Słodki koniec dnia. Krystyna Janda jako polska noblistka w filmie Jacka Borcucha
W kinach od 10 maja
Zwycięzca Konkursu Polskich Filmów Fabularnych 12. Mastercard OFF Camera w Krakowie, najnowszy film Jacka Borcucha Słodki koniec dnia w kinach już od 10 maja. „Elegancki, acz prowokujący”, jak określiło go jury festiwalowe pod przewodnictwem laureatki Oscara Marcii May Harden, zwraca uwagę przede wszystkim kolejną świetną rolą Krystyny Jandy.
„Słodki koniec dnia”. Opis fabuły
Miejscem akcji filmu jest włoska prowincja, etruskie miasto Volterra. Tu od lat mieszka Maria (Krystyna Janda) – polska poetka, laureatka Nagrody Nobla, autorytet moralny. Życie Marii toczy się w rytmie włoskiej prowincji, do czasu gdy na jej relacjach z mężem i córką (Kasia Smutniak) zaczynają się pojawiać rysy, w miarę jak angażuje się w romantyczny związek z młodym imigrantem Nazeerem (Lorenzo de Moor). Na skrzyżowaniu wolnego ducha i starzejącego się ciała Maria stara się zdefiniować swoją rolę w szybko zmieniającej się rzeczywistości. Świat bohaterów zostaje wywrócony do góry nogami, gdy otrzymują szokującą wiadomość o zamachu terrorystycznym w Rzymie. Maria wygłasza publicznie kontrowersyjną opinię, oddając Nagrodę Nobla i wzbudzając poruszenie nie tylko w miasteczku, ale w całej Europie. Jej bezkompromisowość i niepoprawność polityczna okazują się mieć dramatyczne konsekwencje – dla Nazeera, jej rodziny, lokalnej społeczności i niej samej. Słodki koniec dnia to opowieść o starciu wielkiego, kreatywnego intelektu i kobiecości z widmem rozpadającej się europejskiej demokracji. Od pierwszej do ostatniej sceny Maria ma siłę i odwagę, by walczyć o to, co najbardziej ceni. (opis dystrybutora)
O filmie „Słodki koniec dnia”
– Jestem Europejczykiem i myślę o sobie jako o członku jakiejś wspólnoty, która w tym momencie jest w fazie dynamicznych zmian. Dotyka mnie wszystko to, co się dzisiaj dzieje, i jestem tym – myślę, że tak samo jak większa część Europy - zaniepokojony. Nikt nie wie, co się wydarzy. Widzimy te zmiany, akty terroru, bezradność polityków. Polityka dotycząca uchodźców jest nie do końca kontrolowana, a różne głosy z różnych krajów pokazują, że nie ma na nią jednego pomysłu. Wewnętrzne walki sprawiają, że temat ten wykorzystywany jest do bieżących, wewnętrznych rozgrywek politycznych, i myśląc o kolejnym filmie, nie sposób było go ominąć. Chyba najbardziej istotne jest to, że czuję się nierozerwalną częścią kultury europejskiej. I widząc bardzo dynamiczną zmianę, która w dość niedalekiej perspektywie może przynieść coś zupełnie nowego, coś zaskakującego, niekoniecznie dobrego, postanowiłem głośno myśleć na ten temat, przenosząc to na papier, czyli scenariusz, i próbować zadawać pytania oraz częściowo na nie odpowiadać – przybliża genezę powstania Słodkiego końca dnia reżyser i współautor scenariusza, razem ze Szczepanem Twardochem, Jacek Borcuch.
W głównej roli w filmie Borcucha występuje Krystyna Janda, która była związana z projektem od samego początku. To jej pierwsza główna rola od czasu Tataraku Andrzeja Wajdy. Wcieliła się w postać polskiej noblistki Marii Linde. – Myślę, że ta kobieta jest splotem kilku osobowości czy portretów kobiet współczesnych, dość nam znanych, działają publicznie, społecznie, wypowiadają się w mediach na tematy polityczne, na temat sztuki, wolności w sztuce, wolności obywatelskiej, odpowiedzialności wobec coraz trudniejszego świata – mówi o swojej postaci Janda. – Jest takich kobiet teraz wiele, więcej niż dawniej. Biorą wszystko w swoje ręce, ponoszą konsekwencje. Nie wiem, czy ja prywatnie zgodziłabym się z postępowaniem, poglądami Marii Linde. Zaciekawiło mnie, jak jej bronić, jak to grać, jak rozumieć jej szarpaninę i obawy, postawę wobec współczesnych problemów. Poetka, noblistka, Żydówka, Polka, obywatelka Europy, emigrantka, z Holocaustem i tragedią rodzinną w tle – wylicza aktorka. Janda za rolę Marii została nagrodzona Specjalną Nagrodą Jury na prestiżowym festiwalu filmowym w Sundance, gdzie Słodki koniec dnia miał swoją światową premierę.
Zwiastun filmu „Słodki koniec dnia”
– Jacek przyszedł do nas z wstępnym zarysem scenariusza zaledwie trzy lata temu, więc praca nad tym projektem od scenariusza do premiery była szybka, ale zdecydowanie niełatwa, raczej intensywna – wspomina producentka Słodkiego końca dnia Marta Habior. – Osobiście jestem bardzo zainteresowana kwestiami imigracji, ksenofobii, rasizmu, z którymi się teraz stykamy, i reaguję na te kwestie bardzo emocjonalnie. Doświadczamy, jak populizm i nieodpowiedzialna polityka wpływają na opinię publiczną w najgorszy możliwy sposób. Uważałam, że ten scenariusz, odpowiednio zrealizowany, ma potencjał, by uczynić te tematy bardziej ludzkimi, może nawet by zmienić nieco perspektywę, wprowadzając empatię i poczucie przynależności. Reakcje ekspertów w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej były dla nas pierwszą wskazówką, że tym filmem mamy szansę na łączenie ludzi, a nie pogłębianie podziałów.
Słodki koniec dnia w kinach od 10 maja.
Plakat filmu Słodki koniec dnia: