Reklama

Gdy zaczynała karierę muzyczną mało kto wierzył, że jej się uda. Dziś na swoim koncie Agnieszka Chylińska ma nie tylko wiele hitów, ale i od kilku lat występuje w jury rozrywkowego programu talent show. Nim sukces przyszedł, artystka musiała zmagać się z wieloma przeciwnościami, a także z brakiem wsparcia. O swojej wyboistej drodze opowiedziała w najnowszym wywiadzie.

Reklama

Agnieszka Chylińska o odrzuceniu

Agnieszka Chylińska właśnie wydała kolejną płytę zatytułowaną Pink Punk. Przy okazji promocji albumu wokalistka udzieliła mocnego i szczerego wywiadu Kubie Wojewódzkiemu, Edwardowi Miszczakowi i Marcinowi Prokopowi. 42-latka wyznała m.in., że do dziś ma problemy z zaufaniem, z otworzeniem się czy ze słowami kocham cię. „Oddałam kiedyś swoje serce komuś kto po prostu zrobił z tego tatar”, zaczęła.

Dodała, że przez większość swojego życia obwiniała się za wszystko i wciąż nie umie zrobić czegoś dla siebie. „Zawsze zaczynałam obwinianie od siebie, nigdy nie miałam takiego myślenia, że ktoś jest czemuś winien tylko… ja. Nie potrafię robić czegoś dla siebie, nigdy nie potrafiłam. Nie umiem tak”, wyznała.

Przypomniała, że płytę Winna tworzyła z myślą o bratu. Wydawało jej się, że gdy będzie „klęła jak szewc i da z siebie największy hardcore”, to zostanie doceniona. A tak się nie stało, bo płyta nie sprzedała się. „No siostra przegięłaś. Co ty zrobiłaś? Przecież to jest za mocne”, usłyszała od brata Agnieszka, gdy zadzwoniła do niego, aby pochwalić się najnowszym dorobkiem artystycznym.

Wokalistka wie, jak ważna jest ta pierwsza ocena, wobec czego stara się nie krytykować najmłodszych artystów, którzy przychodzą do programu Mam Talent. „Ja po prostu nie potrafię zapomnieć siebie sprzed debiutu. Nie potrafię zapomnieć tych chwil, kiedy tak bardzo chciałam być na scenie. To był kolejny sposób na ucieczkę przed troskami przed różnymi problemami”, mówiła. „Dla mnie nie ma już tego mojego dorobku, tylko ja się wczuwam w tego dzieciaka, bo wiem, że te słowa w tym momencie są tak ważne. Dla niego to może zostać nawet do końca życia”, powiedziała.

Chylińska dziś godzi ze sobą dwa światy. Jest nie tylko wspaniałą artystką, ale i kochającą żoną i matką. Co stoi za sukcesem tego? „Wpisuje się w takie bardzo wąskie grono osób, które chcą jeszcze coś trzymać dla siebie. Jestem z tego chowu gdzie się wykładało muzykę na stół i mówiło się: poznaj mnie z głosu, z kompozycji, nie z tego z kim sypiam”, powiedziała Agnieszka. Dodała, że takie zachowanie wyniosła z domu, gdzie „nie wywieszało się brudnych gaci na zewnątrz”.

Agnieszka przypominając sobie dom nawiązała do lat 90., gdy rzuciła szkołę i rozpoczęła karierę muzyczną. Jakie było środowisko do którego weszła? „Bardzo brutalne, samcze, najgorsze jakie może być i tego nie wstydzę się powiedzieć po latach. I to wszystko było w takim sosie – bardzo wojskowym, brutalnym, mocnym, bezpardonowym i ostrym. Cena potworna. Cena taka, że jak o tym myślę i miałyby to przeżyć moje córki to zwariowałabym jako matka. Dlatego moi rodzice po dziś dzień nie wiedzą, co tam miało miejsce”, powiedziała.

Dodała, że pamięta rozczarowanie w oczach ojca, gdy zakończyła edukację. Wówczas rodzice powiedzieli, że skoro nie chce dalej się uczyć to będzie teraz sama utrzymywać się. Wokalistka przypomniała sobie pierwszy większy przelew na konto, który wynosił trzy tysiące złotych. Gwiazda nie wiedziała, co ma z nim zrobić, bo wcześniej pieniędzy nie było.

„Od rodziców dostałam wilczy bilet na odchodne. Wedle matki byłam artystką ze spalonego teatru, a wedle ojca bardzo go rozczarowałam (…) Nie mogłam pojąć tego, że oni mnie nie wspierają w tym momencie. Że obcy ludzie mnie wspierają, a matka jest nafiąfiona i stary jest nafąfiony i się nie odzywają. Ja też byłam pełna kompleksów, też nie wiedziałam, jak mi pójdzie”, wyznała. Dodała, że potrzebowała telefonu od bliskich, którego nie było.

Reklama

Chylińska powiedziała, że cały czas musi coś komuś udowadniać i mówić, że warto ją kochać i jej zaufać. Wyznała, że wszystkie nagrody, które zdobywa, a szczególnie płyty wręcza matce. Gdy jednak coś pójdzie nie tak, to matka wypomina jej porzucenie szkoły.

Artur Zawadzki/REPORTER
Krzysztof Opaliński
Reklama
Reklama
Reklama