Anna Dymna musiała słuchać upokarzających komentarzy: „Zrobiła się Pani wstrętna i gruba”
Jak reagowała? Na szczęścia na swojej drodze spotkała też dobrych ludzi
Już ponad pół wieku Anna Dymna zachwyca widzów swoim talentem. Liczba filmów, serialu i spektakli teatralnych z jej udziałem już dawno jest podawana w setkach. Ponadto artystka pomaga najbardziej potrzebującym. O jej ogromnym sercu nie muszą krążyć legendy. Dobro, którym dzieli się każdego dnia, rozlało się dotąd na tysiące ludzi. Mimo to niestety wciąż ktoś potrafi jej dogryźć…
Anna Dymna o okrutnych komentarzach
W najnowszym odcinku „Podcasting. Jak będę duża, będę aktorką”, Anna Dymna opowiedziała o swojej drodze zawodowej, która w pewnym momencie skręciła w stronę działań charytatywnych. Sprawiło to, że czasami przechodnie reagują na nią w niecodzienny sposób. „Byłam se, grałam se. Teraz inni grają, a to przemija szybko. Nie mam żadnych złudzeń co do przemijania i co do tego, że ludzie mówią "To pani kurde żyje?", ale ja się im nie dziwię, no bo skąd mają wiedzieć”, powiedziała aktorka.
ZOBACZ TEŻ: Syn też pokochał piłkę, córki są dla niego całym światem. Jakub Błaszczykowski o relacji z dziećmi
Następnie opowiedziała o sytuacji, w której musiała zmierzyć się z niemiłymi słowami o sobie. „Usłyszałam: „To pani jest? O kur… Ale się pani zrobiła wstrętna, gruba". I to facet stoi na ulicy i mi to mówi”… Co ciekawe pani Anna znajduje w takiej sytuacji… pozytywy! „To jest normalne. Ja to przyjmuję. To nie są hejty w internecie, tylko to ktoś mówi na co dzień na ulicy. I to jest cudowne, bo jeśli ktoś to mówi i jest taki zdziwiony, to ja sobie wyobrażam, że to jest prawdziwe. On mnie lubi, że mi to mówi”, podsumowała.
Komentarze na temat wyglądu Anny Dymnej. Czy bolą aktorkę?
Anna Dymna wyznała, że gdy była młoda, niektórzy producenci zachęcali ją do poprawienia swojego wyglądu, jednak nigdy nie zdecydowała się na żadną operację. Do dziś 72-latka nie planuje poddać się zabiegom chirurgii plastycznej.
- Byłam śliczna, młoda, wyglądałam jak człowiek, a nie jakaś lalka. Pomyślałam: "ja mam sobie coś odessać?" Do dziś nie zrobiłam żadnej operacji i są tacy widzowie, co mają mi to za złe. Oni mnie nienawidzą za to, że czas płynie. Mam takie listy, więc to wiem. Aktorka ma być zawsze piękna, szczupła i młoda, a ja 54 lata patrzę w reflektor. To że jeszcze widzę, to jest cud boski"...
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Anna Maria Jopek chciała „być dobra ze wszystkiego, żeby go nie zawieść”. Jakie relacje łączyły ją z ojcem?
Z kolei w jednym z wywiadów dla Wysokich Obcasów aktorka wróciła wspomnieniami do podobnej sytuacji, którą pamięta do dziś. Pokazuje ona, że niektórzy z nas, nie są wystarczająco empatyczni… „Gdy w wieku 50 lat zaczęłam pomagać ludziom pokrzywdzonym przez los, natychmiast przeczytałam: „O, dupa jej urosła, nie ma co grać, to będzie szmal na niepełnosprawnych ludziach robić". […] Teraz zagrałam w „Wielkiej wodzie" rolę dla mnie bardzo ważną, trudną i znowu czytam: „Straszna metamorfoza Anny Dymnej. Co ona z siebie zrobiła?" – obok kadr z filmu i moje zdjęcie z lat młodości. Wzruszające…”, podsumowała.
A jak się poczuła? Gdy myślała nad odpowiedzą na to pytanie, przypomniała się jej jedna sytuacja… „Wiesiu Dymny, idąc ze mną ulicą Karmelicką w Krakowie, zatrzymał się i powiedział mi, a byłam wtedy bardzo młodziutka, byłam studentką szkoły teatralnej: „Aniczka, pamiętaj. Jak już kiedyś będziesz duża i będziesz znaną aktorką, czego ci życzę, to ludzie będą o tobie różne dziwne rzeczy mówili, będą wymyślali. I pamiętaj, nigdy w życiu na to nie reaguj. Niech jedyną reakcją będzie: »Naprawdę? Nie wiedziałam«. I uśmiechnij się". Zapamiętałam sobie te słowa i się ich trzymam. Bo po pierwsze, hejt jest tylko hejtem. Jest jak pożywka, klej do wąchania dla ludzi sfrustrowanych, wściekłych, zakompleksionych”, pamięta do dziś Anna Dymna.
Anna Dymna, 1978
Bywały też momenty, w których aktorka nie milczała i odpowiadała na nieprzyjemne zaczepki. „Kiedyś młodzian zaczepił mnie na ulicy: "Jezu! To naprawdę jest pani? Wczoraj Janosika oglądałem i inaczej pani wyglądała. Jak się pani zmieniła, jaka się pani brzydka zrobiła". "Człowieku, ile masz lat?" - zapytałam. "Dwadzieścia" - odpowiedział, więc mu zaproponowałam: "To pogadajmy za pięćdziesiąt, zobaczymy, jak będziesz wyglądał". "Ale przecież za te pięćdziesiąt lat to już nie będzie po mnie śladu”, opowiadała w Super Expressie.
W jeszcze innej rozmowie z dziennikarzami ulubienica widzów przypomniała sobie o momencie, który zmienił jej własne postrzeganie siebie. Mowa o zostaniu mamą. „Miałam 34 lata, gdy urodziłam dziecko. Do siódmego miesiąca grałam jeszcze w filmie u Jerzego Hassa i nikt nie dostrzegał, że jestem w ciąży. Aż tu nagle na finiszu przytyłam 32 kilogramy. Pierwszą rolę po urodzeniu zaproponował mi Kazio Kutz. Szłam na próbę w panice. Wydawało mi się, że jestem gruba i wstrętna”, zaczęła opowiadać. Na szczęście artysta był człowiekiem o wielkiej wrażliwości i dobroci. Umiał powiedzieć młodej aktorce, że nie powinna być dla siebie tak surowa. „Powiedział do mnie: "Ania, ale cię ta ciąża do ziemi przygięła. Cyce masz, dupę masz, wreszcie baba jesteś, no super". A kiedy usłyszałam w głośniku: "Stara, gruba Żydówa na plan!", Henio Bista, który też tam grał, jęknął z zazdrości: "Ty, on cię od razu polubił". I wtedy cały wstyd ze mnie wyparował"…
Życzymy pani Ani, by na swojej drodze spotykała tylko pozytywnych ludzi.