Reklama

Od kilku dni w Tatrach trwa jedna z najtrudniejszych akcji ratowniczych. Dwóch grotołazów utknęło w Jaskini Wielkiej Śnieżnej – najgłębszej i najdłuższej w Polsce. Na pomoc ruszyli ratownicy, strażacy, TOPR-owcy i taternicy ze Słowacji. Wszyscy walczą z czasem. W nocy z poniedziałku na wtorek nastąpił przełom.

Reklama

Akcja ratownicza w Jaskini Wielkiej Śnieżnej

Za pomocą materiałów wybuchowych ratownicy próbują dotrzeć do uwiezionych osób. Poszerzają przejście, ale akcja została wstrzymywana przez trujący tlenek węgla, który unosił się w powietrzy. Służby skupiały się na wentylacji i wypompowaniu wody z korytarzy. Warunki nie są łatwe. Korytarze Jaskini Wielkiej Śnieżnej są bardzo wąskie i rozciągają się aż na 24 kilometry. Ratownicy działają na leżąco, nie mają zbyt wielkiego pola manewru.

Na szczęście z poniedziałku na wtorek udało się poszerzyć korytarze. Jeden z nich sam wywietrzył się z trującego stężenia tlenku węgla, ułatwiając pracę pirotechnikom. Dziennikarzowi TVN24 udało się ustalić, że z uwięzionymi mężczyznami nadal nie ma kontaktu.

Jak wynika z informacji grotołazi w czwartek zostali odcięci przez wodę na głębokości 500 metrów od wejścia do jaskini w Przemkowych Partiach. Przypomnijmy, że członkowie wrocławskiej sekcji eksplorowali nowe korytarze. Mają za sobą specjalistyczny kurs taternictwa jaskiniowego z elementami wspinaczki, poruszania się w terenie zimowym. W jaskini jest wilgotno, ciemno i zimno. Nie wiadomo w jakim stanie znajdują się grotołazi. Trudno też określić, jak długo potrwa akcja ratownicza.

,,Średnia temperatura w tych jaskiniach wynosi od trzech do pięciu stopni. Zależy jeszcze, gdzie przebywają, w jak dużym są pomieszczeniu i na ile potrafią się ogrzać. W tej chwili mogą odczuwać bardzo poważne skutki, bo przebywają w środku już czwartą dobę. Istotne jest to, ile mają jeszcze wody i jedzenia", mówił w Faktach po Faktach Tomasz Kozłowski, psycholog i instruktor ratownictwa górskiego.

Reklama

Teraz najważniejsze, by grotołazi zachowali spokój i wspierali się wzajemnie. „Kora mózgowa bombardowana złymi myślami zużywa dziesięć razy więcej energii, czyli kalorii niż mózg człowieka budowany pozytywnymi myślami. To jedna z form przetrwania. Ludzie świadomi tego, co się dzieje, powinni mimo wszystko dzielić się pozytywnymi uwagami. W ciągu dnia mamy sinusoidę lepszych i gorszych momentów. Dlatego dobrze, że jest tam ich dwóch. Jeden może wspierać drugiego”, dodał ratownik, Piotr van der Coghen.

Reklama
Reklama
Reklama