Reklama

Miała 25 lat, gdy spróbowała swoich sił jako spikerka Telewizji Polskiej. Na casting zgłosiła się w tajemnicy przed mężem, który pracował wtedy na stanowisku wicedyrektora Programu 1, ale kiedy wygrała i dostała posadę, wielu ludzi uznało, że udało jej się to właśnie dzięki niemu. Po sześciu latach pracy w TVP Bożena Marki jedną wypowiedzią nieświadomie przekreśliła swoją karierę. Kiedy zmarła, Telewizja Polska nie uczciła jej pamięci. Co stało za tymi zdarzeniami?

Reklama

[Ostatnia aktualizacja tekstu 16.02.2024 r.]

Tragiczna gwiazda telewizji. Historia Bożeny Marki

Bożena Marki urodziła się w 1948 roku i na początku nie myślała o pracy w telewizji. W tamtym czasie studiowała prawo w Lublinie, ale nie miała na siebie pomysłu. Dopiero kiedy poślubiła swojego kolegę z roku, Jacka Popiołka, otworzyły się przed nią nowe możliwości. Wybranek Bożeny Marki chciał rozpocząć pracę w telewizji i wyprowadzili się w tym celu do Warszawy.

Na początku pracował jako reporter jednego z regionalnych oddziałów telewizji, gdzie doceniono jego umiejętności robienia bardzo przekonujących materiałów propagandowych. W 1975 roku Popiołek awansował na stanowisko wicedyrektora Programu 1 w Telewizji Polskiej.

W tamtym czasie Bożena Marki dowiedziała się o organizowanym przez stację konkursie na spikerkę. Ku swojej wielkiej radości wygrała, ale nawet wtedy nie podzieliła się z mężem wiadomością o pracy w telewizji, zrobiła to dopiero przed swoim pierwszym dyżurem spikerskim. Wielu ludzi szeptało jednak za kulisami, że 25-letnia, niedoświadczona spikerka otrzymała pracę dzięki znajomościom męża...

Zobacz też: To o niej ksiądz Jan Twardowski napisał swój najsłynniejszy wiersz. Kim była wybitna poetka, Anna Kamieńska?

YouTube

Bożena Marki miała urodę, dobrą dykcję, bardzo ładną barwę głosu i duży zapał do nowego życiowego wyzwania, a do pierwszego wystąpienia przed kamerami przygotowywała ją sama Krystyna Loska, ale niestety młodziutka spikerka nie miała umiejętności, z której zasłynęła jej bardziej doświadczona koleżanka. Marki miała problem z zapamiętywaniem dużych partii tekstu. W latach 70. nie korzystano jeszcze z prompterów, a wspomniana Krystyna Loska była przykładem prezenterki, która potrafiła przedstawić z pamięci program na cały dzień.

Praca przed kamerami i trema związana z zapamiętywaniem kwestii sprawiły, że pani Bożena czuła się swoją pracą nieustannie zestresowana. Po kilku latach postanowiła spróbować swoich sił w innym obszarze - jako reporterka. Skupiła się wtedy na realizowaniu materiałów o tematyce społecznej, czasami pojawiała się jeszcze w roli prezenterki, ale nowa posada pozwoliła jej odetchnąć. Bożena Marki nie spodziewała się, że najgorszy punkt w jej karierze miał dopiero nastąpić...

Czytaj też: Wzdychał do jej urody, nie wiedział, że jest mężatką. Daniel Olbrychski przed laty kochał się w Barbarze Brylskiej

Jedno wystąpienie Bożeny Marki zmieniło wszystko

Był wczesny ranek 13 grudnia 1981 roku, kiedy w mieszkaniu Bożeny Marki i jej męża pojawił się dyrektor generalny TVP w towarzystwie uzbrojonego żołnierza. Nakazał prezenterce jechać z nimi do biura przy Alei Żwirki i Wigury, które powstało w nowym kompleksie telewizyjnym na terenach należących do wojska.

"Miałam na ten dzień wyznaczony dyżur spikerski, ale dopiero na wieczór... Powiedziano mi, że mam zapowiedzieć specjalne wystąpienie generała Jaruzelskiego", opowiadała po latach Bożena Marki w rozmowie z "Kurierem Lubelskim". Dopiero wtedy prezenterka zorientowała się, że jej zadaniem będzie zapowiedzenie historycznego orędzia o wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce.

Pani Bożena była bardzo przejęta całą powagą sytuacji. Po jej występie zaczęto szeptać, że to nie była kwestia przypadku, że to właśnie ona zapowiedziała przemowę generała. Co działo się później z karierą pani Bożeny? Jedne źródła podają, że zapowiedź Jaruzelskiego poturbowała ją na zawodowej ścieżce - znajomi się od niej odwrócili i zaczęto postrzegać ją jako "kolaborantkę flirtującą z komunistyczną władzą", a atmosfera w telewizji gęstniała z każdym dniem. Z kolei z innych źródeł można się dowiedzieć, że to niespodziewane wystąpienie miało jej pomóc i umocnić jej pozycję na ekranie. Prawdą jest bowiem, że spikerka pojawiała się w telewizji regularnie do 1989 roku.

Ostatecznie jednak Bożena Marki straciła pracę i odbyło się to dość niespodziewanie. "Wyrzucono mnie z dnia na dzień. Bez słowa wyjaśnienia", żaliła się w wywiadzie.

Zobacz również: Jolanta Nowak zachwyciła w "najbardziej bezwstydnej komedii PRL-u". Dlaczego porzuciła aktorstwo?

Rozpoczął się wtedy bardzo trudny czas w jej życiu. Poza utratą pracy rozsypało się także jej życie małżeńskie. Jacek Popiołek zażądał rozwodu. Po intensywnym czasie w końcu przyszło wytchnienie, a wraz z nim nowa miłość. Bożena Marki poznała jazzmana Janusza Trzcińskiego, z którym otworzyła własną galerię "Studio M" w kawiarni Telimena przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.

Nigdy już nie wróciła do telewizji, zostawiła ten etap za sobą i nie zamierzała do niego wracać nawet w wywiadach, odmawiała także udziału we wspominkowych programach TVP. Ostatecznie sama również nie została w żadnym wyróżniona. Kiedy prezenterka zmarła w 2018 roku w wieku 70 lat, Telewizja Polska nie uczciła pamięci swojej dawnej prezenterki.

Warszawa 09.1989 r. Galeria Studio M - Bożeny Marki (na pierwszym planie), pierwszy salon artystyczny w Warszawie

PAP/Marcin Wegner
Reklama

Źródła: swiatseriali.interia.pl, Paula Rodak YT, wszystko-o-wszystkim.life

Reklama
Reklama
Reklama