Reklama

Agnieszka Woźniak-Starak i Piotr Woźniak Starak obchodzą dziś rocznicę zaręczyn! Pierwszą rocznicę ślubu świętowali w górskim schronisku w Tatrach zamiast w Wenecji. Zakochani, nierozłączni, lubią zaskakiwać. Znalazła miłość i spełniła swoje marzenia. Spodziewała się szczęścia, którą na nią spadło? Jak prezenterka wspomina swój wieczór panieński? Na wszystkie pytania gwiazda TVN opowiedziała w rozmowie z Beatą Nowicką.

Reklama

Agnieszka Woźniak-Starak o wieczorze panieńskim

Nie przypuszczała nawet, że jeszcze wyjdzie kiedykolwiek za maż. Nie była rozwiedziona, ale do tego przekonał ją Piotr. Czy marzyła o wieczorze panieńskim? Jak wyglądał?

Moja przyjaciółka i świadkowa na naszym ślubie wygłosiła mowę, do której przygotowywała się przez miesiąc. Tak to przeżywała, że zapisała się nawet na lekcje do specjalisty od wystąpień publicznych. Ponieważ nie jestem fanką wieczorów panieńskich, bo zazwyczaj są to dość żenujące imprezy, zapytałam ją, czy możemy pojechać na Kaszuby, na detoks do ukrytego w lesie ośrodka z fantastycznym klimatem, gdzie wcina się tylko warzywa, pije owocowo-warzywne soki, kąpie w jeziorze o 7.30 rano i robi w lesie gimnastykę. To był mój „wieczór” panieński. Miałyśmy dwa osobne pokoje, ona ciągle zamykała się w swoim i przez cały weekend ćwiczyła mowę. Znały ją już na pamięć jej dzieci, mama, narzeczony…”.

– Pani?
(śmiech) Ja nie. W każdym razie, na weselu, po tej mowie wszyscy gratulowali mi świadkowej. I tam był taki fragment, w którym ona przypomniała, jak rok wcześniej byłyśmy w Zakopanem na święta Bożego Narodzenia. Już byłam z Piotrem, już byliśmy zaręczeni, jechałyśmy obie saniami, była piękna noc, kompletnie czarna, na niebie gwiazdy, wypatrywałyśmy tych spadających i ona mnie zapytała: „Jakie masz marzenie? Co byś chciała?”. A ja jej na to powiedziałam: „Mnie się już wszystkie marzenia spełniły”. I tak czuję. Chciałam od życia dużo, wiedziałam, że mogę wszystko, bo takie poczucie dali mi rodzice, ale nigdy nie miałam oczekiwań, że od tego życia…

– …coś się Pani należy?
Tak. Że ja to muszę dostać i koniec. Zawsze cieszę się z tego, co mam. I nie mówię tylko o tym, co jest teraz, tak było też wcześniej. Nauczyłam się tego wiele lat temu. Nauczyłam się doceniać to, co mnie spotyka tu i teraz. Uważam, że frustracja to jest coś, co gubi ludzi najbardziej. Wtedy cały czas myślimy o tym, że chcielibyśmy być gdzieś indziej i z kimś innym, robić inne rzeczy.

– Bo może jesteśmy razem, dopóki bycie z tobą sprawia mi przyjemność, kiedy pojawiają się problemy, znikam.
Nie chciałabym, żeby tak było. Nie wierzę, że coś jest nam dane raz na zawsze i wiecznie będzie dobrze. Stworzenie dobrego związku wymaga wysiłku: trzeba o sobie pamiętać, dbać o siebie, wspierać się, umieć wybaczać, mieć wobec siebie tolerancję. Dzisiaj łatwo się zakochujemy, łatwo odkochujemy. Ale dzisiaj w ogóle wszystko jest takie łatwe, szybkie, obrazkowe, mało w tym treści.

Co jeszcze w nowej VIVIE! nr 18/2017?

Łukasz Jemioł - chłopak z Radomia stał się ulubionym projektantem gwiazd. Królowa offowej piosenki zaczęła nowe życie. Co się zmieniło u Renaty Przemyk? Odszedł charyzmatyczny pisać i człowiek, mistrz literackiego sarkazmu, ironii, tropiciel absurdów świata. Wspomnienie o Januszu Głowackim. Rafał Maślak, najprzystojniejszy Polak i jego równie przystojny ojciec opowiedzieli nam o trudach dorastania i wychowania.

Marlena Bielińska

Reklama

Zobacz, kto był bohaterem poprzedniego numeru VIVY!

Reklama
Reklama
Reklama