Agata Nizińska w poruszającej rozmowie o dziadku, Wojciechu Pokorze…
Dziś trzecia rocznica śmierci wybitnego aktora
Nikt nie przypuszczał, że nie dokończymy tej rozmowy. Że Wojciech Pokora niespodziewanie odejdzie i Agata sama postawi kropkę nad i. Mówi: „Sądziłam, że ma jeszcze dużo siły. Psychicznie byłby w stanie pokonać niejednego młodego…”. Ale 4 lutego 2018 roku przyszedł jego czas. Wzruszająca rozmowa wnuczki i dziadka, uczennicy i jej Mistrza. W jaki sposób Agata Nizińska dowiedziała się o jego śmierci? Co oprócz poczucia humoru odziedziczyła po dziadku?
„Mój Mistrz Pokora…”
Z dziennikarką VIVY!, Krystyną Pytlakowską, spotkali się tuż przed świętami. Ich wspólny wywiad miał ukazać się na dzień dziadka – 22 stycznia 2018 roku. Nikt nie przypuszczał, że rozmowa pozostanie niedokończona.
„Pan Wojciech był zmęczony i prosił, żebym zadała mu jeszcze niektóre pytania przez telefon, ale już nie zdążyłam. Nie zdążyliśmy też zrobić sesji fotograficznej Agaty z dziadkiem – była przekładana z dnia na dzień, aż w końcu dowiedziałam się, że Wojciech Pokora jest chory, że prawdopodobnie miał zator płucny i trzeba odczekać, aż poczuje się lepiej. Nie poczuł się, niestety”, wyjaśnia Krystyna Pytlakowska.
Wojciech Pokora odszedł po cichu, tak jak żył, skromnie, nikogo sobą nie absorbując. Pozostaje jedynie nadzieja, że tam z góry obserwuje swoją ukochaną wnuczkę Agatę i wspiera ją w jej działalności artystycznej.
Rozmowę z obojgiem napisała bez kropki na końcu, bo to, o co chciała jeszcze spytać, pozostało niedopowiedziane. Dlatego postanowiła porozmawiać już tylko z Agatą, by móc postawić kropkę nad i.
Agata Nizińska o dziadku, Wojciechu Pokorze w VIVIE!
Nasz grudniowy wywiad pozostał niedokończony.
Zawsze w życiu pozostaje coś niedokończone. Nie da się niczego zrobić na 100 procent. Nic nie wskazywało na to, że dziadek odejdzie. Sadziłam, że ma jeszcze dużo siły. Psychicznie byłby w stanie pokonać niejednego młodego.
Jakich pytań dziadkowi nie zadałaś, a chciałabyś móc je zadać.
Jak to jest widzieć tak wiele? Był człowiekiem, który bardzo dużo widział. On zawsze bardzo mało mówił. Moim zdaniem człowiek, który mało mówi, dużo wie.
Jak myślisz, dlaczego był taki małomówny?
Bo zdawał sobie sprawę z tego, że mówienie często nic nie zmieni, więc po co tracić energię. Ja dużo mówię i myślę, że dziadek w moim wieku też o wiele mniej mówił
Ale odziedziczyłaś po Wojciechu Pokorze poczucie humoru. To na pewno ogarniał.
Trudno mi oceniać. Był dla mnie ogromnym autorytetem, człowiekiem, który bardzo dużo przeżył, i to skrajnych sytuacji. Nie był może tak niecierpliwy jak ja. Jego prawdziwa kariera ruszyła od czterdziestki w górę. Kiedy już mocno działała telewizja. Wtedy tak naprawdę było sześć nazwisk. Wśród nich mój dziadek.
Artystą był tylko na scenie, nigdy w życiu prywatnym
Twój dziadek nikogo nie osądzał. I na tym też polegała jego siła.
U niego wszystko odbywało się w ciszy. Obserwował i słuchał, a artystą był tylko na scenie, nigdy w życiu prywatnym. Mój dziadek nie był showmanem mającym potrzebę grania pierwszych skrzypiec. Myślę też, że być jednym z najlepszych to megaodpowiedzialność.
Bałaś się recenzji dziadka. Oceniał Twoją pracę?
Czekałam na jego recenzje i obawiałam się ich. Ale nigdy mnie nie skrytykował tak w 100 procentach. Bo też nie były to 100-procentowo moje projekty. Teraz jego recenzja będzie docierała do mnie z góry – popatrzy, posłucha i pomacha mi.
Cały czas czujesz z dziadkiem więź.
Ciągle, bo ja wierzę, że coś po nas zostaje. Nawet jeśli nasze ciało już nie istnieje, myśl cały czas krąży. Żałuję, że za mało dbałam o nasze relacje, że czegoś nie dopilnowałam, ale wierzę, że Wojciech Pokora wie, jak był dla mnie ważny.
Na pewno wie. Skoro zgodził się na tamten wywiad, a udzielał ich sporadycznie.
Było to dla niego trudne, i dla mnie też. Zdecydowaliśmy się na niego i to była nasza ostatnia wspólna decyzja – odcięcie jakiegoś etapu życia. Nie wiedziałam wtedy, jak bardzo się odetniemy.
W jaki sposób dowiedziałaś się o jego śmierci?
Miałam wyłączony telefon, włączyłam go dopiero rano. To była niedziela, kiedy zawsze późno wstaję. Zasypały mnie tony SMS-ów, pomyślałam, że telefon się zaciął. Pierwszą wiadomość odebrałam jak jakąś bzdurę wymyśloną przez media. Ale po dziesiątej zorientowałam się, że to nie bzdura, że to prawda. Wtedy zadzwoniłam do mamy i ona potwierdziła. To dla mnie trudne doświadczenie.
Masz po dziadku wspomnienia, zapisy jego ról, filmów.
Na razie staram się do nich nie zaglądać. Jeszcze za wcześnie…