Renata Przemyk ujawnia koszmarne kulisy procedury adopcyjnej. Robiono wszystko, aby ją zniechęcić i odesłać z kwitkiem
Za artystką bardzo trudna walka o dziecko
W najnowszej książce Anity Sobczak Renata Przemyk wraca wspomnieniami do trudnych wspomnień związanych z adopcją. Artystka przeszła długą drogę, nim pozwolono jej na cieszenie się nowym doświadczeniem. "Wyglądało na to, że robią wszystko, żeby mnie zniechęcić, ale też zdyskredytować" — opisuje. Co jeszcze ujawniła?
Renata Przemyk o procedurze adopcyjnej. Próbowano ją zniechęcić
Ponad dwie dekady temu Renata Przemyk na własną rękę spełniła wielkie marzenie o macierzyństwie. Dziś jest dumną mamą dorosłej już Klary, dla której była skłonna do największych poświęceń. Jednym z nich było przebrnięcie przez niełatwą procedurę adopcyjną, którą dziś określa wprost jako przerażającą. "Gdyby rodzice biologiczni spełniali, chociaż niewielką część warunków, jakie się stawia tym adopcyjnym, dzieci miałyby cudowne życie" — stwierdza na łamach książki Anity Sobczak pt. "Sama. Rozmowy o samotnym macierzyństwie".
Z publikacji dowiadujemy się, jak wyglądał proces adopcji małej Klary przez artystkę. W przypadku jej oraz innych samotnych osób procedura jest znacznie trudniejsza do przejścia. Na każdym jej etapie Renata Przemyk czuła się nieustannie zniechęcana do posiadania dziecka...
Renata Przemyk, 2001 r.
"Wiele rozmów, długich testów i zaświadczeń. Do domu przyjechało dwoje psychologów. Moja mama — prosta kobieta — była zszokowana tym, w jaki sposób przeprowadzana była ta rozmowa. Wyglądało na to, że robią wszystko, żeby mnie zniechęcić, ale też zdyskredytować" — wspomina.
Dla adoptowanej córki zrezygnowała z pracy. Renata Przemyk była skłonna do poświęceń
Nieprzychylnie postrzegano też fakt specyfiki jej pracy. "Raczej był to argument przeciwko. Psychologowie stwierdzili, że to będzie miało bardzo zły wpływ na dziecko, że mnie wiecznie nie będzie w domu", wyznaje. Dlatego nim Klara została jej adopcyjną córką, gwiazda musiała przedstawić solidne argumenty na to, dlaczego będzie dla dziewczynki dobrą mamą: "Przekonywałam ich, że jestem częściej w domu niż przeciętny rodzic pracujący w korporacji, którego nie ma od rana do wieczora. I daj Boże, jak jest w weekend. Dużo pracuję w domu. Kilka koncertów miesięcznie wystarcza mi na utrzymanie".
Przez pierwszy rok życia córki mogła pozwolić sobie na tymczasowe zawieszenie kariery z racji na bardzo komfortową sytuację finansową. A gdy musiała już wrócić do pracy, zawsze mogła liczyć na wsparcie serdecznych osób: "Przez następne lata to były pojedyncze koncerty, po których zawsze wracałam na noc. Klarą zajmowały się przez ten krótki czas opiekunki, mama albo przyjaciółka".
Renata Przemyk, VIVA! wrzesień 2017
Opieka nad Klarą pochłonęła ją bez reszty, artystka przez lata nie spotykała się z żadnymi mężczyznami. Dopiero gdy dziewczynka trochę podrosła, pozwoliła sobie na sporadyczne randki. Jednak długo nie była w stanie znaleźć nikogo, z kim chciałaby tworzyć patchworkową rodzinę. "Te związki nie trwały bardzo długo, trzy i pięć lat. Żaden z tych panów nie nadawał się również na ojca. To ja miałam lekcję do odrobienia, nie ona" — opisuje artystka. Komfort adoptowanej córki był dla niej kluczowy. Jeden z partnerów chciał kiedyś wychowywać Klarę, gdy ta była nastolatką. Nie była z tego powodu szczególnie zadowolona.
Dziś Renata Przemyk jest w szczęśliwym związku z obecnym partnerem. Z książki dowiadujemy się, że cała trójka ma ze sobą świetny kontakt. "Dopiero teraz Klara, już dorosła kobieta, lat 21, mówi: 'Fajny ten nasz Michał'. Przyjaźnią się. Obie możemy na niego liczyć w każdej sytuacji. Klara ma lepszy radar. 'Ale ty wiesz, że ja nie będę mówiła do niego »tato«?'. 'Spoko' - mówię — podsumowuje gwiazda.
Renata Przemyk, 24.10.2026 r.
[Ostatnia publikacja na Viva Historie 30.06.2024 r.]