Alfie Evans nie żyje. „Nasz chłopiec rozwinął skrzydła”, napisali zdruzgotani rodzice
Informację tę podali jego rodzice
Alfie Evans nie żyje. Chłopiec, o którym od tygodnia mówił cały świat, zmarł w szpitalu Alder Hey w Liverpoolu o 2:30 w nocy z piątku na sobotę. Informację tę podali jego rodzice, Tom i Kate Evansowie. Odszedł on tuż przed swoimi drugimi urodzinami.
Alfie Evans nie żyje. Chłopiec zmarł w nocy w szpitalu w Liverpoolu
W krótkim komunikacie rodzice podziękowali jedynie za wsparcie, jakie otrzymywali w ostatnich dniach od osób, często anonimowych, z całego świata.
„Nasz chłopiec rozwinął skrzydła dzisiaj o 2:30. Mamy złamane serca. Dziękujemy wszystkim za wsparcie”, napisała mama chłopca, Kate, na oficjalnej grupie Armii Alfiego.
Alfie Evans został odłączony od aparatury podtrzymującej życie w poniedziałek wieczorem. Mimo tego, że lekarze nie dawali mu żadnych szans, przeżył cztery dni.
Początkowo podawano mu jedynie tlen i wodę, nakarmiony został dopiero po 28 godzinach. Rodzice chłopca walczyli o przewiezienie go do szpitala Dzieciątka Jezus w Rzymie, jednak zarówno sąd pierwszej, jak i drugiej instancji nie wyrazili na to zgody, mimo wstawiennictwa papieża Franciszka i polityków z całego świata.
Choroba Alfiego Evansa. Na co cierpiał dwulatek
Była to bliżej niezidentyfikowana choroba neurologiczna. Lekarze pół roku po jego narodzinach, gdy rodzice zgłosili się z nim do szpitala orzekli, że chłopiec nie rozwija się prawidłowo. W listopadzie 2016 roku jego organizm znajdował się na poziomie dwumiesięcznego dziecka. W trakcie głośnego procesu sędziowie sugerowali, by tajemnicze schorzenie neurologiczne nazwać imieniem chłopca.
Schorzenie postępowało, w grudniu Alfie Evans zaczął mieć ataki podobne do padaczkowych. Wówczas orzeczono, że cierpi na hipsarytmię (nieregularny zapis wolnych fal mózgowych). Wprowadzono go w stan śpiączki, zaś gdy leczenie nie przynosiło rezultatów, lekarze wystąpili do sądu o odłączenie chłopca od aparatury podtrzymującej życie. Jako argument podawali fakt, że mózg chłopca został uszkodzony w 70% i jego stan można określić jako wegetatywny.
Wyrok skazujący w tej sprawie zapadł w grudniu 2017 roku, Sąd Apelacyjny podtrzymał go. Mimo wykonania go 23 kwietnia 2018 roku i rokowań, że chłopiec przeżyje jedynie około trzech minut, zmarł on dopiero 5 dni później.