Musiała wybierać między karierą a rodziną. Jeden z wyjazdów miał przykry finał
Syn Maryli Rodowicz miał wówczas pół roku...
Nie jest tajemnicą, że Maryla Rodowicz często stawiała występy nad rodziną. W czasie, gdy kariera artystki nabierała rozpędu, na świat przyszedł jej pierwszy syn. Pół roku później wydarzyła się rzecz, której gwiazda żałuje do dziś...
Maryla Rodowicz nie zawsze miała czas dla rodziny
Ma 79 lat, tryska energią, a w oczach fanów wciąż jest niekwestionowaną królową polskiej sceny. U szczytu kariery udało się jej założyć rodzinę i doczekać trójki dzieci. Jednak nie miała za dużo czasu dla swoich pociech, o czym nie raz wspominała w wywiadach...
Ostatnio ponownie wróciła pamięcią do tamtego okresu. Gwiazda wprost przyznaje, że często musiała wybierać między karierą i rodziną. Jan — jej najstarszy syn ze związku z Krzysztofem Jasińskim — często zostawał pod opieką babci, gdy zapracowana mama wyjeżdżała w kolejną trasę. Dziś głęboko żałuje swoich decyzji. "Mam do dzisiaj wyrzuty sumienia, że zostawiłam syna i pojechałam do Stanów na festiwal muzyki country" — wyznała w programie "Taka jak ty".
Maryla Rodowicz była daleko od chorego syna
Mężczyzna, który został ojcem pierwszego syna artystki, pojawił się w jej życiu w trakcie przygotowań spektaklu "Szalona lokomotywa" w Krakowie. Choć była to relacja burzliwa, ostatecznie przetrwała aż siedem lat. Jednak Jasiński był w związku małżeńskim, co nie przeszkodziło mu w romansie z uwielbianą piosenkarką. "Szalona miłość, pomieszkiwanie w Krakowie najpierw w gabinecie dyrektora teatru, z półrocznym synkiem, potem na ulicy Karłowicza z dudniącymi gołębiami o parapet. Syn i córka tam studiowali. Syn na UJ-ocie, córka na Akademii Rolniczej" — snuła w jednej z rozmów.
Rodowicz bardzo szybko wróciła do regularnych występów. Podczas nieobecności artystki wydarzyło się najgorsze — jej kilkumiesięczny synek poważnie zachorował.
"Synem zajęła się moja mama, wydawało mi się, że sobie da radę, ale jakoś szybko go przeziębiła. Syn, który miał pół roku, miał zapalenie oskrzeli, gorączkę. Co noc mama czuwała nad nim zestresowana" — wspominała, z perspektywy czasu negatywnie oceniając swoje wybory...
Źródło: Pomponik.pl