Reklama

Choć Karolina Gliniecka-Hołda na co dzień unika klubowych świateł, to właśnie w takim miejscu poznała miłość swojego życia. Influencerka i blogerka modowa, znana z konsekwentnie budowanego wizerunku i oddania swojej pasji, trafiła na Adriana w jednym z tych wieczorów, które planowane są dla innych, a kończą się niespodziewanym zwrotem akcji... O tym niezwykłym spotkaniu opowiedziała Katarzynie Piątkowskiej.

Reklama

Karolina Gliniecka-Hołda spotkała miłość życia w nietypowym miejscu. Wywiad VIVA!

[...]

– Gdzie go znalazłaś?

Uśmiejesz się. Jestem osobą, która nie lubi chodzić do klubów, ale na studiach miałam współlokatorkę, która w takich miejscach chciała znaleźć partnera. Chodziłam z nią, bo mnie o to prosiła. Pamiętam dokładnie ten dzień, kiedy w moim życiu pojawił się mój przyszły mąż. Miałam zapalenie spojówek, a ona cały czas powtarzała, że to nam nie przeszkodzi, bo ona czuje, że tego wieczoru znajdzie tego jedynego. Ona nie znalazła, ale ja…

– Miłość od pierwszego wejrzenia?

Zdecydowanie! Adi jest wysoki, więc wystawał ponad tłum. Spotkaliśmy się wzrokiem, a potem rozmawialiśmy do białego rana. Śmiejemy się, że zaimponował mi kartą zniżkową do Zary, gdzie wtedy pracował (śmiech). I znajomością wydarzeń ze świata mody, bo to był akurat czas, kiedy John Galliano wywołał potężny skandal i został między innymi oskarżony o antysemityzm. Na trzeciej randce powiedziałam Adrianowi jednak, że nic z tego nie będzie, bo najważniejszy jest dla mnie aktualnie mój blog i na nim chcę skoncentrować całą swoją uwagę. On tylko mruknął: „Zobaczymy, jak to będzie”.

Karolina Gliniecka-Hołda (Charlize Mystery), VIVA! 7/2025.
Karolina Gliniecka-Hołda (Charlize Mystery), VIVA! 7/2025. Fot. Krzysztof Opaliński

– Nie odpuścił.

I jestem mu za to bardzo wdzięczna. Niedługo później zaczęliśmy razem pracować. Włożyłam mu do ręki aparat fotograficzny i powiedziałam, że od teraz będzie robić zdjęcia na mojego bloga.

– Dobry był?

Dzisiaj, gdy ogląda te zdjęcia, aż łapie się za głowę (śmiech). Nie umiał robić zdjęć, bo zanim się poznaliśmy, studiował prawo, a nie fotografię. Nigdy nie pracował w zawodzie, tak samo zresztą jak ja. Po zakończeniu studiów nie zajęłam się psychologią zawodowo.

[...]

– Ty i Adrian jesteście ze sobą 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu.

I nie mamy siebie dosyć (śmiech). Bierzemy przykład z moich dziadków, którzy byli ze sobą ponad 50 lat, aż do śmierci. Nigdy nie kładziemy się spać pokłóceni. Jeśli w ciągu dnia między nami były jakieś nieporozumienia, musimy je przegadać i wyjaśnić. Moi dziadkowie wychowani byli w poszanowaniu dla tego, co posiadają. To były czasy, kiedy ludzie nie rozwodzili się, ale próbowali naprawiać to, co się między nimi zepsuło, zupełnie inaczej niż dzisiaj. My umiemy ze sobą rozmawiać, wyrażać swoje emocje i potrzeby. Nie siedzimy przy stole wpatrzeni w ekrany telefonów, tylko poświęcamy czas sobie. To są proste rzeczy, a tak istotne dla związku.

– W pracy jesteście ze sobą non stop. O czym więc rozmawiacie przy stole?

O piłce nożnej (śmiech). To wielka pasja Adriana, a ja uważam, że ważne jest, żeby chociaż trochę interesować się tym, czym interesuje się partner. Umiem więc wymienić wszystkich piłkarzy z jego ulubionej drużyny i wiem, co to spalony. Jesteśmy jak ogień i woda. I to ja jestem ogniem. Dziecko jest naszym dopełnieniem. Cieszę się, że na początku naszej znajomości, wtedy gdy ja chciałam wybrać bloga, Adi wybrał nas i był wytrwały.


Reklama

Cały wywiad w nowym wydaniu VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 10 kwietnia 2025 roku.

Okładka viva 7/2025
Okładka viva 7/2025 Fot. Zuza Krajewska
Reklama
Reklama
Reklama