Maciej Maleńczuk jest przeciwnikiem ateizmu. "Chciałem zostawić sobie furtkę wiary"
Muzyk wyjaśnia, jakie ma podejście do wiary i Boga
- Marcjanna Maryszewska
- , Beata Nowicka
„Sex, drugs and rock’n’roll…”. Życiorys Macieja Maleńczuka doskonale wpisuje się w tę maksymę. Ale czy do końca? W rozmowie z Beatą Nowicką muzyk odsłania swoją drugą, nieznaną twarz. Muzyk opowiedział o tym, jakie ma podejście do wiary i Boga. "Ateizm dla artysty jest zabójczy, bo opiera się na wiedzy, czyli na faktach" — wyznaje.
[Ostatnia publikacja na VUŻ i Viva Historie 23.11.2024 r.]
Maciej Maleńczuk o wierze i podejściu do ateizmu — wywiad VIVY!
[...]
– Przez te lata, który z grzechów głównych najbardziej Cię nadgryzł?
Z pewnością pycha. Przekonanie, że jestem kimś lepszym. Ilekroć mnie taka mania opanowywała, od razu dostawałem wpier…l, dlatego daleko nie odleciałem. Nie zacząłem tworzyć kosmicznej sztuki, moja twórczość twardo stąpa po ziemi. Nie śpiewam abstrakcyjnych tekstów. Biorę je z życia. Podoba mi się piosenka zespołu Closterkeller: „Nie mam marzeń, nie znam bajek”. To jest na mój temat. Nie mam wyobraźni, niczego nie wymyślam. Jestem w stanie ściągnąć z życia jakąś sytuację i ją opisać. Umiem to zrobić, ponieważ zawsze czytałem książki. Czytam też wiersze, niektóre są świetne. Ostatnio wziąłem się za Karela Čapka od „Inwazji jaszczurów”. Czytam „Fabrykę Absolutu” o gościu, który „wyprodukował” Boga. Inżynier ateista chciał udoskonalić spalanie węgla i udoskonalił je do tego stopnia, że nie zostawało nic, nawet popiół. Po jakimś czasie rozeszła się wieść, że każda z osób, które stały obok pieca, za pomocą którego robił swój eksperyment, wykazuje nadprzyrodzone moce: leczy dotykiem, ludzie zaczynają się do niej modlić. Okazało się, że jednak nie spala się wszystko, zostaje Absolut.
– I tu…
…wkraczamy w sferę Pana Boga. Ateizm dla artysty jest zabójczy, bo opiera się na wiedzy, czyli na faktach. Ale nie znamy wszystkich faktów. Chcąc odkryć, czego nie wiemy, musimy na początku uznać, że to istnieje. Jako artysta nie mogę zakładać płaskiej ateistycznej rzeczywistości. Zakładam, że jest coś więcej. Co? Tego nie wiem, ale w ten sposób mogę być artystą. Wiara przychodzi do człowieka w momentach granicznych. Na wojnie nie ma ateistów.
– To prawda… W co wierzysz?
W mnóstwo rzeczy. Że będzie dobrze, że nie zabraknie mi benzyny w baku. Ile razy zaczynałem się modlić, za każdym razem udawało mi się dojechać do stacji benzynowej. Raz pomyślałem: Sprawdzam. Nie pomodliłem się i… nie dojechałem. Dlatego chciałem zostawić sobie furtkę wiary. Na pewno wierzę w pewien rodzaj uczciwości. Nie lubię ludzi pokrętnych, którzy jedno kłamstwo sztukują drugim, drugi kredyt spłacają trzecim. Brzydzi mnie, gdy słyszę, że jakiś zespół bezczelnie ukradł coś innemu zespołowi. Jestem detektorem plagiatów, których jest zatrzęsienie. Mierzi mnie to, bo znaczy, że ktoś mnie lekceważy, zakłada, że jestem na tyle tępy, że nie zauważę.
– Na płycie Homo Twist śpiewasz: „Nie trzeba być zamkiem, by być nawiedzony. Nie trzeba być domem, by gościć demony”. Wciąż walczysz z demonami?
Chcesz walczyć z demonami? Oszalałaś?! Nie wolno. Na pewno przegrasz. Demony trzeba oswajać. Pogłaskać. Swoje oswoiłem na takiej zasadzie, że nie upijam się codziennie, ale jak trzeba, to się napiję. Nie liczę: nie piję już piąty rok, 14. dzień, 22. godzinę i 17. minutę jak niejeden neofita, bo to znaczy, że on cały czas o tym myśli. Demon nałogu jest potężny. Całkowicie nie da się od niego odciąć. Czasem musisz się napić czy zajarać, musisz się jakoś odprężyć. Ważne, żeby tego nie przedawkować. Mówi się, że Elon Musk cały czas leciutko pyka ketaminę. Może pyka, może nie pyka, nie wiem, ale po cholerę mi ta cała przejrzystość bytu?
[...]
Rozmawiała Beata Nowicka
Cały wywiad dostępny w nowym numerze magazynu VIVA! w punktach sprzedaży już od czwartku, 21 listopada.