MA 31 stycznia 2016 20:20
1/14
The Basement
Copyright @Gregory Crewdson
1/14

W tych zdjęciach jest coś z filmów Hitchcocka i obrazów Hoppera. Coś pomiędzy sztuką a życiem, prostotą a teatralnością. Bo tylko Gregory Crewdson potrafi stworzyć tak sugestywny nastrój, że widz staje się częścią historii, która tak naprawdę jest... manipulacją. Najnowszy cykl fotografa "Cathedral of the Pines" to jednak coś więcej - to powrót do życia. Pracując nad nim w lasach dzieciństwa leczył złamane serce po drugim rozwodzie. - Te zdjęcia są moim wielkim odrodzeniem - zawyrokował.

 

Przez ostatnie 5 lat Gregory Crewdson nie zrobił żadnego zdjęcia. Uciekł z Nowego Jorku i ukrył się w lasach Berkshire i zamieszkał w tamtejszym starym kościele. W samotności próbował radzić sobie z emocjami po trudnym rozwodzie: w ramach rekonwalescencji codziennie pływał w okolicznej rzece i biegał ścieżkami na  Szlaku Appalachów. Tam natknął się na szlak zwany "Cathedral of the Pines", który zainspirował go do zrobienia nowych malowniczych fotografii.

 

- To było estetyczne przebudzenie - Crewdson mówi tygodnikowi "Time". - Wróciłem nie tylko do życia, ale i do świata sztuki z nowym cyklem. Nazwa szlaku i miejsce, w którym szukałem spokoju, wywołały inspirację dla ciała i dla twórczej pracy. Odrodziłem się w tych fotografiach.

 

 

Ciemniejsza strona psychiki

 

Wrócił, by ponownie w bardziej kameralnej skali - z małym zespołem i z pomocą rodziny i przyjaciół - zająć się tematami małomiasteczkowej Ameryki, z których jest tak dobrze znany. Wysublimowane surrealistyczne sceny misternie reżyserowane, kinowe oświetlenie, anonimowi bohaterowie, nijakie wnętrza, niezwykła dbałość o szczegóły, tajemniczość i otwarte narracyjnie "momenty", w których odkrywa  zakamarki ludzkiej psychiki i niepokojące dramaty amerykańskiej codzienności - pozostał wierny swojemu rozpoznawalnemu stylowi, który wypracował przez 20 lat kariery. Ale  nowa seria "Cathedral of the Pines", która składa się z 31 zdjęć, wkracza w ciemniejszą stronę psychiki,  porusza tematy izolacji, samotności i tęsknoty.

 

- To było dla mnie ważne, by zdjęcia miały coś w rodzaju cichej wrażliwości - mówi. - Są one mniej kinowe i bardziej malarskie pod względem podejścia, ale to na pewno wciąż psychologiczne portrety, na których bardzo niewiele dzieje się w kategoriach narracji lub dosłownej fabuły.

 

Crewdson i tym razem kładzie nacisk na psychologiczną naturę obrazu, pokazując własne lęki i pragnienia - dla niego zdjęcia są sposobem na odnalezienie sensu w świecie. Nadal próbuje znaleźć niesamowitość i tajemnicę w życiu codziennym, w najprostszych czynnościach.  Zdjęcia są połączeniem między zwykłym życiem i teatralnością.

 

- Ustawienia, rekwizyty, kostiumy, ludzie, oni mają czuć się zwyczajne, ale potem wykorzystuję światło, kolor, nastrój i atmosferę, aby naładować te kadry w jakiś surrealistyczny sposób. Wieloznaczność narracji w mojej pracy jest w mniejszym stopniu świadomym ukłonem w kierunku widza, bardziej to nieodłączna cecha mojego umysłu - zapewnia 54-letni autor, dla którego standardowym warsztatem są aparaty wielkoformatowe, techniki motion-picture i aż 40 członków ekipy.

 

Za kulisami serii "Cathedral of the Pines" Gregory'ego Crewdsona

 

 

"Sam nie wiem, po co robię zdjęcia"

 

"Cathedral of the Pines" tak jak poprzednie serie Crewdsona - "Twilight", "Dream House" i "Beneath the Roses" - przypomina nie tylko XIX-wieczne malarstwo amerykańskie i europejskie, ale i kinowe obrazy, które powstają pod wpływem jego miłości do starych filmów. 

 

- Mam dysleksję i obrazy nieruchome mają dla mnie więcej sensu - wiem, jak je czytać. Jestem wielkim fanem kina, ale nigdy nie mógłbym zrobić filmu. Praca w sposób liniowy jest mi obca. Zawsze byłem zainteresowany wykorzystaniem aspektów produkcji filmowej do stworzenia jednego obrazu, poszukiwaniu relacji między tworzeniem filmów i fotografii i  zacieraniem granic między nimi. Jestem zafascynowany opowiadaniem historii w jednym kadrze, a nie w czasie - tłumaczy fotograf.

 

Jego twórczość nie tylko zachwyca międzynarodową elitę krytyków, ale i kolekcjonerów, którzy za zdjęcia Amerykanina są gotowi płacić ponad 100 tys. dolarów. On jednak zapewnia, że nie fotografuje dla pieniędzy. W dokumencie BBC "Geniusz zaklęty w fotografii" wyznaje: - Sam nie wiem, po co robię zdjęcia. Nie lubię nawet trzymać aparatu.

 

Wystawa "Cathedral of the Pines" w Galerii Gagosian w Nowym Jorku potrwa do 5 marca.

 

Za kulisami serii "Cathedral of the Pines"

 

2/14
The Haircut
Copyright @Gregory Crewdson
2/14

3/14
The Motel
Copyright @Gregory Crewdson
3/14

4/14
Woman at Sink
Copyright @Gregory Crewdson
4/14

5/14
Beneath the Bridge
Copyright @Gregory Crewdson
5/14

6/14
Mother and Daughter
Copyright @Gregory Crewdson
6/14

7/14
Seated Woman on Bed
Copyright @Gregory Crewdson
7/14

8/14
The Drainpipe
Copyright @Gregory Crewdson
8/14

9/14
The Barn
Copyright @Gregory Crewdson
9/14

10/14
Father and Son
Copyright @Gregory Crewdson
10/14

11/14
The Shed
Copyright @Gregory Crewdson
11/14

12/14
The Disturbance
Copyright @Gregory Crewdson
12/14

13/14
The Mattress
Copyright @Gregory Crewdson
13/14

14/14
Cathedral of the Pines
Copyright @Gregory Crewdson
14/14

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Kocha muzykę, ale już podważano jej sukcesy. Córka Aldony Orman o cieniach posiadania znanego nazwiska

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

KATARZYNA DOWBOR o utracie pracy, nowych wyzwaniach i o tym, czy mężczyźni... są jej potrzebni do życia. JOANNA DARK i MAREK DUTKIEWICZ: dwie dusze artystyczne. W błyskotliwej i dowcipnej rozmowie komentują 33 lata wspólnego życia. SYLWIA CHUTNIK: pisarka, aktywistka, antropolożka kultury, matka. Głośno mówi o sprawach niewygodnych i swojej prywatności. ROBERT KOCHANEK o cenie, jaką zapłacił za życiową pasję – profesjonalny taniec. O TYM SIĘ MÓWI: Shannen Doherty, Christina Applegate, Selma Blair, Selena Gomez, Michael J. Fox łamią kolejne tabu – mówią publicznie o swoich chorobach.