Reklama

Kilka dni temu Aleksandra Żebrowska została po raz trzeci mamą. Choć to ogromna radość, wyjawiła, że droga do powiększenia rodziny była dla niej niezwykle trudna. Małżonka znanego aktora w mediach społecznościowych podzieliła się zaskakującym wyznaniem, że ma za sobą kilka poronień i ciężkich momentów. Teraz udzieliła wywiadu, w którym przybliżyła owe dramatyczne wydarzenia.

Reklama

Ola Żebrowska o poronieniach i ciąży

Już od jedenastu lat Aleksandra jest szczęśliwą żoną Michała Żebrowskiego. Wspólnie wychowują dwóch synów: 10-letniego Franciszka oraz 7-letniego Henryka i wiadomo, że zawsze marzyli o większej rodzinie. Kilkanaście dni temu okazało się, że ciesząca się powodzeniem w życiu zawodowym para, borykała się z niezwykle trudnymi problemami w życiu prywatnym.

Ola Żebrowska poinformowała o tym za pośrednictwem swojego Instagrama i napisała: „Nieudane ciąże to temat, o którym rozmawia się ciężko - nawet z najbliższymi. Sama mam kilka takich za sobą - poronienia i na dokładkę ciążę pozamaciczną pod koniec zeszłych wakacji. (...) Nie każdy jest gotowy by mówić o swoich doświadczeniach - ale to nie znaczy, że ich nie ma. Bądźmy delikatni i szanujmy się nawzajem. Oszczędźmy kobietom pytań pt: Mówiłaś, że chcesz mieć więcej dzieci, to kiedy kolejne? albo Mąż na pewno marzy o córeczce, hmmm?. Macierzyństwo to prywatna sprawa każdej z nas, każdej starającej się o dziecko pary. Niektóre pytania czy rady mogą być dla drugiego człowieka najzwyczajniej w świecie krzywdzące”. Teraz na fali owego mocnego wyznania, portal naTemat przeprowadził z Aleksandrą wywiad. Jej słowa są naprawdę poruszające.

W rozmowie z Anną Dryjanską, Aleksandra wyjawiła, że w ostatnim czasie, przed porodem trzeciego synka, często słyszała pytanie odnośnie tego, która to ciąża. Nie było jej jednak łatwo na nie odpowiadać. Dlaczego? „Z medycznego punktu widzenia, to bardzo ważne pytanie, słyszałam je przy każdej wizycie poświęconej ciąży. Dopóki liczby się zgadzają – kiedy każda ciąża kończy się porodem i dzieckiem – nie robi ono chyba na nikim większego wrażenia. Natomiast kiedyś czwarta ciąża, jedno dziecko ledwo przechodziło mi przez gardło. Z każdą kolejną ciążą było łatwiej. Ale nigdy nie podejrzewałam, że w wieku 33 lat będę w siódmej ciąży – mając dwójkę dzieci”, powiedziała.

Okazało się, że Ola pierwszego poronienia doświadczyła będąc naprawdę młodą kobietą - miała zaledwie 24 lata. Nie podejrzewała wówczas, że coś może być nie tak. Była zaskoczona, gdy usłyszała diagnozę i została odesłana z kwitkiem na zabieg w szpitalu. Nie chciała z nikim o tym rozmawiać: „A to był dopiero początek – obwiniania się, strachu związanego z kolejnymi próbami, dociekania co jest nie tak i dlaczego przytrafia się to zdrowej, młodej dziewczynie, której mama była w 8 ciążach – i ma ósemkę dzieci”.

Już wtedy pragnęła podnieść się na duchu i czytała na stronach internetowych wynurzenia kobiet, które opisywały swoje podobne ciężkie przeżycia. Nie chciała jednak dzielić się własną historią, gdyż wstydziła się, że jej się przytrafiła. Zdradziła: „Dopiero po kolejnych ciążach, po kolejnym dziecku i znowu nieudanych ciążach – po przepracowaniu wszystkiego we własnym tempie i uodpornieniu się na znieczulicę innych, oswoiłam się z tym, że tak po prostu u mnie jest. Wtedy poczułam, że to jest temat, o którym trzeba rozmawiać. Chociażby po to, żeby inne kobiety nie czuły się w tym wszystkim tak bardzo samotne, żeby się nie poddawały. Ale poczułam to dopiero 10 lat później”.

Z tego powodu małżonka aktora chce teraz mówić o owych trudnych wydarzeniach - z autopsji wie, że nagłaśnianie takich przeżyć, doda innym kobietom otuchy i siły, a także wiary, że będzie dobrze. Równocześnie nie przejmuje się krytyką osób, które uważają, że publicznie rozmawia o zbyt intymnych sprawach. Twierdzi: „Jeśli chociaż jedna kobieta poczuła się lepiej czytając o moich przeżyciach, albo chociaż jedna ciocia dzięki temu powstrzyma się przed zadaniem nieodpowiedniego pytania “przy zupie”, to jest to dla mnie dużo ważniejsze niż opinie tych, których to nie dotyczy. Jestem przekonana, że gdyby nie to, że kilka lat temu sama mogłam przeczytać podobne historie tych zupełnie obcych kobiet, to dużo ciężej byłoby mi to wszystko samej poukładać”.

Dodaje także: „Problemy z zajściem w ciążę są bardzo powszechne, ale tak rzadko się o nich mówi, że ludzie kompletnie nie biorą ich pod uwagę. Gdybyśmy wszyscy byli ich bardziej świadomi, może nie dawalibyśmy z taką łatwością rad, że nie warto czekać, że dzieci to piękna sprawa. Ludzie naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego jak takie niewinne komentarze potrafią być okrutne. To dotyczy tematu macierzyństwa w ogóle, nie tylko poronień”.

Zgadzacie się z jej zdaniem?

Reklama

VIPHOTO/East News
Reklama
Reklama
Reklama