Reklama

Wystawa czasowa (od 18 kwietnia 2023 do 8 stycznia 2024 roku) „Wokół nas morze ognia” to pierwsza wystawa o powstaniu w getcie warszawskim przedstawiona z perspektywy cywilów. Podczas powstania zeszli oni do bunkrów i kryjówek, sprzeciwili się Niemcom i narzuconemu przez nich systemowi mordowania bezbronnych w obozach zagłady. Zamiast stawić się do transportu, ukrywali się. Ich cichy opór był tak samo ważny, jak ten z bronią w ręku. Zostały po nich niemal tylko słowa. Muzeum POLIN zaprasza do obejrzenia i wysłuchania historii powstania w getcie warszawskim opowiedzianej słowami dwunastu bohaterek i bohaterów – Heny (Krystyny), Stelli, Mietka, Marylki, mężczyzny o nazwisku Maur, Łazarza, Symchy, Leona, Sewka, Mietka, Miry i Anonimowej Autorki.

Reklama

19 kwietnia 2023 r. przypada 80. rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim – największego zbrojnego zrywu Żydów i Żydówek podczas II wojny światowej, a zarazem pierwszego powstania miejskiego w okupowanej Europie. W dniu wybuchu powstania, w święto Pesach, na terenie getta przebywało 50 tysięcy osób. Byli wśród nich 20-letni Mietek Pachter, 21-letnia Mira Piżyc i 11-letnia Helena Kuczer (Krystyna Budnicka). Nie należeli do bojowców – jak wielu innych zamieszkujących getto. Co stało się z dziesiątkami tysięcy osób, które w trakcie powstania zeszły do podziemi i przez wiele dni pozostawały nieuchwytne?

Autorka koncepcji wystawy prof. Barbara Engelking oraz kuratorka Zuzanna Schnepf-Kołacz oparły ekspozycję na doświadczeniu cywilów zapisanym przez nich w pamiętnikach i dziennikach; w trakcie lub już po zakończeniu powstania:

Zależało nam, by poprzez wystawę przywrócić pamięć o losach blisko 50 tysięcy ludzi, którzy nie należeli do organizacji konspiracyjnych w getcie i nie walczyli z bronią w ręku. Pozostali w ukryciu i w ten sposób stawili opór wobec likwidacji getta. Pragniemy przekazać widzom uczucia i emocje, jakie towarzyszyły tym, którzy nie poddali się niemieckiemu nakazowi i zamiast stawić się do transportu do obozu pracy – już wtedy było wiadomo, że deportacja oznaczała Zagładę – ukryli się, zeszli do piwnic i bunkrów” – mówiła na konferencji prasowej Zuzanna Schnepf-Kołacz.

dar Marii Tomiły Wójcik-Siemek

Dym nad płonącym gettem warszawskim – zdjęcie zrobione z mieszkania przy ul. Mickiewicza 25, 25–26 kwietnia 1943

Większość śladów po cywilach w powstaniu została zniszczona i spalona, unicestwiona. Głównym materiałem do opowiedzenia o ich przeżyciach stały się dla twórczyń wystawy słowa, które pozostawili po sobie jej bohaterowie i bohaterki – przejmujące relacje z „piekła”, „dantejskiego inferno”, jak pisali o swojej sytuacji. Autorzy i autorki tych zapisów stali się przewodnikami – ich głosy prowadzą nas przez wystawę, a zarazem przez ich przeżycia. Poznajemy Anonimową Autorkę ukrywającą się w bunkrze w okolicach Miłej 44; laborantkę Stellę Fidelseid, która w bunkrze urodziła synka, 17-letniego Leona Najberga, który wrócił do getta, gdy dowiedział się o planowanym powstaniu. Wreszcie – usłyszymy historię Heny Kuczer (dzisiaj Krystyny Budnickiej). Jest jedną z niewielu osób żyjących, pamiętających powstanie. Na wystawie podzieli się z nami historią swojej rodziny – rodziców oraz siedmiorga rodzeństwa, którzy stracili życie w getcie.

Wystawa dotyczy historii, która wydarzyła się właśnie tutaj: w Warszawie, na Muranowie. W miejscu, w którym aktualnie stoi Muzeum POLIN. Ślady historii tych osób oraz getta i dawnej zamieszkiwanej przed wojną przez ludność żydowską Dzielnicy Północnej nadal znajdują się tuż pod powierzchnią ziemi. Na wystawie symbolicznie przypomną o nich relikty – przedmioty z wykopalisk archeologicznych: spalone i stopione pod wpływem ognia, skorodowane i strawione przez wilgoć kawałki balustrady, oderwana klamka, cegły. A także wydobyte spod ziemi łuski do nabojów przypominające o miejscu egzekucji Żydów i Żydówek przy dawnej ul. Zamenhofa 19.

The Naiberg Family Collection

Leon Najberg przed świeżo odsłoniętym Pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie podczas obchodów piątej rocznicy powstania w getcie, 1948 r.

Doświadczenie życia w bunkrze

Zobaczymy, jak wyglądało codzienne życie w bunkrze: w jakich warunkach przebywano i z kim dzielono przestrzeń kryjówki, jak radzono sobie z rutynowymi czynnościami czy potrzebami. Za sprawą scenografii Małgorzaty Szczęśniak i Saskii Hellmann „dotkniemy” doświadczenia przebywania w bunkrze: ciemności, gorąca płonących murów, braku przestrzeni i powietrza. Widzom towarzyszyć będzie pejzaż dźwiękowy Pawła Mykietyna, zainspirowany między innymi twórczością 11-letniej pianistki Josimy Feldschuh zmarłej na zapalenie płuc w kryjówce po stronie aryjskiej trzeciego dnia powstania.

„Opowiemy o kształtowaniu się relacji między ukrywającymi się oraz o ich uczuciach czy emocjach. Z jednej strony – o konfliktach, strachu, chwilach paniki, braku nadziei, poczuciu opuszczenia i zobojętnienia świata na ich los oraz świadomości przegranego życia; z drugiej – o potrzebie miłości, bliskości i sprawczości, o braniu odpowiedzialności za innych. Chęć życia, ocalenia siebie i swoich bliskich, tworzenia wspólnoty, której członkowie wspierają się i chronią się nawzajem, to także jeden ze sposobów sprzeciwiania się złu” – mówi Zuzanna Schnepf-Kołacz.

Marceli Najder / Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN

Gruzy getta warszawskiego sfotografowane tuż po zakończeniu wojny

Odnalezione po latach fotografie

Na wystawie znajdą się dwa zespoły fotografii wraz z oryginalnymi kliszami, które trafiły do Muzeum POLIN i na wystawę, niemal w ostatniej chwili. Pierwszy z nich, to zdjęcia wykonane w czasie powstania w getcie warszawskim przez Zbigniewa Leszka Grzywaczewskiego, który w czasie wojny pracował w Warszawskiej Straży Ogniowej. Negatywy zawierają 48 ujęć, 30 z nich pokazuje getto. Jest wśród nich 12 publikowanych już wcześniej zdjęć, zachowanych w formie odbitek w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie i Żydowskim Instytucie Historycznym, ale są i takie, które wcześniej nigdy nie były pokazywane. To widoki dymu nad gettem, na jego ulicach i podwórkach, wypalone domy, strażacy gaszący pożar, stojący na dachu domu i spożywający posiłek z metalowych menażek na ulicy.

„Wydaje się, że Zbigniew Leszek Grzywaczewski starał się jak najlepiej zarejestrować te sceny, zdając sobie sprawę z wagi dokumentacji wydarzeń niedostępnych dla wzroku ludzi po drugiej stronie muru getta. To jedyny znany obecnie historykom na świecie negatyw z czasu powstania, ukazujący obrazy z wewnątrz getta. Jak również unikatowe zdjęcia wykonane przez Polaka, a nie przez niemieckich żołnierzy, których celem było ukazanie Żydów w możliwie najgorszym świetle. Wykonywane przez nich zdjęcia służyły do celów propagandowych, jak raport przygotowany dla Himmlera przez Jurgena Stroopa” – mówi Marta Dziewulska, rzeczniczka prasowa Muzeum POLIN.

Drugi zespół fotografii i towarzysząca mu klisza to artefakty przyniesione do POLIN przez panią Aleksandrę Sobiecką, wnuczkę Rudolfa Dameca. Takich zdjęć – ukazujących palące się podczas powstania getto i świadków mu się przyglądających po tzw. stronie aryjskiej – jest bardzo mało. Sam temat obserwatorów powstania w getcie jest przede wszystkim obecny w literaturze: w opowiadaniu „Wielki Tydzień” Jerzego Andrzejewskiego, wierszu „Campo di Fiori” Czesława Miłosza, dziennikach Jarosława Iwaszkiewicza czy w opublikowanym 36 lat temu na łamach Tygodnika Powszechnego eseju Jana Błońskiego „Biedni Polacy patrzą na getto”. Nieznane wcześniej zdjęcia Rudolfa Dameca pokazują z bliska sceny, które miały miejsce pod murem getta w czasie powstania. Autor zdjęć podchodzi blisko nie tylko do muru getta, ale także do ludzi, którzy patrzą się na płonące getto za murem. Można zobaczyć ich twarze, gesty, spojrzenia, detale ubioru, dostrzegamy wśród nich dzieci, dorosłych, ubranych elegancko i skromnie. Mamy obraz świata, który równolegle toczył swoje codzienne życie obok Zagłady za murem getta.

Oto był człowiek, który szedł wzdłuż wschodniej granicy getta i robił zdjęcia. Wiemy, że był człowiekiem głęboko empatycznym, przechowywał u siebie w mieszkaniu Żydówkę, a jednocześnie głęboko poruszony tym, co widzi, miał potrzebę dokumentowania” – komentuje zdjęcia Dameca Joanna Fikus, kierowniczka Działu Wystaw w Muzeum POLIN.

Nie bądź obojętny

Muzeum POLIN opowiada historię powstania również z myślą o współczesnym świecie: o ludziach, których domy płoną, którzy muszą uciekać w nieznane w poszukiwaniu ratunku dla siebie i swoich bliskich, którzy czują się samotni, bezsilni i opuszczeni. Tym samym stawia pytania ważne we współczesnym świecie: jak zachowujemy się w obliczu śmierci? Co czują ludzie wyrzuceni poza nawias społeczeństwa, otoczeni obojętnością lub wzgardą, „tonący” (jak pisało o sobie wielu bohaterów i bohaterek), dla których nie ma ratunku? W jaki sposób możemy sprzeciwić się złu? Czym jest obojętność? Czy towarzyszy nam wstyd wobec bycia świadkiem cierpienia innych? Odpowiedzi na te i inne pytania widzowie będą mogli szukać wraz z badaczami, historykami, filozofami, artystami i świadkami historii w całorocznym programie Muzeum POLIN, zatytułowanym „Nie bądź obojętny”, którego kluczowym elementem było otwarcie 18 kwietnia 2023 r. – w przeddzień 80. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim – wystawy czasowej „Wokół nas morze ognia”.

Autorką koncepcji ekspozycji jest prof. Barbara Engelking, kierująca Centrum Badań nad Zagładą Żydów PAN, a kuratorką Zuzanna Schnepf-Kołacz z Muzeum POLIN. Współorganizatorami wystawy są Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny w Polsce i Centrum Badań nad Zagładą Żydów.

Materiały prasowe/Muzeum Polin

Powstanie w getcie warszawskim. Rys historyczny

W 1940 r. Niemcy ogrodzili murem część centrum Warszawy i stłoczyli tam prawie pół miliona Żydów ze stolicy i okolic. Uwięzieni w getcie, umierali wskutek głodu, chorób, niewolniczej pracy i ginęli w egzekucjach. Latem 1942 r. została zorganizowana Wielka Akcja likwidacyjna. Niemcy wywieźli z getta do ośrodka zagłady w Treblince blisko 300 tysięcy Żydów. Wśród tych, którzy pozostali, narodziła się idea zbrojnego oporu. 19 kwietnia 1943 r. dwa tysiące Niemców wkroczyło do getta, by je ostatecznie zlikwidować. Przeciwstawiło się im kilkuset młodych ludzi z konspiracyjnych – Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB) i Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW).

Powstańcy, pod dowództwem Mordechaja Anielewicza, byli wycieńczeni i słabo uzbrojeni. Wielu wiedziało, że nie mają szans, ale wolało zginąć w walce, by ocalić swoją godność. Pozostali mieszkańcy getta, około 50 tysięcy cywilów, przez wiele tygodni ukrywało się w kryjówkach i bunkrach. Pomimo rozpaczy, samotności, głodu, pragnienia i strachu walczyli o każdy kolejny „dzień, godzinę, minutę”. Ich cichy opór był tak samo ważny, jak ten z bronią w ręku. Przez wiele dni pozostali nieuchwytni – zeszli do podziemi i nie podporządkowali się rozkazom Niemców. Przez cztery tygodnie Niemcy równali getto z ziemią, paląc dom po domu. Schwytanych bojowców i mieszkańców zabijali lub wywozili do obozów.

Reklama

8 maja Anielewicz i kilkudziesięciu powstańców zostało otoczonych i popełniło samobójstwo. Nielicznym Żydom udało się wydostać kanałami z płonącego getta. 16 maja Niemcy na znak zwycięstwa wysadzili Wielką Synagogę przy ul. Tłomackie. Getto warszawskie przestało istnieć. Na jego terenie w gruzach pozostali już tylko nieliczni ukrywający się Żydzi. „Gruzowcy” zmagali się z brakiem wody i jedzenia. Ginęli z wycieńczenia i chorób, rozstrzeliwani przez Niemców. Niewielu udało się przejść na drugą stronę muru. Ostatni opuścili „cmentarzysko getta” w styczniu 1944 r.

Reklama
Reklama
Reklama