Reklama

Anna Korcz niedawno wywołała prawdziwe kontrowersje wypowiedzią na temat relacji z dziećmi swojego partnera. Zdecydowała się na osobiste wyznanie i szczerze przyznała, że trudno jest pokochać swojego pasierba czy pasierbicę. Teraz postanowiła zabrać głos w tej sprawie.

Reklama

Anna Korcz o rodzinie patchworkowej

Aktorka jest szczęśliwą mamą trójki dzieci. Z małżeństwa z Robertem Korczem doczekała się dwóch córek. Potem znalazła szczęście i miłość u boku Pawła Pigonia, z którym wychowuje syna. Jej ukochany także ma pociechy z poprzedniego związku.

„Niestety, nie da się pokochać cudzych dzieci. No chyba że ktoś nie ma własnych, wtedy co innego. Dzieci Pawła bardzo lubię, ale gdybym powiedziała, że je kocham, to bym skłamała. Paweł też nigdy nie pokocha moich córek. Tak się nie da”, wyznała w rozmowie z Na Żywo.

Ta wypowiedź wywołała oburzenie wśród internautów. Anna Korcz postanowiła wyjaśnić, co miała na myśli. Okazuje się, że od czternastu lat tworzy rodzinę patchworkową.

„Rozmawialiśmy przede wszystkim o rodzinie patchworkowej. Nie miałam ani razu w swoich ustach nazewnictwa pod tytułem "rodzina zastępcza". Gdybyśmy zaczęli rozmawiać o rodzinie zastępczej, nie mam wątpliwości, że można pokochać dzieci, które się przygarnia na jakiś czas albo adoptuje. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości”, wyznała w rozmowie z Wideoportalem.

„Mam swoich trójkę dzieci i uważam, że jeżeli się dziecko rodzi z naszej krwi to są kompletnie inne emocje niż jak nasz partner albo my w stosunku do dzieci partnera mielibyśmy wykazać taką prawdziwą, rodzicielską miłość. Uważam, że jest to niemożliwe. Można szanować, można lubić, można tulić, całować, dawać prezenty, ale nikt kto nie był rodzicem nie pokocha cudzego dziecka partnera, bo to jest taki lekki, obcy twór. I to też żadna herezja”, dodała.

W środę Anna Korcz była gościem Dzień Dobry TVN i w rozmowie z dziennikarzami, podkreśliła po raz kolejny: „Bardzo trudno jest pokochać dzieci partnera”. Dodała, że najważniejsze jest, by obdarzać się szacunkiem i troską. Te relacje należy odpowiednio ułożyć.

„Dwie córki są dorosłe. Jedna studiuje za granicą, a druga jest samowystarczalna. Jesteśmy z Pawłem z naszym Jaśkiem, a synowie Pawła są usamodzielnieni, dorośli. Nie kochamy, ale lubimy się. Starszemu zapowiedziałam, że nigdy w życiu nie będę próbowała odegrać roli jego mamy, zawsze będę z boku, będę pomagała jeśli będzie taka potrzeba. Dziecko natychmiast czuje się bezpieczne psychicznie po takiej informacji”, wyznała.

Aktorka przyznała, że sama pochodzi z patchworkowej rodziny i wie, jak wyglądała jej relacja z ojczymem.
Czasem trudno jest sobie wypracować zasady, ponieważ jej granice są niewyraźnie. Anna Korcz podzieliła się z dziennikarzami swoją metodą.

„Zawsze dobro moich dzieci jest najważniejsze dla mnie. Zawsze te granice ja je zawsze precyzowałam. Dostosowywałam się do tego, co jest lepsze dla moich dzieci. (…) Trzeba być tolerancyjnym, trzeba kochać się nawzajem, nie oceniajmy się, spróbujmy się wycofać, kiedy jest konflikt”, wyznała.

PIOTR FOTEK/REPORTER

Anna Korcz, Paweł Pigoń

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama