Reklama

Władysław Kozakiewicz, wybitny sportowiec, mistrz, lekkoatleta i autor słynnego gestu zaprezentowanego radzieckiej publiczności na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie w 1980 roku, stał się sportową legendą za życia. Prywatnie jest dziś szczęśliwym mężem, ojcem i dziadkiem. Nikt z fanów tyczkarza nie wiedział o koszmarze, który przeżył w dzieciństwie. Nawet żona Anna, najbliższa mu osoba, nie znała wszystkich szokujących szczegółów z tamtych lat. W tym roku mija 46 lat szczęśliwego małżeństwa państwa Kozakiewiczów. "Bardzo się cieszę ze swojej pięknej kariery, ale cieszę się też, że po tym, co przeżyłem w dzieciństwie, udało mi się stworzyć prawdziwy dom", podkreślił. Jak potoczyło się życie prywatne słynnego sportowca?

Reklama

Władysław Kozakiewicz: trudna przeszłość

Władysław Kozakiewicz rozprawił się ze swoją mroczną przeszłością w autobiografii, opisując w niej toksyczne zachowania swojego ojca, który maltretował jego i resztę rodziny. Sportowiec przyznał, że przelanie tej historii na papier było dla niego pewnego rodzaju terapią, której bardzo potrzebował. "Zachowanie ojca zostawiało ślady na ciele, ale przede wszystkim w psychice, bo blizny na ciele się zagoiły. Nie każdy chce mówić o takich wydarzeniach, ale później zgłosiło się do mnie wielu sportowców, a nawet dziennikarzy, którzy mówili: „spotkało mnie coś podobnego”", wyznał Kozakiewicz w rozmowie z Onetem. Z czasem życie Władysława Kozakiewicza potoczyło się w dobrą stronę. Na sportowca czekała imponująca kariera, w pewnym momencie zapragnął także założyć rodzinę. "Miałem cudowne życie, ale po opuszczeniu domu i po 18. roku życia", podkreślał.

Władysław Kozakiewicz, Letnie Igrzyska Olimpijskie w Moskwie, 30 lipca 1980 r.

East News

Władysław i Anna Kozakiewicz: historia miłości

Władysław Kozakiewicz swoją żonę Annę poślubił w wieku 24 lat. Był już wtedy aktywnym i pnącym się na szczyty lekkoatletą. Zanim jednak się ustatkował, prowadził bujne życie towarzyskie. "Przyznaję, że w latach 70. wystarczyło mi przejść się ulicą w jedną i drugą stronę albo usiąść w kawiarni, żeby znaleźć towarzyszkę na całą noc. Nie trzeba było usilnie szukać. Ale to była taka naturalna biologiczna przyjemność", mówił sportowiec w rozmowie z sport.se.pl.

Wspominając lata młodości, wyznał, że obracał się w towarzystwie pięknych kobiet z wielu krajów - poznał m.in. Amerykankę, Kanadyjkę, Belgijkę. "Moja żona nie o wszystkim wie", dodał w wywiadzie dla SE. Mimo tak wielu miłosnych przygód sportowiec przyznał po latach, że czuł się w tamtym czasie samotny. Zanim skończył 30 lat, zapragnął stabilizacji i stałego związku.

"Człowiek z czasem ustatkuje się, zaczyna pragnąć czegoś poważnego i stałego, kogoś, z kim można porozmawiać o wszystkim i wszystko wspólnie przeżywać. Choćby przyjście na świat córek. Poznałem przepiękną kobietę, z którą jestem do tej pory. Już 34 lata", mówił przed dekadą w rozmowie z Dariuszem Chrabałowskim.

W 1977 r. Władysław Kozakiewicz poślubił rzeszowiankę Anię, para doczekała się dwójki dzieci. Pierwsza na świat przyszła córka Kasia, w 1983 roku urodziła się druga pociecha - Małgosia.

Zobacz też: Nigdy nie przestała go kochać. Gdy zmarł, nie zgodziła się, by spoczął pod krzyżem...

Tyczkarz Władysław Kozakiewicz z żoną Anną i córką Katarzyną, Warszawa 07.1980 r.

PAP/Tomasz Listopadzki

Władysław Kozakiewicz: wyjazd do Niemiec, rodzina, córki

Mimo wielkiego sukesu w 1980 roku, z roku na rok mnożyły się konflikty Kozakiewicza z działaczami Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. W 1985 r. po raz kolejny nie został dopuszczony do udziału w zawodach w Niemczech, jednak podjął decyzję o tym, żeby pojawić się tam wbrew zakazom. Sportowca spotkały przykre konsekwencje - zawieszono mu stypendium, zabrano tzw. dodatek kadrowy i zdyskwalifikowano na pół roku. Był to również czas ważnych decyzji - rodzina Kozakiewiczów postanowiła zostać na stałe w Niemczech.

"Nie, to nie, w takim razie nie wracam" - wspominał swoją ówczesną decyzją sportowiec. Miał wtedy 32 lata i był już ojcem dwóch córek. Rok później Anna Kozakiewicz otrzymała niemieckie obywatelstwo (w całym procesie pomógł fakt, że jej dziadkowie urodzili się w Niemczech), a wkrótce te same dokumenty przyznano całej rodzinie sportowca. W Polsce rozpoczęła się na tyczkarza medialna nagonka, okrzyknięto go "zdrajcą i sprzedawczykiem".

Zobacz też: Jest jego opoką, ich ślub wisiał na włosku. Grzegorz Markowski z żoną obchodzą 50. rocznicę ślubu

Mimo chwilowej złej sławy Władysław Kozakiewicz nie żałował swojej decyzji o wyjeździe z kraju. Po latach przyznał, że dzięki temu zapewnił sobie i swojej rodzinie duży komfort życia. "[Moje córki - przyp. red.] Wychowały się w Niemczech, dostały wszystko, co mogły mieć i nie musiały kombinować, żeby zdobyć jakąś zabawkę. Gdy pojawiały się problemy, rozmawialiśmy o nich", opowiadał sportowiec.

Dziś dzieci sportowca są jego największą dumą. "Kiedyś dumnie wypinałem klatę ze względu na to, co udało mi się osiągnąć w sporcie. Teraz jestem dumny z tego, co osiągnęły córki", wyznał. Szczęśliwy tata ze wzruszeniem podkreśla, że Katarzyna i Małgorzata wyrosły na wspaniałe kobiety. "Jedna jest aktorką i reżyserem, poza tym studiuje psychologię trudnej młodzieży. A młodsza skończyła dziennikarstwo, została współwłaścicielką dużej berlińskiej firmy, która zajmuje się modą i szeroko pojęta kulturą", opowiadał Władysław Kozakiewicz o sukcesach córek w wywiadzie dla Onetu.

Lekkoatleta jako dziecko marzył, aby w dorosłym życiu stać się przeciwieństwem swojego ojca i pracował na to wiele lat. "Bardzo się bałem, że coś złego z niego musi być we mnie. Doszło nawet do tego, że przyglądałem się własnym grymasom w lustrze", przyznał w wywiadzie dla "Pani". W momentach, w których chciał podnieść głos na swoje córki, wspomnienie toksycznego ojca skutecznie go przed tym powstrzymywało. Zapytany po latach, czy sądzi, że udało mu się osiągnąć swój cel z przeszłości, wyznał: "myślę, że tak. Cały czas blisko trzymam się blisko z bratem i siostrą, bo mama nas tego nauczyła. Poza tym udało mi się stworzyć wspaniałą rodzinę".

W tym roku mija 46 lat szczęśliwego małżeństwa państwa Kozakiewiczów, doczekali się wnuków, korzystają z życia i jak podkreślają, nieustannie bardzo się kochają. "Bardzo się cieszę ze swojej pięknej kariery, ale cieszę się też, że po tym, co przeżyłem w dzieciństwie, udało mi się stworzyć prawdziwy dom", podkreślił sportowiec.

Życzymy wszystkiego, co najlepsze!

Czytaj też: Barbara Dunin i Zbigniew Kurtycz: kiedy się poznali, on był gwiazdą, ona młodą, nieznaną piosenkarką. Nikt nie dawał im szans

Władysław Kozakiewicz z córką Małgorzatą, Gala Mistrzów Sportu; styczeń 2020 r.

Kurnikowski /AKPA
Reklama

Źródła: pomponik.pl, sport.se.pl, przegladsportowy.onet.pl

Reklama
Reklama
Reklama