Reklama

Zawsze dbał o swoją prywatność i chronił życie rodzinne przed mediami. Nie jest jednak tajemnicą, że miał aż pięć żon, a szczęście odnalazł dopiero u boku 30 lat młodszej Soni. Tadeusz Ross doczekał się siedmiorga dzieci. Jego życie stawiało przed nim sporo wyzwań, o czym często mówił w wywiadach. Jakim ojcem był Tadeusz Ross?

Reklama

ZOBACZ TEŻ: Roman Polański w ogniu kolejnych oskarżeń. Chodzi o sprawę... sprzed pół wieku

Tadeusz Ross: historie miłości

Pierwszą miłością aktora była Irena Karel. Kochał ją bezgranicznie, a jego serce pękło, kiedy ukochana wdała się w romans z Andrzejem Łapickim. Ross chciał wówczas odebrać sobie życie. Następnie cztery razy się rozwodził i chociaż o większości nie wiadomo zbyt wiele, to najsłynniejszą była Małgorzata Potocka.

"Byłam z nim związana prywatnie i zawodowo. Otwierał ze mną mój wymarzony teatr Sabat, grał w nim, pisał dla nas teksty i scenariusze. Kochaliśmy go bardzo. Jego poczucie humoru, miłość do ludzi i sceny była wyjątkowa. Jak nikt, cudownie nosił frak i cylinder, łączył elegancję i szyk przedwojennej rewii ze współczesną. Tadziku kochany, byłeś miłością, przyjaźnią, radością, niezwykłym dżentelmenem, nadzwyczajnym artystą i człowiekiem. Kochamy Cię, okropnie cierpimy, ale zawsze będziesz z nami, w naszych sercach i na naszej scenie" - napisała Potocka po śmierci Rossa.

Największą miłością, u boku której spędził 30 lat życia, aż do śmierci, była Sonia. To ona pokazała mu, czym jest prawdziwe szczęście.

Zenon Zyburtowicz/East News

"Sonia jest niezwykle zdolną dziennikarką, lubię czytać to, co ona pisze. A w ogóle jest niezwykłą żoną. Sprawdziła się w najcięższych chwilach. Ciepła, mądra, wrażliwa dziewczyna. Wszystkim panom życzę takiej żony. Oczywiście nie mojej" - żartował Tadeusz Ross w rozmowie z Teresą Gałczyńską w 2017 roku.

Tadeusz Ross doczekał się siedmiorga dzieci

Aktor doczekał się siedmiorga dzieci. Z ostatnią żoną Sonią wychowywał trzy córki, Matyldę Nataszę i Klementynę. Z pozostałych związków miał również trzech synów oraz córkę Monikę. Chociaż tylko jedno z jego małżeństw przetrwało, dzieci były dla niego zawsze najważniejsze. Mimo nieudanych relacji dbał o kontakty z nimi, a wychował ich aż siedmioro.

CZYTAJ TEŻ: Przeżyła groźny wypadek, lekarze nie dawali jej szans. Dagmara Kaźmierska podda się zabiegowi w USA?

Miesiąc przed śmiercią w swoich social mediach Tadeusz Ross zamieścił wzruszający wiersz, z dedykacją dla swoich dzieci. Słowa w nim zawarte pokazują, jak potomstwo było dla niego ważne w życiu.

„Kiedy mnie już nie będzie, nie szukajcie mnie wcale,
Ja zimą z płatków śniegu, z igieł lodu się scalę,
Może będę zamiecią i za oknem wiać będę,
Albo będę choinką i zaśpiewam kolędę.

Nie szukajcie mnie wcale, kiedy mnie już nie będzie,
Wiosną kwiatem urosnę i będę w kwiatach wszędzie,
Może stanę się ptakiem, który głośno zaćwierka,
Może błyskiem nadziei ze srebrnego papierka.

Kiedy mnie już nie będzie, wcale mnie nie szukajcie,
Latem zbożem zaszumię, więc na chwilę przystańcie,
Chmurą przemknę burzową, złotym deszczem was zmoczę,
Potem wiatrem osuszę, letnim słońcem otoczę.

Nie szukajcie mnie wcale, nie szukajcie mnie więcej,
Kiedy jesień nadejdzie, w żółte liście tchnę serce,
Nie smućcie się, nie płaczcie, nie krzyczcie, nie wołajcie,
Jestem przy Was na zawsze, więc mnie już nie szukajcie.”

Reklama

Czyżby przeczuwał, że niedługo się pożegnają i chciał powiedzieć im, jak bardzo je kocha? Tadeusz Ross odszedł w nocy z 13 na 14 grudnia 2021 roku.

Reklama
Reklama
Reklama