artur Baranowski nie dojechał na finał programu.
W finale 19. odcinka programu "Jeden z dziesięciu", Artur Baranowski zdobył aż 803 punkty. Jest to jednocześnie rekord, jakiego jeszcze nikt nie osiągnął.
"To są wszystkie pytania, jakie mogłem panu zadać. Pan Artur wygrał. Ma 773 punkty, ale za trzy zachowane szanse dostanie jeszcze 30 punktów i jego wynik to będzie 803 punkty" - powiedział prowadzący Tadeusz Sznuk.
Artur Baranowski nie dojechał jednak na wielki finał programu. Podobno 2 godziny przed dojazdem na miejsce zepsuł mu się samochód. Wielu jednak uważa, że był to pretekst z uwagi na to, że nagła sława bardzo przytłoczyła skromnego Pana Artura.
Artur Baranowski przerwał milczenie
W mediach pojawiła się informacja, którą podał podobno jeden ze znajomych Baranowskiego iż sam zainteresowany uważał, że pytania, które zadawane są w "Milionerach", są głupawe. Dlatego właśnie zdecydował się na inny teleturniej. Baranowski odniósł się do tej plotki, stanowczo ją dementując: "To kłamcy. Nigdy czegoś takiego o "Milionerach" nie powiedziałem. Wymyślony znajomy i bzdury wyssane z palca. Nigdy nie powiedziałem, że pytania w "Milionerach" są głupawe" - napisał w wiadomości dla naTemat.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: W sieci pojawiło się szokujące nagranie. Przed śmiercią Gabriel Seweryn błagał o pomoc
Pan Artur nigdy jednak nie odniósł się jednak do swojej nieobecności w wielkim finale. Unika mediów i zdecydowanie nie chce być osobą postawioną w świetle reflektorów.
"Od wczoraj dzwoni cała rodzina, piszą koledzy z okolicy i znajomi ze studiów. Artur nie spał do późna i cały czas odbierał telefony albo odpisywał na wiadomości. Dziś cały dzień śpi. Nie ma już siły rozmawiać z dziennikarzami" — skomentował jego ojciec w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".