Dla rodziny poświęciła szansę na wielką karierę. W zamian mąż zostawił ją w dniu urodzin
Życie nie oszczędzało Adrianny Godlewskiej, matki Agaty Młynarskiej
Wróżono jej wielką karierę aktorską. Ukończyła warszawską PWST i wyjechała do stolicy Francji. Tam, aby zarobić na studia na Sorbonie, śpiewała w niewielkich pubach. Jej kariera zaczynała się rozkręcać, angażowano ją do reklam i statystowania. Wróciła do Polski, gdzie świat filmu stał przed nią otworem. Wówczas jednak na jej drodze stanęła miłość, a rodzina i dzieci pogrzebały wielką karierę. Czy Adrianna Godlewska żałowała swoich wyborów?
Artykuł aktualizowany 29.12.2023
Aktorka z przeznaczenia
Miała 10 lat, kiedy zrozumiała, że chce zostać aktorką. Uprosiła wówczas swojego ojca, aby zabrał ją na spektakl. I chociaż małoletnim wstęp był wzbroniony, znajomy dyrektor teatru pozwolił oglądać jej przedstawienie zza kotary. Była zachwycona. Wiedziała, że to jej przeznaczenie.
"Wróciłam do domu nieprzytomna z wrażenia. Wtedy zaczęła się moja miłość do teatru muzycznego, operetki, piosenki" - wyznała po latach.
Przeprowadzka do Paryża i powrót… do Polski
W stolicy Francji zamieszkała tuż po studiach w warszawskiej PWST. Opiekowała się dziećmi, statystowała w filmie, zagrała w reklamie proszku do prania. Robiła wszystko, aby zarobić na swoje utrzymanie. W barze, którego właścicielką była Polka, śpiewała wieczorem „do kotleta”. W ciągu dnia pomagała w kuchni.
"Upływał dzień za dniem i ani się obejrzałam, jak minęły dwa lata od mojego przyjazdu do Paryża. Aby układać dalsze plany, musiałam mieć uregulowaną sprawę paszportową, a to okazało się niemożliwe. Odmówiono mi przedłużenia ważności paszportu, co oznaczało, że muszę wracać do Polski" – wspominała.
Miłość od pierwszego wejrzenia
Po powrocie do Polski wróciła na uczelnię. Pewnego dnia, gdy wychodziła z budynku, zaczepiła ją Barbara Młynarska, siostra Wojciecha Młynarskiego.
"Oznajmiła mi, że jej brat robi kabaret i że ma ochotę skontaktować się ze mną, i czy ja bym nie wstąpiła do kawiarni Nowy Świat, bo on tam właśnie teraz będzie miał premierę i będę mogła z nim porozmawiać" – opowiada.
Minęło zaledwie kilka dni i poznała jego. Wojciecha Młynarskiego, którego spojrzenie zapamiętała na zawsze. Był młodszy od niej o trzy lata, pewny siebie i nieziemsko przystojny. Była nim absolutnie oszołomiona.
"Stanął na maleńkiej estradce, a przez moją głowę przeleciała jak błyskawica myśl: to będzie mój mąż!"- napisała w swojej książce.
Po występie Wojciech Młynarski podszedł do jej stolika. Obok niej siedziała jeszcze jedna, nieznana, ale przyjazna kobieta. Była to narzeczona Wojtka. Ta relacja nie trwała jednak długo. Po kilku tygodniach Adrianna Godlewska ponownie spotkała Młynarskiego, który zaprosił ją na kawę informując, że zakończył swój związek z tajemniczą blondynką. To była ta chwila, ten moment. Widywali się codziennie.
Dla niego poświęciła wszystko
W 1964 roku pobrali się. To było dla niej spełnienie marzeń. Była szaleńczo zakochana i szczęśliwa. Wspólnie planowali przyszłość, a w dniu ślubu była już w ciąży z córką Agatą. Z boku ich życie wyglądało doskonale. Kobiety jej zazdrościły. Młynarski nie tylko świetnie wyglądał, ale jako artysta był bardzo inteligentny. Adrianna Godlewska dopiero po rozstaniu ujawniła światu, jaki był naprawdę.
"Tyle razy słyszałam, że nic nie znaczę, że jestem zerem jako kobieta, jako aktorka, jako w ogóle ja. Moje poczucie wartości zostało zdegradowane do minimum i z kimkolwiek bym nie rozmawiała, zawsze miałam uczucie, że ten ktoś rozmawia ze mną wyłącznie dlatego, że jestem żoną wybitnego artysty" - napisała w "Jestem, po prostu jestem".
Po narodzinach trzeciego dziecka Godlewska zdecydowała, że odejdzie z teatru. Zajęła się rodziną. Wówczas było już wiadomo, że Młynarski jest chory. Zdiagnozowano u niego chorobę afektywną dwubiegunową.
"Uważałam, że skoro moim mężem jest genialny artysta, trzeba mu oszczędzić wszystkich codziennych kłopotów. Uważałam, że każdy może wyrzucać śmieci, ale nie każdy napisze piękny wiersz" - wyznała po latach.
To nie była miłość aż po grób
W dniu jej 49. urodzin Wojciech Młynarski oznajmił jej, że odchodzi. Zrobił to w teatralny sposób, podczas przyjęcia w gronie znajomych. Takiego prezentu urodzinowego z pewnością nie spodziewałaby się żadna kobieta.
"W pewnym momencie odszedł od stołu i po chwili odwołał mnie na bok. Zobaczyłam, że jest ubrany do wyjścia. Zdziwiłam się nieco, ale nie zdążyłam zadać pytania, gdzie ma zamiar iść, gdy usłyszałam, że wychodzi i już nie wraca. Moment był wybrany z premedytacją. Dom pełen gości, którymi musiałam się zająć. Powiedział: teraz będę mieszkał u przyjaciół, proszę do mnie nie dzwonić ani mnie nie szukać" – mówiła.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Córka nie wpuszcza mnie do swojego świata''. Trudna relacja Agaty Młynarskiej z mamą Adrianną Godlewską
Problemy zdrowotne
Sytuacja, która ją spotkała, spowodowała nie tylko obniżenie poczucia własnej wartości, ale również utratę głosu. Nie mogła mówić, śpiewać… straciła narzędzie pracy. Rozwód orzeczono w 1993 toku. Straciła kontakt z córkami, wkrótce z domu wyprowadził się również najmłodszy syn, Jan.
"Dzieci miały już swoje własne życie i jemu musiały się poświęcić, ale ja odbierałam to jako kompletne odrzucenie mojej osoby" - wyznała.
Nie ma żalu
Po rozwodzie skupiła się na odzyskiwaniu swojej pewności siebie. Trwało to bardzo długo. Nie zaufała już w życiu żadnemu mężczyźnie. Przed śmiercią Wojciecha Młynarskiego, była żona miała okazję do pojednania. Skorzystała z niej i nie żałuje. Wyznała potem, że naprawdę bardzo go kochała.
"Szczęśliwe chwile przeplatały się z ciężkimi kryzysami, ale życie u jego boku było cudowną przygodą" - powiedziała.