Reklama

Akcja ratunkowa na Nanga Parbat z udziałem polskich himalaistów wstrząsnęła całą Polską. Czterech członków wyprawy na K2 ocaliło w ubiegłym roku Francuzkę, Elisabeth Revol. Niestety nie udało im się ruszyć na pomoc pozostawionemu wyżej (na wysokości 7200 metrów) Tomaszowi Mackiewiczowi, którego ratowanie uniemożliwiły fatalne warunki pogodowe. Akcja została przerwana i zakończona. Takiego finału nikt się nie spodziewał. Mijają dwa lata od spektakularnej akcji ratunkowej. Przypominamy wydarzenia, którymi żyła cała Polska.

Reklama

Akcja ratunkowa na Nanga Parbat

Dramat na Nanga Parbat i jego finał relacjonowany był przez media na całym świecie. W piątek 26 stycznia 2018 roku himalaiści Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol utknęli podczas zejścia z góry Nanga Parbat na wysokości około 7300 metrów. W sobotę rozpoczęto akcję ratunkową. Helikopter z ratownikami na pokładzie wylądował na wysokości 4850 metrów.

Bielecki i Urubko natychmiast ruszyli w drogę, a ich tempo było naprawdę imponujące. Przed nimi był jednak najtrudniejszy odcinek do pokonania - stumetrowa strona ścianka Kinshofera. Warunki pogodowe również nie należały do najlepszych. Po zmierzchu temperatura odczuwalna w górach mogła wynosić nawet do minus 60-70 stopni.

Czworo doświadczonych himalaistów, członków polskiej wyprawy na K2: Adam Bielecki, Denis Urubko, Jarosław Botor i Piotr Tomala, mimo fatalnych warunków pogodowych, wyruszyło na pomoc. Adam Bielecki i Denis Urubko robili wszystko, by jak najszybciej, ale i najbezpieczniej dotrzeć do polskiego himalaisty. Za nimi podążało kolejnych dwóch członków ekipy ratunkowej, która wchodziła z zapasami i dodatkowym sprzętem. Choć tempo Polaków było naprawdę imponujące, to sytuacja Tomasza Mackiewicza już wtedy nie rysowała się najlepiej.

Przypomnijmy, że Polak i Francuzka utknęli na wysokości ponad 7 000 metrów po zdobyciu szczytu Nanga Parbat. To była ich kolejna próba zmierzenia się z tą górą w zimowych warunkach. Tym razem się udało, ale schodząc ze szczytu rozpoczęli walkę o życie. Najbardziej dramatyczna była sytuacja Polaka, który zmagał się ze ślepotą śnieżną, chorobą wysokościową i licznymi odmrożeniami. Chwilę później podano, że Francuzka prawdopodobnie schodzi, ale nie ma z nią kontaktu, gdyż wyczerpała się jej bateria w telefonie satelitarnym. Nie wiadomo było niestety nic o stanie zdrowia Tomasza Mackiewicza.

Parę godzin później Ludovic Giambasi, podał, że Elisabeth Revol została odnaleziona przez Adama Bieleckiego i Denisa Urubko. „Pozostajemy w kontakcie. Mamy dużo do zrobienia. Walka się jeszcze nie skończyła”, podał partner Francuzki. Himalaistka miała odmrożone obie stopy. Polska ambasada załatwila na rano helikopter, żeby móc zabrać Elizabeth do szpitala w Islamabadzie tak szybko, jak tylko otworzy się „okno pogodowe”.

Wówczas nie było jeszcze wiadomo, czy ratownicy wyruszą na ratunek Polakowi. „Przygotowują akcję ewakuacji i będą opuszczać ją do dolnego obozu, gdzie czekają Jarek i Piotr ze sprzętem medycznym”, pisano na stronie Tatromaniak.

Na miejsce, gdzie znajdował się Tomasz Mackiewicz zbliżała się burza śnieżna. Podawano, że dotarcie do Polaka może zająć nawet do 16 godzin. „Co do Tomka, myślę że nie ma już żadnej nadziei”, powiedział partner Elisabeth Revol.

Internauci z zapartym tchem śledzili losy himalaistów, którzy ruszyli na ratunek Polakowi i Francuzce. Do samego końca nikt nie tracił nadziei na to, że Polaka uda się uratować. Niestety, kontynuowanie akcji ratunkowej po Tomasza Mackiewicza okazało się nierealne ze względu na fatalne warunki pogodowe. Nad rejon nadciągała burza śnieżna i śmigłowiec musiał odlecieć przed godziną 11.00.

„Kryzys zaczął się na wierzchołku, trzeba znać specyfikę sportu, by to zrozumieć. Wspinając się, byli zamknięci we własnym świecie. Na szczycie Eli zorientowała się, że Tomek jest w kiepskim stanie, więc zaczęła go sprowadzać z wierzchołka. Wszystko zaczęło się komplikować, a stan Tomka się pogorszył”, mówił wówczas Adam Bielecki w rozmowie z TVN 24.

Tomaszowi Mackiewiczowi udało się zdobyć upragniony szczyt, ale na nim pozostał. Uznano go za zaginionego. Himalaista w wyniku fatalnych warunków pogodowych i nasilających się dolegliwości (choroba wysokościowa, ślepota śnieżna, odmrożenia) nie był w stanie ruszyć dalej w drogę. Mówi się, że nie bez powodu Nanga Parbat nazywana jest „zabójczą górą”.

Nikt nie chodzi w górach po to, by się zabić. Nikomu taka intencja i taki cel nie przyświeca. Himalaiści są zachłanni na życie i to życie kochają. Jeśli jednak mamy mówić o tej granicy, to dla każdego pewnie przebiega ona w innym miejscu i jest to sprawa bardzo subiektywna”, mówi himalaista Marcin Miotk w rozmowie z Anitą Czupryn dla polskatimes.pl. Znani himalaiści, którzy zabierali głos w sprawie akcji na Nanga Parbat mówili wprost o pasji Mackiewicza - tego nie trzeba rozumieć, to trzeba po prostu zaakceptować.

Historia tej góry pokazuje, jak kruchą istotą jest człowiek, ale i jak wspaniałą. Nanga pozwala zobaczyć to wszystko uderzająco wyraźnie. Prawdziwe wartości, prawdziwy alpinizm – pomimo kłamstw i krętactw. Tak bardzo ludzkich”, mówił o górze Nanga Parbat Denis Urubko, himalaista, który brał udział w akcji ratowniczej.

Reklama

Tomasz Mackiewicz spełnił w ten sposób swoje marzenie. Siedmiokrotnie próbował zdobyć górę, która stała się jego „obsesją”. Poświęcił jej osiem lat, ale także życie. Został jednak pierwszym Polakiem, któremu udało się zdobyć niebezpieczny szczyt zimą. Revol natomiast pierwszą kobietą i pierwszą Francuzką.

Reklama
Reklama
Reklama