Miał romans z Edytą Górniak, wcześniej o tym nie mówił. "W takim wieku jeszcze mało wiesz o życiu"
Kompozytor stawia sprawę jasno. "Zdarzały się różne nieporozumienia"
Adam Sztaba pojawił się ostatnio u Żurnalisty, gdzie opowiedział o relacji z Edytą Górniak. Współpracowali przede wszystkim na płaszczyźnie zawodowej, jednak swego czasu połączył ich także gorący romans. "W takim wieku jeszcze mało wiesz o życiu" — tak kompozytor kwitował dawne czasy. Co jeszcze zdradził?
Adam Sztaba wraca do związku z Edytą Górniak. Tak naprawdę wyglądała ich relacja
Ich znajomość rozpoczęła się w 1997 roku. Poza muzyką połączyła ich także głęboka fascynacja prywatna, która ciągnęła się przez trzy lata. "Jak spędzasz tyle czasu ze sobą, to naturalne, że ludzie się do siebie zbliżają. A przebywaliśmy ze sobą naprawdę dużo, były też wyjazdy zagraniczne i sporo koncertów kameralnych. [...] Myśmy się inspirowali. To był fajny czas. Byliśmy młodzi, ja miałem 24 lata, Edyta – zdaje się – jest starsza ode mnie o trzy lata. W takim wieku jeszcze mało wiesz o życiu, wszystko cię fascynuje" — opowiadał Adam Sztaba.
Muzyk bardzo pozytywnie wspomina współpracę z diwą polskiej sceny muzycznej. Nie odczuwał zgrzytów, choć osoby z otoczenia takowe miały od czasu do czasu dostrzegać. "Nie czułem rywalizacji między nami, ale muzycy mi donosili, że Edyta czasami sprawiała takie wrażenie. To mogło wynikać z tego, że Edyta nie miała wykształcenia muzycznego, więc kiedy poruszałem się w temacie nut, smyczków i orkiestr, to może czuła, że nie jest w stanie porozumiewać się z nami takim językiem, jakim by chciała?", zastanawiał się na głos.
Dlaczego Edyta Górniak nie zrobiła kariery za oceanem?
Adam Sztaba zdradził również, że Edyta Górniak miała szansę na wielką karierę za oceanem. Sukces na Eurowizji w 1994 roku otworzył jej drzwi do wielu zagranicznych wytwórni i artystów łaknących współpracy z Polką. Jednak pewne różnice w podejściu i oczekiwaniach mogły te plany przekreślić. Według muzyka amerykańscy producenci mogli nie być do końca przekonani do jej wokalu, a wprowadzenie polskich zasad w Stanach prawdopodobnie okazałoby się nieskuteczne. Diwa nie była też chętna na zmianę wizerunku i brzmienia — a taka decyzja mogła pomóc jej w przebiciu się do tamtejszego main-streamu.
"Zdarzały się różne nieporozumienia wynikające z tego, że Edyta po Eurowizji miała status gwiazdy w Polsce, a w Stanach cały czas dopiero przecierała szlaki. Próbowała wprowadzić polskie zasady, ale tam z ludźmi jednakowoż trzeba było dyskutować na innym poziomie, jeśli chodzi o akceptowanie zdjęć do sesji na płytę czy stricte o muzycznych sprawach. To być może spowodowało, że te współprace zaczęły się zamykać?" — zastanawiał się artysta.
"Może też być tak, że oni liczyli, że ona będzie seksbombą i zacznie się pokazywać skąpo, [...] a ona w to nie poszła. Natomiast wybory repertuarowe to była tylko Edyta i jeżeli czegoś nie zaśpiewała, to znaczy, że to była jej decyzja. Cechą ludzi wyrazistych i z charakterem jest to, że chcą mieć nad wszystkim kontrolę, warto jednak kogoś posłuchać, bo na wszystkim się nie znamy", dodał stanowczo, podkreślając, że mimo wszystko taki talent jak ona rodzi się raz na sto lat.
Adam Sztaba wspomina niezapomniany hymn w wykonaniu Edyty Górniak
Muzyk wspomniał także, że współpracował z Górniak przy nowej aranżacji hymnu, którą w 2002 roku wykonała na meczu polskiej kadry podczas Mundialu. Adam Sztaba przyznał, że wokalistka chciała dać występ w stylu Whitney Houston. Wszystkie plany pokrzyżowali organizatorzy, którzy w ostatniej chwili poinformowali o braku orkiestry symfonicznej. Mimo trudnych warunków diwa zdecydowała się na występ, który na zawsze zapisał się w historii polskiego sportu. Kompozytor z rozżaleniem wspomina sytuację sprzed dwóch dekad.
"Zamysł, który mieliśmy, nie został oddany na stadionie. Wydaje mi się, że można było tego uniknąć. [...] Nie jestem w stanie pojąć, jak na tym poziomie negocjacji można nie zapewnić podstawowego warunku?! To tak jakby nie zapewnili mikrofonu, to praktycznie ten sam poziom nieprofesjonalizmu" — podkreślił stanowczo.