Pożegnał ukochaną mamę, trzymając ją za rękę. „Wierzę i w Boga, i w anioły, które często mają nade mną pieczę"
„Byłem synem swojej mamusi, chodziłem przy jej nodze".
- Beata Nowicka
Kolorowy ptak polskiej sceny muzycznej. Wyrazisty, oryginalny, bezkompromisowy. W listopadzie 2023 roku, po prawie czterech latach przerwy, Michał Szpak wrócił z nową płytą „Nadwiślański mrok”. Beacie Nowickiej opowiedział szczerze o swoim podejściu do wiary oraz najsmutniejszym i jednocześnie najtrudniejszym momencie w życiu. Śmierci ukochanej mamy.
[Ostatnia aktualizacja: 17.02.2024 rok].
Bóg istnieje?
Istnieje. Jako energia. Świat musiał się od czegoś zacząć. Wierzę, że zaczął się od boskiej energii. Jestem chrześcijaninem, ale nie katolikiem. Nie oddaję niczego w ręce Boga, to byłoby nieodpowiedzialne. Ale wierzę i w Boga, i w anioły, które często mają nade mną pieczę. W moim życiu wydarzyło się wiele trudnych sytuacji, stąd wiem, że ktoś czuwa. Ta droga nie była najłatwiejsza – i nie jest – ale w życiu nie chodzi o to, żeby było łatwo. Ważne, jak sobie poradzimy z konkretną sytuacją.
Wtedy liczy się przypadek czy przeznaczenie?
Nie ma przypadków, jest ciąg przyczynowo-skutkowy. Gdyby nie to, że mając 10 lat, na dworcu w Jaśle pożegnałem się z mamą, która wyjechała za granicę, nie byłoby mnie tu, gdzie jestem teraz. Nie wybrałbym takiej drogi. Zostałem sam na polu bitwy. Tato, silny człowiek, dał mi wsparcie, ale decyzja, co będę w życiu robił, należała tylko do mnie.
Pamięta Pan jeszcze, co czuł na tym dworcu?
Nie jestem w stanie wrócić do tych emocji, do tych myśli. Byłem za mały, nie rozkminiałem tego. To była tak ogromna strata, że pamiętam tylko ból. Byłem synem swojej mamusi, chodziłem przy jej nodze. Tak ją kochałem, że nie odstępowałem jej na krok. Była całym moim światem. Jej utrata była szokująca. Oczywiście odwiedzałem mamę na wakacjach, w czasie świąt, ale każde rozstanie dużo mnie kosztowało. Zaczynałem płakać dwa dni wcześniej, że znowu muszę wyjechać, znowu nie będę jej widział przez kolejne pięć–sześć miesięcy.
Mama zmarła osiem lat temu…
Poczułem ogromną pustkę. Trudno opisać te emocje. To była chwila, trzymałem ją za rękę… Tyle razy ją żegnałem, że trudno było mi zrozumieć, że więcej jej nie zobaczę. Ból, który nie wywoływał łez, jakbym znalazł się na chwilę w piekle, wszędzie tylko biały żar. Wiem, że mama cały czas gdzieś jest, opiekuje się mną i moim rodzeństwem, odsuwa od nas to, co złe. Mój tato też jest niezwykłym człowiekiem. Pokazał wszystkim, jak się zachowuje prawdziwy mężczyzna.
Nie poddał się, nie powiedział: „A, walę to wszystko, od teraz będę pił. Zostanę alkoholikiem albo wybieram samotność i desperację”, tylko stanął na wysokości zadania. Walczył ze swoimi demonami, ale potrafił wychować czwórkę dzieci. Jego pensja ledwo wystarczała, żeby nas utrzymać, ale trzymał lejce, robił, co mógł. Dał mi rodzaj zbroi, która później, w świecie show-biznesu, uchroniła mnie przed hejtem, nienawiścią, pogardą. Pokazał mi, że tak naprawdę to nie ma żadnego znaczenia.
SPRAWDŹ TAKŻE: Żyją w różnych krajach, wspierają się na każdym kroku. Taką relacją ma Michał Szpak z siostrą Marleną
[Tekst opublikowany na Viva Historie 17.04.2024 r.]