Reklama

Gromkie okrzyki tłumu wypełniają halę, w której na środku stoi ring do wrestlingu. W nim oparty o linę stoi Dwayne Johnson, w świecie zapasów znany jako The Rock. Na środku leży jego przeciwnik. „The Rock! The Rock! The Rock!” skandują widzowie. A on rzuca ochraniacz na rękę na widownię, odbija się od jednej liny, odbija się od drugiej i całym ciężarem ciała ląduje na pokonanym. Dużego ciała. I zadaje cios łokciem w serce. Rozlegają się gwizdy, oklaski, tłum jest w amoku. Prawdziwe szaleństwo. Ich bóg znowu wygrał. Bo Dwayne Johnson, zapaśnik jest bogiem, a wrestling w Stanach Zjednoczonych jest jak religia. Dlaczego więc dziesięciokrotny mistrz świata organizacji World Wrestling Entertainment zrezygnował ze sportu, który przyniósł mu sławę, i zaczął grać w filmach? Odpowiedź jest prosta. To show-biznes sam wyciągnął po niego ręce. Johnson musiałby być niespełna rozumu, żeby nie wykorzystać nadarzającej się okazji. Zaryzykował, wiele razy upadal, a potem znów wspinał się na szczyt. I teraz wcale nie ma zamiaru z niego schodzić.

Reklama

Dwayne Johnson, tata roku

Mierzący 196 cm, napakowany, z dużą ilością tatuaży, łysy i z rozbrajającym uśmiechem Dwayne siedzi na fotelu. Na nim kręci się mała dziewczynka. To Jasmine, średnia córeczka aktora. Jest 16 grudnia 2021 roku. Jasmine obchodzi szóste urodziny, a tata… całą twarz ma zamalowaną flamastrami. „Zawsze będę tutaj, aby sercem i dłońmi pomóc Ci iść przez życie”, pisze pod filmem na Instagramie. Post zdobywa prawie siedem milionów polubień. Nic dziwnego, przecież profil The Rocka obserwują 282 miliony ludzi na świecie. Wniosek jest jeden. Wszyscy kochają Christiano Ronaldo (377 milionów followersów), Lionela Messiego (290 milionów), Kylie Jenner (289 milionów) i Dwayne’a Johnsona.

face to face/FaceToFace/Reporter/East News

Co sprawiło, że były zapaśnik zdobył serca tylu osób? Może to rozbrajający uśmiech, brak skandali na koncie (oprócz tych z przeszłości, ale o tym za chwilę) i trochę niedorzeczny sposób bycia? A może chęć sprawienia, żeby wszyscy czuli się dobrze? Podam przykład: Pewnego dnia przejeżdżając obok autobusu turystycznego aktor krzyczy: „Hej ludzie, wiecie gdzie mogę znaleźć The Rocka?”. To co się potem wydarzyło wyglądało tak jak wtedy, gdy The Rock zwyciężał w ringu. Zapanowało szaleństwo. W wywiadzie dla Vanity Fair przyznał potem: „To był dobry początek soboty. I dla nich i dla mnie. Wszyscy mieliśmy radość. Sprawianie, że ludzie czują się dobrze to jedna z najlepszych części sławy”.

Wiem co to bieda

Waikiki. Dwayne ma czternaście lat i aktualnie mieszka z rodzicami na Hawajach. Jego ojciec Rocky Johnson jest wrestlerem (podobnie jak dziadek ze strony matki Peter Maivia). Tylko, że czasy, kiedy toczy się ta historia nie są dla zapaśników łaskawe. Dziennikarz Chris Heath w Vanity Fair pisał: „Jego czarnoskóry kanadyjski ojciec, Rocky Johnson, był odnoszącym sukcesy wrestlerem, podobnie jak jego samoański dziadek ze strony matki, Peter Maivia. To był wrestling jeszcze przed czasami z wielką publicznością i wielkimi wypłatami. Nie było to łatwe życie”.
„Pewnego dnia przyszliśmy do domu, a na drzwiach wisiała kłódka i nakaz eksmisji. Moja mama zaczęła krzyczeć, płakać, załamała się. Nigdy tego nie zapomnę”, wspominał Johnson w wywiadzie dla „The Hollywood Reporter”. W Vanity Fair mówił: „To był decydujący moment. Pomyślałem, że nigdy, przenigdy nie pozwolę, aby moi rodzice przechodzili przez to ponownie”.
To był jeden ze zwrotnych momentów w życiu Dwayne’a. Niestety po nim rozpoczął się najbardziej burzliwy czas, młody Johnson kradł i wielokrotnie trafiał do więzienia. "Po prostu nie chciałem nosić tych samych starych szortów, T-shirtu i klapek każdego dnia” tłumaczył. Rok później pojechał za ojcem do Nashville i zamieszkał z jego przyjacielem, również zapaśnikiem, Bruno Laurerem. Bruno wiedział, że Johnson jest złodziejem, ale nie reagował. Na młodego chłopaka zwaliło się wtedy mnóstwo nieszczęść, bo nie tylko bieda i kłopoty z prawem były problemem rodziny. Miesiąc po synu do Nashville przyjechała matka. I odkryła, że jej mąż ma kochankę. Między Dwaynem, a Rockym doszło do bójki. Matka aktora wyszła wtedy na autostradę, by popełnić samobójstwo. To Dwayne ją uratował i ściągnął na pobocze. To był kolejny punkt zwrotny, tym razem na lepsze. Chłopak postanowił coś zrobić ze swoim życiem. Przestał kraść, zaczął się uczyć i pod okiem ojca trenować wrestling. „To było w '87 roku. Moi rodzice nie rozwiedli się jeszcze przez wiele lat. Zrobili to dopiero, gdy miałem 34 lata i mogłem kupić mamie dom”.

Rodzina to jego siła

Relacje z ojcem Dwayne miał nie za dobre. Za to z mamą Atą doskonałe. Od tamtych wydarzeń minęło wiele lat. Ale nie tylko wspierająca matka stoi za jego sukcesami. Wszystko do czego doszedł zawdzięcza przede wszystkim ciężkiej pracy i rodzinie. Żona, eks-żona i obecny mąż ex-żony i trzy córki Johnsona tworzą prawdziwą patchworkową układankę. Pierwsza żona Dany Garcia dba o jego interesy. Absolwentka marketingu i zarządzania na Uniwersytecie Miami (tam się poznali, Dwayne ukończył tę uczelnię jako kryminolog i psycholog) jest bizneswoman, zarządza majątkami i jest managerem byłego męża. To ona sprawiła, że w 2016 roku jego wartość rynkowa wzrosła do 64 milionów dolarów. Pochodząca z rodziny kubańskich emigrantów w wieku 12 lat postanowiła, że zostanie milionerką. I tak też się stało, bo pracując na sukces eks-męża pracuje też na swój. A przy okazji - oprócz tego, że jest bizneswoman jest zawodową kulturystką. Pasją do tego sportu zaraziła się od drugiego męża, kulturysty Dave’a Rienzi, który jest… osobistym trenera The Rocka. Jakby tego było mało córka eks-małżonków (ich rozwód w 2008 roku okrzyknięto najbardziej polubownym rozwodem w historii Hollywood) w ubiegłym roku podpisała kontrakt z World Wrestling Entertainment. Dwayne dziesięć razy był mistrzem świata WWE. Na wieść o tym, że jego córka poszła w ślady jego rodziny powiedział: „To wielki zaszczyt, że moja córka chce podążać moimi śladami, ale jeszcze ważniejsze jest to, że chce iść własną drogą”. Mógłby też powiedzieć jak pół-bóg Maui z disneyowskiej produkcji „Vaiana”, któremu użyczył głosu: „Szukanie drogi to nie tylko żagle i węzły, to patrzenie, dokąd zmierzasz w swoim umyśle. Wiedząc, gdzie jesteś, wiedząc, gdzie byłeś”. Na razie piosenki z filmu śpiewa młodszym córkom Jasmine i najmłodszej Tianie. Dziewczynki są jeszcze za małe, żeby wiedzieć co będą robić w przyszłości. Ale kto wie, może i one zostaną wrestlerkami, przecież ich starsza przyrodnia siostra od wielu lat przygotowywała się, by zostać najmłodszą zakontraktowaną zawodniczką w historii WWE.

face to face/FaceToFace/Reporter/East News

Noc poślubna z Eltonem Johnem

Kiedy Johnson poznał swoją drugą żonę Lauren Hashian był już w trakcie rozwodu. Powiedział jej wtedy: „Sprawy są cholernie trudne. A ten rozwód jest trudny i kopie mi tyłek. I naprawdę zmagam się z tym, próbując dowiedzieć się, jakim ojcem mogę być i nie próbując wnieść bagażu moich skomplikowanych relacji z własnym ojcem do relacji z Simone. Nie wiem, co się, kurwa, dzieje, co się stanie z moją karierą, bo sprawy nie układają się tak, jakbym tego oczekiwał. Ale chcę, żebyś znała prawdę”.
Zakochana w Johnsonie Lauren postanowiła wejść w tę relację. Okazało się, że naprawdę dobrali się doskonale. Jednak na ślub zdecydowali się dopiero po dziesięciu latach, gdy na świecie były już ich dwie córeczki. Pobrali się na Hawajach. Po ceremonii ślubnej którą udało im się ukryć przed ciekawskimi, Lauren była tak zmęczona, że poszła spać. „Siedziałem w sąsiednim pokoju z tymi wszystkimi ciasteczkami z kawałkami czekolady, sernikiem i lodami waniliowymi. Nalałem sobie tequili. Potem przejrzałem dostępne filmy i włączyłem „Rocketmana”. Więc moja noc poślubna to ja, Elton, cukier i tequila”.
Lauren, córka muzyka, perkusisty zespołu „Boston” oraz modelki i króliczka Playboya, choć sama studiowała marketing i finanse, już na początku związku zgodziła się, by karierą jej ukochanego kierowała poprzedniczka. Tym bardziej, że to właście Garcia jest współwłaścicielką producenckiej firmy „Seven Bucks Productions”, która stoi za sukcesami filmów z udziałem The Rocka.

Poznali się na nim

Hollywood poznało się na nim już dwadzieścia lat temu. W 2001 roku zgrał epizodyczną rolę króla Skorpiona w filmie „Mumia powraca”. Cztery lata później powrócił na ekrany już jako aktor pierwszoplanowy w „Królu Skorpionie”. Wystąpił pod pseudonimem z jakim walczył w ringu. W programie radiowym dziennikarz Howard Stern wątpił, że The Rock mógłby kiedykolwiek wystąpić pod swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Żartował z niego: „Jako Dwayne!? Kto pójdzie na film z Dwayne'em Johnsonem!?”. Od tego momentu minęło 19 lat. Dwayne zagrał w 46 filmach, wielokrotnie figurował na listach Forbesa, nie tylko jako najlepiej, ale również najgorzej zarabiający aktor na świecie. W tym czasie wzbogacił się o ponad 430 milionów dolarów i dwa razy znalazł się w Księdze Rekordów Guinessa (jako najlepiej opłacony aktor w debiucie kinowym, za rolę króla Skorpiona dostał pięć i pół miliona dolarów, i dziesięć lat później, gdy na londyńskiej premierze „San Andreas” w ciągu trzech minut strzelił sobie sejfie ze stu pięcioma fanami). Ciekawe co teraz myśli Howard Stern, choć jego ówczesna opinia nie dziwi. Wszyscy kinomani wiedzą, że zdolności aktorskie Dwayne’a nie są wybitne. Owszem, umie teatralnie unosić prawą brew i wypowiadać śmieszne kwestie, tak jak wtedy, gdy walczył w ringu, ale to wszystko. Jednak jest w nim coś takiego, że każdy kolejny film z jego udziałem, nawet zmiażdżony przez krytyków tak jak „Baywatch. Słoneczny patrol” natychmiast staje się hitem. „Czerwona nota” utrzymała się w Top10 Netflixa przez pięć tygodni i w tym czasie oglądano ją ponad osiemnaście milionów godzin. W disnejowskiej „Vaianie” użyczył nie tylko głosu lekko trzepniętemu pół-bogowi Mauiemu, ale też swojego wizerunku. A przy okazji… Dwayne dostał za nią nagrodę Czarnej Szpuli za najlepszą grę głosem. Co ciekawe, wydawałoby się, że nieco drewniany i właściwie w każdym filmie taki sam, zasłuży wiele razy na nagrodę anty Oscarów, czyli Złotych Malin. Tymczasem do nagrody w kategorii „najgorszy aktor roku” nominowano go tylko jeden raz, w 2006 roku za rolę w filmie „Doom”.

MANUEL CEDRON/agefotostock/East News

Młodość gwiazdora

W tym roku fani aktora mogą poznać jego przeszłość oglądając biograficzny, ale z komediowym zacięciem, serial „Młody The Rock”. Pierwszy odcinek zaczyna się w 2032 roku kiedy Dwayne Johnson odbywa właśnie kampanię prezydencką. Być może wkrótce okaże się, że to wcale nie komediowe sci-fi a rzeczywistość. W wywiadzie dla Vanity Fair pytany o ewentualne kandydowanie na urząd prezydenta Johnson mówił, że przeprowadził "niewielką ilość badań i analiz, aby zobaczyć, skąd to się bierze i jak to może wyglądać w przyszłości”. Dodał też, że "wszystkie wskaźniki są bardzo pozytywne, na przykład na 2024 i na 2028 rok". Potwierdził więc, że nie wyklucza takiej możliwości. Może więc sięgnie po kolejny szczyt? Ameryka miała już prezydenta aktora, prezydenta czarnoskórego i szalonego miliardera? Może teraz czas na wielkiego, łysego pół-samoańczyka, pół-Afroamerykanina o ujmującym uśmiechu? „Nie sądzę, żeby nasi Ojcowie Założyciele przewidzieli, że do ich klubu mógłby dołączyć łysy, wytatuowany, pół-czarny, pół-samoańczyk. Gość pijący tequilę, jeżdżący pick-upem i noszący zabawną nerkę. Ale jeśli kiedykolwiek to się stanie, to będzie to dla mnie zaszczyt służyć wam, ludziom”. I dodał: „Nie znam się na polityce. Bardzo zależy mi na naszym kraju. I, tu nie ma złudzeń, mogę mieć pewne przyzwoite cechy przywódcze, ale to niekoniecznie czyni mnie świetnym kandydatem na prezydenta. W tym miejscu jestem dzisiaj". A w jakim będzie za cztery lata?

Tekst został opublikowany w 21 numerze VIVY! w 2021 roku

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama