Reklama

Dobrze przeszukajcie swoje strychy i piwnice, bo może znajdziecie tam ukryte skarby. Tak jak pewna rodzina z Wielkiej Brytanii. Na ich strychu pokryty grubą warstwą kurzu leżał obraz. Długo, bo 140 lat.
Aż w końcu Brytyjczycy postanowili się go pozbyć. Ponieważ nie podejrzewali, że na ich strychu może leżeć obraz namalowany przez barokowego mistrza Petera Paula Rubensa sprzedali go za jedyne 78 tysięcy funtów. Sądzono bowiem, że płótno namalował jeden z uczniów mistrza.
Był rok 2017. Wtedy cieszyli się z zarobionych pieniędzy.

Reklama

Zarobić na Rubensie

Anonimowy nabywca zwrócił się do specjalistów z domu aukcyjnego Sotheby’s w Londynie, by ci poddali „Portret Damy” konserwacji. Zdjęto wtedy z niego warstwy brudu i lakieru. Okazało się, że obraz nie pochodzi z warsztatu Rubensa. „Portret Damy” namalował sam Peter Paul Rubens.
Independent podaje, że dzieło w 1902 roku było wystawiane w Royal Academy w Londynie jako dzieło Rubensa. Nie wiadomo dlaczego „zapomniano” o jego pochodzeniu.

„Był dość brudny, było na nim ze sto lat brudu i starego lakieru, ale kiedy został oczyszczony ukazał się w nim Rubens w całej okazałości”, mówił Andrew Fletcher, specjalista od malarstwa europejskiego w domu aukcyjnym Sotheby’s.
Eksperci pracujący pod jego nadzorem, dzięki nowoczesnej technice dostępnej konserwatorom odkryli „ukryte dotąd szczegóły”, czyli między innymi poprawki, jakie w trakcie malowania nanosił mistrz flamandzki, świadczące o autentyczności płótna.
Anonimowy nabywca może cieszyć się dobrze wydanymi 78 tysiącami funtów. Obraz został bowiem wystawiony na aukcję, która odbędzie się 29 lipca. Specjaliści szacują, że nabywca będzie musiał zapłacić za niego nawet 3,5 miliona funtów, czyli około 17 milionów złotych.

Inne odnalezione dzieła mistrzów

Jak widać drogocenne obrazy dawnych mistrzów można znaleźć tam, gdzie nikt się tego nie spodziewa.

To nie jedyny Rubens, który najpierw został sprzedany za bezcen. Portret córki mistrza Clary Sereny zostało siedem lat temu sprzedane za 475 tysięcy funtów. Podobnie jak w przypadku „Portretu Damy” sądzono, że obraz nie został zamalowany przez Rubensa. Sądzono, że wyszedł spod ręki jego naśladowcy. Pięć lat później, na szczęście dla nabywcy okazało się, że to oryginał.
W 2014 roku pewna rodzina w Tuluzie na strychu odnalazła zaginione dzieło Caravaggia „Judyta odcinająca głowę Holofernesowi”. Obraz wart 120 milionów euro przeleżał tam 150 lat. Znaleziono go przez przypadek, gdy zaczął przeciekać dach i trzeba było zrobić porządek z zalegającymi rupieciami.
W podobny sposób trafiono na zaginione dzieło Rembrandta. W 2015 roku w New Jersey rodzeństwo porządkowało dom po śmierci rodziców. Wyjątkowo nijaki obraz okazał się dziełem nastoletniego Rembrandta. W Warszawie na targowisku kolekcjoner z Bydgoszczy kupił obraz, który okazał się zaginionym 20 lat wcześniej „Autoportretem” Wojciecha Kossaka.
W 1964 roku w Kosowie Lackim w pokoju proboszcza maleńkiej parafii odnaleziono obraz pędzla E Greca „Ekstaza świętego Franciszka”, ale udowodnienie, że wyszedł spod pędzla mistrza zajęło dwa lata. Nie dano nam wiary, że to El Greco. Głównym argumentem kontra było to, że obraz znajduje się w Kosowie Lackim. Skąd w małej parafii obraz wielkiego hiszpańskiego mistrza? To się nie mieściło w głowach - wspominała po latach Izabela Galicka, historyk sztuki, która dokonała odkrycia.

Reklama

Choć historycy sztuki i muzealnicy mówią, że takie znaleziska są niezwykle rzadkie, warto mieć oczy naokoło głowy. Nigdy nie wiadomo co znajdziecie na strychu, albo w starej kanapie.

Reklama
Reklama
Reklama