Reklama

Kiedy poznali się w radiu, on był gwiazdą, ona stażystką. On zawiózł ją do ślubu czerwonym kabrioletem z lat 30. Ona urodziła mu dwójkę dzieci i… wybudowała dom. Są razem 23 lata i nie wyobrażają sobie życia bez siebie. Żyją normalnie, a nie jak rodzina celebrytów. Tworzenie bliskich relacji ze swoimi pociechami jest dla nich najważniejsze. Kiedy dzieci pojawiły się na świecie Anna podjęła decyzję, że zostanie z nimi w domu. A kiedy zaczął pracę nad dokumentem Tylko nie mów nikomu była jego siłą napędową. ,,Żona wszystkim zarządza. Organizuje mój kalendarz, bo ja nie potrafię tego ogarnąć i biorę na siebie zbyt dużo zobowiązań", wyznał Tomasz Sekielski w rozmowie z Krystyną Pytlakowską.

Reklama

Tomek, czy dziennikarz powinien mieć dzieci? To była odważna decyzja?

Tomasz: Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Ale od początku było dla nas jasne, że chcemy mieć dzieci. Gdy się już pojawiły, Ania podjęła decyzję, że zostaje z nimi w domu. Żeby było jasne, nigdy nie naciskałem w tej sprawie i nie mówiłem: „A teraz ty zostajesz z dziećmi, zajmiesz się domem, a ja będę pracował”.
Anna: To była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Czas spędzony z dziećmi, choć momentami trudny, był dla nich i dla mnie czymś niezwykle ważnym i wyjątkowym. To procentuje do dziś.

I zostałaś w domu prasować Tomka koszule?

Anna: Nienawidziłam tego prasowania, ale gdy pracował w „Faktach”, codziennie musiał mieć uprasowaną koszulę. Zanim ze mną zamieszkał, prasował tylko kołnierzyk, mankiety i przód.
Tomasz: Nieprawda.
Anna: Owszem, prawda. A potem się dziwiłeś, że całą koszulę można uprasować.

Jesteś dobrą żoną, prawda?

Tomasz: Najlepszą! Chociaż nigdy nie miałem innej i nie mam skali porównawczej.
Anna: I nie będziesz miał. Lecz to nie tak, że ja się poświęciłam. To była nasza świadoma, wspólna decyzja. Najpierw Julka, a dwa i pół roku później Łukasz. Tomek pracował wtedy rano w Radiu Plus, potem w TVN, nieraz do późna w nocy siedział w Sejmie. Dzieci więc widywały go tylko w weekendy. Zostawał z nimi bez oporów, a ja wtedy wyfruwałam z domu.

A dokąd, kochana?

Anna: Do koleżanek, na zakupy. Ale wieczory spędzaliśmy razem.
Tomasz: Uwielbiam zresztą być ojcem. Gdy człowiek tak spokojnie usiądzie i wszystko odłoży na bok, okazuje się, że jestem szczęśliwy, bo mam takie fajne dzieciaki. I że to dzięki Ani oboje są tak wspaniali.
Anna: Dzięki nam obojgu.
Tomasz: Ty jednak w ich wychowanie włożyłaś dużo więcej.
Anna: Teraz jest już trochę inaczej. Łukasz ma ponad 15 lat, Julka prawie 18. A jednak chcą z nami wyjeżdżać i spędzać wspólnie czas. Na te święta pojechaliśmy za granicę, a dzieci powiedziały, że się jeszcze nami nie nacieszyły. To mnie wzrusza, bo ja w ich wieku już chciałam
jeździć sama, bez rodziców. A oni lubią, gdy razem oglądamy filmy, czy gramy w pokera.

(...)

Anna: My się zmieniliśmy. Jesteśmy dojrzalsi, spokojniejsi. Mamy większy luz. No i dzieci są już prawie dorosłe. Potrafią wszystko zrobić, jeżeli chcą, oczywiście.
Tomasz: Ale ty nie lubisz dopuszczać nikogo do swoich domowych decyzji.
Anna: Właśnie dlatego, że jestem niezależna, a ojciec nauczył mnie bardzo wielu rzeczy: malować, wiercić dziury, wbijać gwoździe, prowadzić samochód. Dzięki temu, gdy ciebie nie było, nie stresowałam się, że sobie z czymś nie poradzę. A nieraz wpadały mi do głowy szalone pomysły. Na przykład, że podczas twojego wyjazdu zrobię remont. I ogródek zrobiłam, jak wyjechałeś.

Gdy Tomek zaczął pracować nad filmem „Tylko nie mów nikomu”, mówił, że razem pracujecie.

Tomasz: Żona wszystkim zarządza. Organizuje mój kalendarz, bo ja nie potrafię tego ogarnąć i biorę na siebie zbyt dużo zobowiązań.
Anna: Tomek miał spotkanie w Gdańsku, a zgodził się, że następnego dnia pojedzie do Krakowa na festiwal. Powiedziałam, że absolutnie się na to nie zgodzę, bo miałeś odpocząć i spędzić czas z dziećmi, a nie jeździć wte i wewte.
Tomasz: Gdybym jednak powiedział, że jadę teraz do Iranu, nie miałabyś nic przeciwko temu.
Anna: Nie, nie miałabym. Ale wracając do filmu, najtrudniejsze dla mnie było, gdy Sekielscy ogłosili, że robią taki film i że będzie zbiórka. Ludzie szukali kontaktu do Tomka i wyskakiwał im mój numer telefonu. Aparat rozgrzewał się do czerwoności. Dzwoniło mnóstwo osób, opowiadając mi swoje traumatyczne przeżycia. I to mnie przytłaczało. Niektórzy telefonowali tylko po to, aby się wygadać. Powiedziałam wtedy Tomkowi, że trzeba zmienić adres kontaktowy. I pomyślałam, że te rozmowy z ofiarami pedofilii przed kamerą będą dla Tomka strasznym obciążeniem. Takie wstrząsające historie.

(...)

A co z Twoim filmem o SKOK-ach?

Tomasz: Będzie. Trochę się to wszystko przedłużyło, ale mamy zebrane już na niego pieniądze.

I znowu będziecie jeździć na spotkania z widzami, a Wasze dzieci powiedzą, że są z taty dumne, gdy obejrzą film na premierze.

Tomasz: Julka pomagała mi, jako stażystka, przy ustawianiu planów zdjęciowych. Chciała zobaczyć, jak to wszystko wygląda w rzeczywistości.
Anna: A Łukasz pojechał z tobą na spotkania autorskie do bibliotek.

A Ty?

Anna: Ja? Też jestem z Tomka bardzo dumna. W 2018 roku zjeździliśmy całe Zachodniopomorskie, uczestnicząc w spotkaniach z ludźmi. A ty powiedziałeś kiedyś, że jestem jak żona mafiozo.
Tomasz: Zażartowałem nawet, że nie mogę się z tobą rozwieść. Starzy mafiozi nie rozstają się z żonami, gdyż one za dużo o nich wiedzą.

To bardzo pocieszające.

Tomasz: To niby żart, ale rzeczywiście Ania wie o mnie więcej niż służby. Gdy mnie nie ma, rozmawiamy codziennie przez telefon. Chyba dlatego, że my się wciąż kochamy i wciąż lubimy być ze sobą blisko.
Anna: Lubimy budzić się obok siebie.

To właśnie jest miłość.

Tomasz: Miłość to też posiedzieć obok siebie i pomilczeć.
Anna: I wiedzieć, że w tej ciszy jest nam dobrze ze sobą.

Reklama

Cały wywiad już w nowej VIVIE!

Szymon Szcześniak/LAF AM
Szymon Szcześniak/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama