Niezwykła aktorka, zjawiskowa kobieta, od której można czerpać wiedzę i mądrość życiową. Helena Norowicz udzieliła nowego wywiadu, w którym opowiedziała nie tylko o swoich doświadczeniach. Artystka przyznaje wprost: „Starość się Panu Bogu nie udała. Nie dostrzegam żadnych jej dobrych stron”. Otworzyła się także na temat świadomej bezdzietności. Dlaczego przyrzekła sobie, że nigdy nie zostanie matką?

Reklama

Helena Norowicz szczerze o starzeniu się

W listopadzie Helena Norowicz będzie świętowała swoje 90. urodziny. Nie zamierza ich obchodzić w szczególny sposób. Jeśli nie uda się jej spędzić czasu z przyjaciółmi, nie ukrywa, że odpuści jakiekolwiek świętowanie. Aktorka przyznaje, że ma coraz większą świadomość upływającego czasu. „Mam świadomość, że czas upływa i to, co przede mną, wcale nie jest takie atrakcyjne. Coraz częściej brakuje mi sił. A będzie coraz gorzej”, wyznała w rozmowie z Michałem Misiorkiem dla Plejady.

Nie obrusza się, gdy ktoś podkreśla jej wiek. „Przecież nie będę udawała 40-latki. Nikt nie dałby się na to nabrać. W listopadzie skończę 90 lat. I uważam, że sam fakt, że w tym wieku jeszcze się ruszam, to powód do dumy”, zaznaczała. A następnie dodała, że starość to kolejny naturalny etap życia, który czeka na każdego z nas. Jednak artystka nie dostrzega jego zalet. „Ale sporo prawdy jest w tym, że starość się Panu Bogu nie udała. Nie dostrzegam żadnych jej dobrych stron. […] Człowiek robi się wolniejszy, umysł gorzej pracuje, włosy siwieją, na twarzy pojawiają się zmarszczki, nie jest się już tak atrakcyjnym, jak było się kiedyś. Co w tym pozytywnego? Z czego tu się cieszyć?”, opowiadała Michałowi Misiorkowi. Gdybym to ona odpowiadała za stworzenie ludzi, jest pewna, że zorganizowałaby to zupełnie inaczej. Po ukończeniu pięćdziesiątego roku życia nikt by się nie starzał. „Bo jak przekroczy się już tę granicę, to z roku na rok zaczyna być coraz gorzej”, wyjaśnia.

Czytaj też: Po pierwszym spotkaniu podarował jej pudełeczko z brylantami. Dziś nie wyobrażają sobie życia bez siebie

Magazyn VIVA! Helena Norowicz sesja
Mateusz Stankiewicz/SAMESAME

Helena Norowicz jest w świetnej formie, zaraża wszystkich optymizmem i humorem. Z uśmiechem wita każdy dzień. Dla wielu jest wzorem i inspiracją, by nie zamykać się na nic, przyjmować życie z jego wszystkimi blaskami oraz cieniami. Udowadnia, że na nic nigdy nie jest za późno. Sama z sentymentem patrzy wstecz i wraca pamięcią do czasów młodości. Czasami nagle stają jej przed oczami jakieś obrazy, pojawia się refleksja, doznanie. „Ale to nie tak, że tęsknię za młodością. Czasem po prostu nie chciałabym mieć na twarzy tych wszystkich cieni, bruzd i zmarszczek. […] Chyba dopóki mogę, wolę skupiać się na tym, co tu i teraz. Ale, oczywiście, mam wiele wspomnień. I pięknych, i smutnych, i byle jakich”, zaznacza w Plejadzie.

Zobacz także

Nigdy nie zdecydowała się na korzystanie z chirurgii plastycznej czy dermatologii estetycznej. Helena Norowicz ceni sobie naturalność, akceptuje w pełni swój wygląd i patrząc w lustro, widzi siebie taką, jaką jest. Botoks i inne zmiany nie wpłyną na zmianę jej życia. „Pomyślałam wtedy, że wolę mieć własne zmarszczki niż jakieś chemiczne. I mimo że wielokrotnie byłam namawiana na różne zabiegi czy operacje, nigdy z nich nie skorzystałam”, dodawała.

Helena Norowicz, Viva! 8/2019
Mateusz Stankiewicz/SAMESAME

Helena Norowicz przyrzekła sobie, że nigdy nie będzie mieć dzieci

Ogromny wpływ na jej życie miał wpływ wojennych doświadczeń. Jako mała dziewczynka widziała przerażające obrazy, które powracały do niej po latach. Później obiecała sobie, że nigdy nie zostanie matką, nie poczuła instynktu macierzyńskiego, choć jak przyznaje bardzo lubi dzieci. „Bałam się, że jako matka będę zadręczała moje dziecko tym, czy jest ono szczęśliwe, że będę panicznie bała się o jego stan psychiczny. Nie byłam pewna, czy byłabym w stanie zapewnić mu dobre życie. W związku z tym uważałam, że lepiej, żebym dziecka nie miała”, podkreślała. Nigdy nie żałowała swojej decyzji.

W dalszej części wywiadu Helena Norowicz wspomniała też o tym, co ją determinowało do tego, by związać przyszłość ze światem artystycznym. Nie sława, nie kariera i sukces. Zależało jej na tym, by występować w teatrze i tak też się stało. Pojawiała się deskach Teatru Studio u Józefa Szajny. Jeździła ze spektaklami po całym świecie: Stanach Zjednoczonych, Australii, Izraelu. Chłonęła wszystko całą sobą. Choć nie zabiegała o popularność, ona sama do niej przyszła, gdy Helena Norowicz skończyła 80 lat. Została modelką. Brakowało jej teatru i sceny. Wydawało się jej, że zawodowo nic ciekawego jej już nie spotka. Będąc na emeryturze chciała podjąć się nowego wyzwania. „Nie jest to popularność, która zaspokaja moją próżność, tylko taka, która niesie ze sobą pozytywny przekaz i może oddziaływać na innych. [...] Miałam na koncie epizody filmowe, robiono mi fotosy podczas premier teatralnych, więc miałam jakieś doświadczenie w pracy przed aparatem i kamerą. Stwierdziłam, że dam radę”, wyznała Michałowi Misiorkowi.

Czytaj też: Helena Norowicz na emeryturze została modelką. Udowadnia, że w każdym wieku można spełniać marzenia. Oto jej historia

Jedna kampania dla modowego brandu zmieniła jej całe życie. "Myślałam, że współpraca z Bohoboco to jednorazowa przygoda. Nie przypuszczałam, że zainteresują się mną media i zacznę dostawać kolejne propozycje – zarówno aktorskie, jak i modelingowe. Trzeba przyznać, że dopisało mi szczęście. Jestem dowodem na to, że nie warto zamykać się na nowe i rezygnować z szans, które przynosi nam los", zwierzała się. Dziś Helena Norowicz nie ma zamiaru się zatrzymywać. Jest inspiracją dla innych kobiet. Na horyzoncie pojawiają się kolejne propozycje. Artystka niedawno nagrała piosenkę Czas nie istnieje. Co dalej? „Na ciekawe, wartościowe projekty jestem jak najbardziej otwarta. I proszę Boga, żeby jak najwięcej ich zdarzało się w moim życiu”, przyznaje w Plejadzie.

Życzymy wszystkiego, co najlepsze!

Reklama

Źródło: Plejada.pl, wywiad Michała Misiorka

Magazyn VIVA! Helena Norowicz
Mateusz Stankiewicz/SAMESAME
Reklama
Reklama
Reklama