20 lat temu zmienił skoki w sport narodowy Polaków. Jak dziś wygląda życie Adama Małysza?
Czym była Małyszomania?
Gdy pierwszy raz poszedł na skocznię, pofrunął i… wylądował w samych skarpetkach. Miał sześć lat, głowę pełną marzeń i ogromną siłę przebicia. Szybko zaczął latać coraz lepiej i coraz dalej. W 2002 roku nie mówiło się już o nikim innym. Adam Małysz zmienił skoki narciarskie w zimowy sport narodowy Polaków. Jak dwadzieścia lat temu wyglądała Małyszomania, dlaczego Adam Małysz zrezygnował z kariery skoczka i jak to się stało, że z pokrytych śniegiem gór wylądował w piaszczystym i upalnym Dakarze? Oto niezwykła historia Adama Małysza.
Kariera Adama Małysza, czyli zmiana warty
13 stycznia 1996 rok. Engelburg. Adam Małysz pierwszy raz w swojej dotychczasowej karierze zajmuje miejsce w czołowej dziesiątce zawodów Pucharu Świata. Nikt nie ma wątpliwości, że wśród skoczków pojawił się nowy zawodnik, na którego należy zwrócić uwagę. Dzień później był już ósmy. Kolejne skoki kwalifikacyjne i kolejne sukcesy mniejsze (17,14, 18 miejsce) i większe (6, 8, 9. miejsce). 17 marca 1996 roku w ostatnim konkursie Pucharu Świata wszyscy już wiedzą, kim jest Adam Małysz. Na półmetku zajmuje piąte miejsce. „Zmiana warty” tak nazywa go zagraniczna prasa. Tego samego dnia, kiedy Małysz po raz pierwszy zalicza spektakularny sukces, karierę kończy wieloletni idol polskiego skoczka, Niemiec Jens WeiBflog. Sugeruje się, że Polak będzie próbował go prześcignąć.
Pojawia się wielka presja i… spore rozczarowanie. „Dziennikarze za nim chodzili, nie dawali mu spokoju. To mu tak odbierało wolność - a wtedy się zakochał, ożenił - że jak kiedyś do niego pojechałem jako wiceprezes związku i chciałem, żeby uczestniczył w otwarciu Olimpiady Młodzieży, to mi załamany powiedział: "Prezesie, ja to się chyba pójdę powiesić, bo ja już tego nie mogę wytrzymać". Później dziennikarze mu dali spokój, bo przestał dobrze skakać. Po igrzyskach Nagano 1998 już tak słabo było z jego formą, że chciał kończyć karierę. Był dekarzem, miał iść zarabiać pieniądze, bo z oszczędności już nic nie zostało. Rozmawiałem wtedy z Izą, z rodzicami Adama, z wujkami, z dziadkami i wszyscy ustaliliśmy, że przekonamy go, żeby jeszcze został. Był bardzo, bardzo zniechęcony”, wspominał Apoloniusz Tajner w jednym z wywiadów. Kolejne sezony nie szły skoczkowi najlepiej.
Zastanawiał się, czy nie porzucić nart: „Trzeba było tylko udźwignąć to psychicznie. Wiedziałem, że jestem w stanie, ale mózg czasem płata figle. Nie powiem, że się bałem, ale czułem ciężar. Zdawałem sobie sprawę, że cały kraj na mnie patrzy i momentami obawiałem się, że zawiodę. Miałem takie myśli, nie ukrywam” ,wyznał w rozmowie z Przeglądem Sportowym przed laty. Swój pierwszy skok na skoczni oddał mając sześć lat. Podobno udało mu się wylądować, ale tylko… w skarpetkach, buty zostały daleko z tyłu. Od tamtej pory pod okiem wuja rozpoczął trening.
Miał sześć lat, głowę pełną marzeń i ogromną siłę przebicia. Za duże buty, za długie narty, ale za to wielka determinacja. Szybko okazało się, że nic nie było dla niego przeszkodą. Chwila załamania w 1997 roku również, bowiem minęły trzy lata i Adam Małysz zaliczył powrót w wielkim stylu. W 2001 roku pobił niemal wszystkie możliwe rekordy. Jako pierwszy Polak zdobył Puchar Świata w skokach narciarskich, a na koncie ma cztery zwycięstwa. Zdobył cztery medale olimpijskie, sześć medali mistrzostw świata i 39 indywidualnych złotych medali mistrzostw Polski.
Małyszomania, czyli Orzeł z Wisły podbija Polskę
O jego sukcesach rozpisywały się media w całej Polsce, a on z dnia dzień stał się jednym z najpopularniejszych polskich sportowców. Występy „Orła z Wisły”, jak nazywano go w mediach, śledziły miliony osób. Każdy wiedział, kim jest Iza Małysz, jak ma na imię ich córka i z jakiej miejscowości pochodzi skoczek. Zaczepiano go na ulicach, a dziennikarze nie odstępowali go na krok. „Przed świetami pojechaliśmy na zakupy do centrum handlowego, i skończyło się to tym, że Adam stał i przez dwie godziny rozdawał autografy a ja robiłam zakupy, tak to wyglądało w tym czasie”, opowiada w rozmowie z Dzień Dobry TVN Iza Małysz, żona Adama Małysza.
Polski skoczek stał się gwiazdą - w sprzedaży pojawiały się przeróżne gadżety związane z Małyszem - od breloczków po kubki, plakaty czy maskotki. Cała Polska zachowała na „małyszomanię”. Analizowano jego dietę, styl ubierania, a nawet to, ile zarabia. On mimo ogromnej popularności, cały czas zachowywał spokój. Do dziś pozostał skromnym i pracowitym człowiekiem. Zawsze chętnie udziela wywiadów, nie odmawia autografów. Nic dziwnego, że na jego ostatni skok w karierze przerwano nawet transmisję dziennika telewizyjnego. W wielu domach polały się łzy wzruszenia.
Sezon 2010/2011 przyniósł mu spektakularne sukcesy - Adam Małysz zdobył kolejne medale - olimpijski, zdobyty w Vancouver oraz trzecie miejsce w Mistrzostwach Świata. Po raz 21. został Mistrzem Polski. Będąc na szczycie postanowił jednak zakończyć karierę. Adam Małysz odszedł w wielkim stylu. Pożegnał się z kibicami i zdradził, że poświęci się teraz kolejnej pasji, jaką są wyścigi rajdowe. Tak łamiącym się głosem żegnał go komentator i wielokrotny narrator sukcesów Adama Małysza, Włodzimierz Szaranowicz: „Na górze jest już Adam Małysz. Oczekiwanie wielkie. Królu Holmenkollen! Przypomnij sobie najlepsze loty! Te fantastyczne pięć zwycięstw. Cztery zwycięstwa na Mistrzostwach Świata! Adam Małysz! Po medal! Po radość dla Polaków dzisiaj wszystkich! Daleko, jest pięknie, jest medal! [...] Już nie będzie Adama Małysza na następnych mistrzostwach świata...”.
Mimo spektakularnych sukcesów na koncie, Adam Małysz nie osiadł na laurach i zaczął realizować się w innej pasji - motoryzacji. „Do zakończenia kariery przygotowywałem się dwa lata, natomiast pomogła mi pasja motoryzacyjna. Podszedłem do niej bardzo profesjonalnie i chciałem osiągać tam sukcesy. Jako sportowiec wiedziałem, że będzie to bardzo trudne. Rajdy pomogły mi jednak odciągnąć myśli od skoków. Wielu zawodników biło się z myślami i wracało, popełniając błąd. Uważam, że rok przerwy to koniec dla skoczka. Nie było chyba w skokach przypadku, aby ktoś po roku przerwy - niezwiązanym z kontuzją - wrócił na swój poziom, ponieważ świat idzie do przodu. Ja potrzebowałem zdystansować się od skoków, które uprawiałem przez 27 lat”, mówił podczas spotkania z widzami Kanału Sportowego i słuchaczami WeszłoFM.
W roku 2012 został międzynarodowym rajdowym mistrzem Polski i Czech. Rok później zwyciężył w rajdach terenowych. W ciągu lat 2012-2016 aż pięciokrotnie uczestniczył w rajdzie Dakar. „Czasami miałem tego święcie dość, choć kochałem ten sport”, wspominał skoki.
„Byłem zmęczony ciężkim treningiem, serią wyrzeczeń oraz dietą. Psychika odgrywa bardzo dużą rolę w sporcie, a na skoczni coraz częściej coś mnie męczyło, a jeśli nie mogłem sobie z tym poradzić, wówczas dobijało. Młodzi radzili sobie lepiej z pewnymi zmianami na skoczni. Rajdy nauczyły mnie radzenia sobie samemu w pewnych sytuacjach. W skokach wiele rzeczy jest podanych na dłoni, czego mogą pozazdrościć przedstawiciele innych dyscyplin. Nigdy nie żałowałem decyzji o zakończeniu kariery”, przyznał czterokrotny mistrz świata w trakcie spotkania z widzami Kanału Sportowego i słuchaczami WeszłoFM.
Od pięciu lat Adam Małysz jest koordynatorem do spraw skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim. Doradza swoim „następcom”, chętnie pomaga i służy wskazówkami, bo jak mówi: „To mnie bardzo cieszy, bo ciągle robię to, co kocham. Teraz pomagając naszym świetnym zawodnikom. A jeśli sukcesami trochę się przyczyniłem do tego, że oni osiągają swoje, to jest mi bardzo miło”.