Reklama

Anne Hathaway, laureatka Oscara za „Nędzników” pamiętna kobieta - kot z „Mrocznego Rycerza

Reklama

i nieśmiała Andy z „Diabeł ubiera się u Prady” „na jakiś czas” żegna się z Facebookiem i Instagramem. Powód? Antypatia, która wylewa się z komentarzy pod niemal każdym jej postem.

"2016 rok naznaczony był wieloma trudnymi chwilami i towarzyszącymi im reakcjami. Wchodząc w nowy rok, pełen nowych możliwości, pamiętajcie, że nienawiść to stacja, nie pociąg, więc nie pozwólcie, by stało się to całą waszą podróżą. W 2017 miejmy więcej zaufania, kochajmy bez zahamowań i rozświetlajmy naszą drogę najlepiej, jak możemy. Miłość, światło, pokój. PS. Chciałam dać wam znać, że robię sobie przerwę od Instagramu i Facebooka. Do następnego razu" - napisała na Instagramie aktorka.

To i tak dość ogólne stwierdzenia. Aktorka, która jeszcze niedawno była uważana za jedną z ulubienic publiczności i której wielkie oczy rozmiękczały nawet najtwardsze serca od mniej więcej 5 lat stała się obiektem drwin i personalnych ataków. W USA ukłuto nawet termin Hathahate, który obrazuje niechęć publiczności do Anne.

Anne Hathaway jaka jest naprawdę?

Skąd antypatia do zdolnej przecież aktorki, które równie dobrze wyglada jak gra i śpiewa?

Kilka tygodni temu chyba najbardziej kompleksowej odpowiedzi dostarczył popularny amerykański serwis o celebrytach nickiswift.com. Zdaniem autorów obszernego materiału poświeconego niechęci do Anne Hathaway jest kompletny brak naturalności w zachowaniu gwiazdy.

„Ciągle zachowuje się jakby grała, a jej ulubionym stylem jest ten w którym kluczowe są przesadna pokora i łaskawość. Ona jest uosobieniem zachowania teatralnego w najgorszym możliwym stylu” - pisza autorzy,twierdząc, że trudno jednoznacznie określić jaka Hathaway rzeczywiście jest. „Dostosowuje swój nastrój, mimikę i temperament do okazji niezależnie czy rozmówca ją drażni, czy musi zachowywać sie z klasą” - piszą

Sama Hathaway do niedawno zdawała się nie przejmować problemem, lub zrzucać winę na hollywoodzki i medialny seksizm. W 2015 r. udzieliła wywiadu magazynowi „InStyle”, gdzie zapytana o swoją niepopularność odparła: „Wiemy, że jest określony rodzaj mediów, które desperacko walczą o przetrwanie i chwytają się każdego sposobu na podnoszenie słupków. Dlatego publikują różnego rodzaju stwierdzenia niezależnie czy są one prawdziwe, czy nie” - powiedziała dodając, że jej zdaniem to mężczyźni tak ukierunkowują teksty by kierować niechęć na odnoszące sukces kobiety. Logiczne? Nie. To już faktycznie lepiej nacisnąć delate.

Polecamy też: Anna Lewandowska ofiarą internetowych hejterów

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama