Agnieszka Woźniak-Starak w pierwszym wywiadzie po śmierci męża. Mówi o żałobie i nawróceniu
„Bliscy, którzy odchodzą, nie chcą, żebyśmy trwali w rozpaczy”
W połowie sierpnia ubiegłego roku doszło do tragicznego wypadku, wskutek którego zmarł Piotr Woźniak-Starak. Producent filmowy pozostawił pogrążoną w żałobie Agnieszkę Woźniak-Starak, która przez pierwszy rok od tego smutnego wydarzenia nie udzielała się w mediach. Dopiero teraz prowadząca Dzień Dobry TVN zdecydowała się udzielić wywiadu. Jak sama przyznaje, chce nim zamknąć pewien etap w swoim życiu.
Agnieszka Woźniak-Starak o śmierci męża
Ich związek był fenomenem, w którym jedno dopełniało drugie. „Nikt w nim nie dominował, bo i tak wszystko kręciło się wokół Piotrka”, śmieje się w najnowszym numerze Pani Agnieszka Woźniak-Starak wspominając męża. Dziennikarka miała na myśli fakt, że dla wielu osób producent był „epicentrum wszechświata”. Mocno zaangażowany w pracę, liczne projekty podobne, ale i zawsze blisko przyjaciół, których traktował jak rodzinę. Zdarzały się okresy, w których cała ekipa Piotra Woźniaka-Staraka odpowiadała na jego spontaniczne zaproszenie i pracowała z jego i Agnieszki domu. „Siedzieli w salonie przy ogromnym stole, paliło się w kominku, a ja chodziłam w piżamie i robiłam tosty. Uwielbiałam takie dni”, wspomina w Pani gwiazda TVN.
W tym samym wywiadzie prezenterka przyznała, że nie przeszłaby przez pełen cierpienia czas żałoby, gdyby nie pomoc przyjaciół i rozmowy z nimi. „Przyjaciele zamieszkali ze mną. Byli ze mną od rana do nocy”, czytamy w magazynie. Pomógł też lekarz. „Jeszcze podczas poszukiwań Piotrka spotkałam się na Mazurach z psychiatrą. Świadomie poprosiłam o spotkanie, bo nie wiedziałam, jak zareaguję na to, co się nieuchronnie miało wydarzyć. […] Mieliśmy bardzo długą rozmowę i usłyszałam wtedy niezwykle mądre słowa, które wzięłam sobie do serca: "Są dwie drogi. Jedna to: będę mówić, będę rozmawiać, a jak będę mówić, to będą pojawiać się pomysły; jak będą pojawiały się pomysły, to będziemy już na dobrej drodze. A jak się zamknę w sobie, zamrożę, to bardzo trudno będzie się z tego wydostać". Nasi przyjaciele, rodzina, wszyscy zaczęli zjeżdżać na Mazury. Wielu rzuciło wszystko, by przyjechać na Mazury i pomóc nam szukać Piotrka”, opowiadała prezenterka dodając, że w ten sposób bliscy producenta niejako oddali mu wszystko, co on im dał.
Dziennikarka dodała też, że przez pierwsze dwa tygodnie przyjaciółka spała z nią w łóżku. Dopiero po tym czasie bliscy pozwalali gwieździe pozostać samej na noc. „Dostałam od ludzi ogromne wsparcie, również od obcych ludzi, i to było naprawdę niezwykłe. Tak mocno skoncentrowałam się na tym dobru, które do mnie płynęło, że złe wiadomości w zasadzie do mnie nie docierały, postawiłam barierę. A tak naprawdę postawili ją dobrzy, życzliwi ludzie, których było po prostu o wiele więcej niż tych nieżyczliwych. Zawsze będę im za to wdzięczna”, tłumaczyła 42-latka w Pani.
Strata ukochanej osoby odmieniła Agnieszkę Woźniak-Starak. Jak sama przyznała w Pani nauczyła się, by niczego nie planować, tylko po prostu żyć i cieszyć się z każdej małej rzeczy. „Przestałam planować, bo już kiedyś miałam mnóstwo planów. Przestałam oczekiwać, bo kiedyś miałam mnóstwo oczekiwań. […] Życie wciąż potrafi mnie cieszyć, w miarę możliwości staram się go nie marnować na złe emocje”, czytamy w miesięczniku.
Z rozmowy z Moniką Stukonis dowiadujemy się też, że dziennikarka nawróciła się. „Nie na wiarę katolicką, bo nie wierzę w Kościół katolicki, jak instytucję, ale uwierzyłam ,że życie kończy się tu i teraz, że to wszystko musi mieć jakiś głębszy sens”, wyjaśniła Agnieszka Woźniak-Starak. „Ja jestem o tym przekonana, że nasi bliscy, którzy odchodzą, nie chcą, żebyśmy trwali w rozpaczy. Piotrek zawsze będzie we mnie żył. Ale chcę iść do przodu. Dziś wiem, że jestem silniejsza, niż sądziłam”, dodała.
Agnieszka Woźniak-Starak o dostępie do aborcji i braku dzieci
Gwiazda TVN poświęciła też część wywiadu na skomentowanie sytuacji w Polsce. Wcześniej zarzucano jej, że nie powinna zabierać głosu w sprawie dostępu do aborcji, ponieważ sama nie ma potomstwa. Te słowa były dość bolesne i niesprawiedliwe. „Jestem w stanie zrozumieć ból kobiet, gdy tracą ciążę, bo sama przez to niejednokrotnie przeszłam. Podobnie jak milion innych kobiet”, wyznała i dodała, że jedna z jej ciąż miała wady genetyczne. „Nie musiałam podejmować decyzji o aborcji, bo życie zadecydowało za mnie”, wyjawiła w Pani...
Domyślamy się, jak wiele pierwszy od ponad roku wywiad musiał kosztować uwielbianą przez publiczność dziennikarkę. Mamy nadzieję, że rozmowa pomoże innym, którzy znaleźli się w tak samo trudnym momencie życia.