Anna Puślecka walczy o życie. W poruszających słowach zaapelowała do Ministra Zdrowia
„Jak się Pan z tym czuje? Odbiera nam Pan szansę na pracę, cieszenie się rodziną”
Prowadziła spokojne życie. Spełniała swoje marzenia i sięgała po kolejne cele. Teraz walczy z chorobą. O swojej trudnej sytuacji ekspert mody i dyrektor kreatywna KTW Fashion Week poinformowała kilka miesięcy temu. Anna Puślecka usłyszała diagnozę, która zabrzmiała dla niej jak wyrok - rozlany, niewyczuwalny pod palcami rak piersi. Ratunkiem był wyjazd do Szwajcarii i specjalistyczne leczenie. Teraz dziennikarka Dzień Dobry TVN wystosowała list otwarty do Ministra Zdrowia z prośbą o pomoc.
List otwarty Anny Puśleckiej do Ministra Zdrowia
Anna Puślecka postanowiła walczyć o lek, który może być ratunkiem nie tylko dla niej, ale także tysięcy Polaków. W poruszających słowach dziennikarka opisała historię swojej choroby, która była na tyle podstępna, że nie dawała wcześniej żadnych objawów mimo regularnych badań profilaktycznych.
„List otwarty do Ministra Zdrowia, Pana Łukasza Szumowskiego
Szanowny Panie Ministrze! Proszę wybaczyć formę i miejsce z którego piszę do Pana ten list, ale walczę o życie. Ta walka nie dotyczy tylko mnie, ale także tysięcy Polek – matek, córek, żon, partnerek. Tak, to nasza walka. To sprawa życia i śmierci. Dosłownie. Wie Pan, jestem młodą kobietą, mam dopiero 48 lat. Pracuję, mam rodzinę, przyjaciół, płacę regularnie ZUS i podatki. Nigdy poważnie nie chorowałam. Do czasu… W kwietniu zdiagnozowano u mnie rzadki przypadek hormonozależnego raka piersi. (...) Została wykryta niestety już w stadium zaawansowanym", czytamy.
Anna Puślecka podkreśla, że teraz czuje się bardzo dobrze. Nie poddaje się i mimo choroby pracuje, cieszy się życiem. Dziennikarka znajduje się w trakcie leczenia hormonalnego. Ale by wyzdrowieć potrzebuje leku, który refundowany jest w całej Unii Europejskiej. W Polsce rybocyklib jest nieosiągalny i bardzo drogi. Anna Puślecka zaapelowała do Ministra Zdrowia, by lek znalazł się w końcu na liście refundowanych środków. To pomoże chorym normalnie funkcjonować i cieszyć się życiem z najbliższymi.
,,Jest jedno „ale”… Jedyną nadzieją na życie jest dla mnie nowoczesny, antynowotworowy i antyprzerzutowy lek, którego substancja czynna nosi nazwę RYBOCYKLIB. Lek który w Polsce nie jest refundowany. Panie Ministrze, zapewne Pan wie, że rybocyklib jest refundowany w CAŁEJ UNII. Całej, poza Polską… Panie Ministrze, czy zdaje sobie Pan sprawę, że nie podejmując decyzji o refundacji leku, odbiera Pan mnie i tysiącom Polek, matek, córek, żon, partnerek, szansę na życie! Jak się Pan z tym czuje? Może Pan spać w nocy, Panie Ministrze? Odbiera nam Pan szansę na pracę, cieszenie się rodziną i wychowywanie dzieci. Rybocyklib przedłuża życie, ale miesięczna kuracja rybocyklibem kosztuje 12 000 złotych, a roczna to aż 144 000 złotych! Panie Ministrze, nie stać ani mnie, ani tysięcy Polek na tak drogie leczenie.
Panie Ministrze, dlatego proszę Pana w imieniu swoim i tysiąca kobiet dotkniętych rakiem piersi o pomoc, aby rybocyklib jak najszybciej znalazł się na liście leków refundowanych dla kobiet w I i II rzucie leczenia (dla takich jak ja, po chemioterapii). Panie Ministrze, boję się. Boję się, że nie będzie mi dane cieszyć się w pełni życiem, które nagle może zostać skrócone, boję się, że przyjdzie dzień w którym choroba nagle zacznie postępować. A chcę, tak jak inne Polki, normalnie funkcjonować. Da nam Pan tę szansę? Albo inaczej, czy ma Pan prawo skazywać nas na przedwczesną śmierć?
Z poważaniem,
Anna Puślecka, Pacjentka, córka, siostra, partnerka i Polka Warszawa, 11.08.2019”.