Po ćwierć wieku rozstała się z partnerem, teraz wszystko potwierdziła. „To pierwszy raz, gdy mówię o tym publicznie"
„Musiałam zmierzyć się z tęsknotą, cierpieniem, pustką, rozpaczą i żalem. Wypłakałam ocean łez", mówi

Daria Ładocha największą popularność i sympatię telewidzów zyskała dzięki udziałowi w takich programach jak: Agent: Gwiazdy, MasterChef, czy Azja Express, z którym niedawno postanowiła się rozstać. Słynna prezenterka w niedawnej rozmowie z Michałem Misiorkiem z serwisu Plejada.pl postanowiła opowiedzieć między innymi o odejściu z produkcji oraz o rozstaniu ze swoim wieloletnim partnerem. Jej słowa wyciskają łzy.
Partner Darii Ładochy. Kim jest Bartek Kulita?
Daria Ładocha przez wiele związana była z Bartkiem Kulitą, który pełnił też funkcję jej menadżera. Co więcej, para doczekała się dwóch córek: Laury i Matyldy.
Niestety ten związek nie przetrwał próby czasu. W ostatnim wywiadzie ulubienica publiczności potwierdziła rozstanie. „Niecały rok temu, po 24 latach, rozstałam się z ojcem moich dzieci. To pierwszy raz, gdy mówię o tym publicznie. W związku z tym, że nie afiszowaliśmy się z naszym związkiem, nie czułam potrzeby, by zabierać głos w tej sprawie. W telewizji czy na Instagramie często pokazywałam i wciąż pokazuję moje córki, natomiast mój partner pozostawał anonimowy. Udzieliliśmy tylko jednego wspólnego wywiadu. Po wielu miesiącach dojrzałam jednak do tego, by podzielić się swoją historią. Wiem bowiem, że wiele kobiet będzie mogło przejrzeć się w niej jak w zwierciadle. Że wielu kobietom może ona pomóc", mówi w rozmowie z Michałem Misiorkiem.
Okazuje się, że trudną decyzję podjęła Daria Ładocha. Dlaczego? „Gdy byłam na Filipinach, poznałam wiele osób, które nie miały absolutnie niczego – jedzenia, pieniędzy, dachu nad głową, a mimo wszystko serdecznie się uśmiechały. Dało mi to do myślenia. Od jakiegoś czasu w oczach mojego partnera wdziałam głównie smutek i wypalenie. W swoich zresztą też. Staliśmy się smutnymi ludźmi. Nie chciałam się z tym skonfrontować, więc uciekałam w pracę. Ale po powrocie z planu „Azji Expres" wiedziałam, że dłużej tak nie wytrzymam. To była potwornie trudna decyzja, do której podjęcia nie byłam przygotowana, ale czułam, że muszę to zrobić. I to teraz albo nigdy. Powiedziałam Bartkowi, że każdy z nas zasługuje na radość życia i beztroski uśmiech. I że nie jest jeszcze za późno, żebyśmy je odzyskali, ale żeby to zrobić, musimy się rozstać, bo gdy jesteśmy razem, nam to nie wychodzi. Wychodziłam wtedy z założenia, że będzie, co ma być. Uznałam, że jeśli za jakiś czas dojdziemy do wniosku, że chcemy dalej dzielić razem życie, to do siebie wrócimy. A jeśli nie, to znaczy, że to była najlepsza decyzja, jaką mogliśmy podjąć", kontynuuje prezenterka.

Daria Ładocha potwierdza rozstanie z partnerem. Podaje powód
Daria Ładocha zaznaczyła również, że gdy przechodziła z partnerem poważny kryzys, udali się na terapię. „Mieliśmy za sobą kryzys i wtedy byliśmy na terapii. Bardzo pomogło nam wtedy NLP, czyli programowanie neurolingwistyczne. Tym razem czułam, że wyczerpałam wszystkie możliwości i nie jestem już w stanie uratować naszego związku. On mógł trwać tak, jak trwał. Byliśmy nieszczęśliwi, ale każde z nas nieźle udawało przed dziećmi. Jeździliśmy razem na wakacje, spędzaliśmy razem czas, wspólnie pracowaliśmy. Dojrzałam jednak do tego, żeby zmienić swoje życie. Zrozumiałam, że albo wszystko, albo nic. Poczułam, że muszę zrobić dziesięć kroków do tyłu, żeby za jakiś czas być może zrobić krok do przodu. Wiedziałam, że tylko w ten sposób będę w stanie uratować dwa życia – swoje i Bartka. Choć, oczywiście, nie było to łatwe i nadal nie jest. Układanie życia na nowo z bagażem rozczarowań i żalu może bywać trudne", czytamy.
Restauratorka nie ukrywa jednak, że była to dla niej niezwykle bolesna i trudna decyzja. „Rozstanie po 24 latach jest jak operacja na otwartym sercu. I to bez znieczulenia. Zaczęłam być z Bartkiem, gdy miałam 17 lat. Tak więc całe moje dorosłe życie i wszystkie jego fundamenty zbudowałam razem z nim. Nagle to wszystko runęło, rozpadło się w pył. Do głosu doszły emocje, które przez lata namiętnie zamiataliśmy pod dywan. Z naszych szaf wyszły duchy, które przeprowadziły mnie przez całą paletę najgorszych stanów, jakie można sobie wyobrazić. Musiałam zmierzyć się z tęsknotą, cierpieniem, pustką, rozpaczą i żalem. Wypłakałam ocean łez", mówi w Plejadzie. „Byliśmy przez ćwierć wieku jednością, mieliśmy swoją tożsamość jako para, a po rozstaniu staliśmy się dla siebie obcymi ludźmi. Okazało się, że w ciele osoby, którą znam od lat, jest inny człowiek. Wszystko się zmieniło. Musiałam się z tym pogodzić. Musiałam nauczyć się na nowo myśleć, konstruować wypowiedzi i stosować inne mechanizmy niż te, których trzymałam się przez ponad dwie dekady. Każdy "pierwszy raz" był najtrudniejszy na świecie. Pierwsze urodziny bez tej drugiej osoby, pierwsze święta, pierwsze wakacje, pierwsze wyjście do ulubionej restauracji…", kontynuuje.
Na sam koniec zdradziła, co w tamtym czasie było dla niej najtrudniejsze. „Samotność, destabilizacja poczucia bezpieczeństwa, bezradność i… utrata kontroli nad drugim człowiekiem. Te ostatnie słowa z trudnością przeszły mi przez gardło, ale skoro zdecydowałam się na taki coming out, chcę być szczera. Dwójka ludzi, która jest ze sobą przez ćwierć wieku, w naturalny sposób wypracowuje pewne schematy współuzależnienia od siebie i tym samym – uzależnia się od dopaminy. To jest silniejsze niż jakikolwiek nałóg. Alkoholika można odciąć od alkoholu, narkomana – od narkotyków. W przypadku uzależnienia od dopaminy, jeśli ma się zbudowane połączenia neuronalne ku temu, jest to znacznie trudniejsze. „Myślę, że w naszym przypadku to poczucie wzajemnej kontroli było dość silne. Wynikało z troski, poczucia przynależności i bliskości. No i nagle tego drugiego człowieka nie ma. Nie wiesz, co się z nim dzieje, jakie decyzje podejmuje i z kim spędza czas. Pojawia się coś ważniejszego lub ktoś ważniejszy od ciebie. Piekielnie trudno jest sobie z tym poradzić. Co ciekawe, gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że tak będę to przeżywać, nie uwierzyłabym. Byłam przekonana, że nas to ominie. A jednak…", podsumowała.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Błyskawiczna odpowiedź na apel Tomasza Jakubiaka. W krótkim czasie zebrano imponującą kwotę. A to jeszcze nie koniec
Źródło: Plejada.pl: wywiad Michała Misiorka.
