Zanim został aktorem, nie miał za co żyć. Niespodziewanie los się do niego uśmiechnął
Wojciech Kuliński największą popularność zyskał dzięki serialowi „Na Sygnale", do którego dołączył w wieku 44 lat

Największą popularność i sympatię telewidzów zyskał dzięki serialowi „Na Sygnale", który od wielu już lat emitowany jest w Telewizji Polskiej. Dziś wielu telewidzów nie wyobraża sobie produkcji bez serialowego Wiktora, w którego wciela się Wojciech Kuliński. Co wiemy o ulubieńcu publiczności i jakie tajemnice skrywa?
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u i Viva Historie 08.03.2025 r.]
Kim jest Wojciech Kuliński?
Wojciech Kuliński ogromną popularność zyskał dzięki serialowi „Na Sygnale". Mało kto jednak wie, że zachwycał również na deskach teatrów oraz w takich produkcjach jak: „Głęboka woda", „Pierwsza miłość", „Na dobre i na złe", „Komisarz Aleks", „O mnie się nie martw", „Na Wspólnej", czy w „Klanie".
Okazuje się, że to właśnie dzięki ogromnej determinacji jego przygoda z aktorstwem się rozpoczęła. Gdyby nie serial o ratownikach medycznych, do którego dołączył w wieku 44 lat, jego kariera nie nabrałaby takiego tempa. Przed telewizyjną przygodą, ulubieniec widzów postanowił się przekwalifikować, bo jak sam twierdzi, nie miał za co żyć. „Przed pracą w "Na sygnale" znalazłem się w takim momencie, że wskazana była zmiana zawodu. Mówiąc wprost: nie miałem z czego żyć", wyjaśniał.
W 2016 roku regularnie pracował na planie, gdzie spędził niezapomniane ze swoim dwuletnim wówczas synkiem. Wojciech Kuliński nie jest marzycielem, nie lubi wybiegać z planami w przyszłość: „Spędzę Sylwestra w domu, przed telewizorem, a jeśli spadnie śnieg, zapewne wyjdziemy ulepić bałwana. Gdy nasz syn pójdzie spać, będziemy mieli z żoną chwilę dla siebie. Otworzymy szampana, porozmawiamy o tym, co się wydarzyło w 2016 roku i jak szybko leci czas. Mijające dwanaście miesięcy w skali szkolnej oceniam na piątkę z małym minusem. Zawsze może być lepiej, ale nie mam na co narzekać – jestem zadowolony. Wszystko się dobrze potoczyło, pracowałem na planie „Na sygnale”, spędziłem wiele pięknych, niepowtarzalnych chwil z synem. Staram się cieszyć z tego, co mam", mówił w 2016 roku [cyt. nasygnale.vod.tvp.pl].
W tej samej rozmowie dodał: „Żyję teraźniejszością, nie wybiegam w przyszłość. Z pokorą czekam, co wydarzy się w kolejnym roku. Mam nadzieję, że dopisze mi zdrowie, z resztą sobie poradzę. Chcę nadal pracować w zawodzie i się rozwijać; byłoby miło odebrać w lutym trzeci raz z rzędu Telekamerę dla „Na sygnale”. W konsekwencji otrzymalibyśmy złotą Telekamerę, która zwieńczyłaby piękną przygodę z plebiscytem. Bardzo przyjemnie dostawać nagrody dzięki głosom widzów, bo to oznacza, że doceniają naszą pracę", czytaliśmy wówczas.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ma transpłciowego syna, teraz komentuje kluczową decyzję Sądu Najwyższego. Jasna deklaracja

Życie prywatne Wojciecha Kulińskiego
W 2014 roku aktor udzielił niezwykle szczerego wywiadu, w którym przyznał, że w tej branży jest się niezwykle ciężko wybić. „Podejrzewam, że jest wielu aktorów w moim wieku i młodszych, którzy doświadczają tego, co ja. Po prostu trudno się przebić, jest duża konkurencja. Nigdy się nie ukrywałem, zagrałem kilka epizodów w serialach, większą rolę w „Fali zbrodni" - nie było tego dużo. Mieszkam we Wrocławiu, ale bywałem w Warszawie, pokazywałem się na castingach, na które mnie zapraszano. Po jednym z nich zaproponowano mi udział w serialu "Na sygnale". Cieszę się, że mam pracę. Oby jak najdłużej", mówił w rozmowie z serwisem Świat Seriali.
Mało kto wie, że Wojciech Kuliński jest absolwentem Łódzkiej Filmówki. Niedługo potem zachwycał w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu, w którym pracował aż 9 lat od 1996 do 2005 roku. „Ta praca wypełniała mi czas. Co do siły przebicia, przyznaję, brakuje mi jej, to nie jest moja najmocniejsza strona. Poza tym jestem leniem, nie ukrywam tego. Natomiast jeżeli już coś robię, staram się to robić jak najlepiej, a efekty niech oceniają inni. Sam o swoim aktorstwie nie będę mówił. Nie ukrywam, bywały momenty, w których miałem dosyć, ale cały czas liczyłem, że w pewnym momencie się uda, wierzyłem. Aktorstwo to niewdzięczny i zarazem piękny zawód. Nie rządzą nim żadne reguły. Jak pokazuje mój przykład, dużo może się zmienić, nawet gdy ma się czterdzieści cztery lata", opowiadał w tej samej rozmowie z 2014 roku. „Staram się nie zastanawiać, co przyniesie przyszłość, jak się potoczą moje losy, bo wiem, że życie pisze własny scenariusz. Mogę wymyślać i planować, ale i tak zazwyczaj jestem zaskakiwany. Przynajmniej tak było do tej pory. Mam nadzieję, że karta się odwróciła i że będę mógł realizować się jako aktor, a co się wydarzy", podsumował.
Źródło: Świat Seriali, nasygnale.vod.tvp.pl.
CZYTAJ TEŻ: By uzgodnić płeć, musiała pozwać go własna córka. Piotr Jacoń skomentował nową uchwałę o uzgodnieniu płci

Zobacz także
Galeria
Pokazywanie elementów od 1 do 3 z 12