W deszczowy dzień w Nowym Jorku, czyli powrót Woody’ego Allena do formy
Przeczytaj naszą recenzję!
Dobra wiadomość dla wszystkich fanów klasycznego Woody’ego Allena. Reżyser powraca na Manhattan, by zabrać widzów na przejażdżkę dorożką. Co jednak ważniejsze, wraca też do formy sprzed lat. W filmie W deszczowy dzień w Nowym Jorku znaleźć można wszystko to, za co pokochali go widzowie. Nie jest to film wolny od słabości, ale w końcu do kin trafia Woody Allen, na którego warto się wybrać i miło spędzić czas. W deszczowy dzień w Nowym Jorku w kinach od 26 lipca.
„W deszczowy dzień w Nowym Jorku”. Opis fabuły
Gatsby (Timothée Chalamet) to inteligentny młody mężczyzna pochodzący z zamożnej nowojorskiej rodziny. W trakcie studiów na jednej z niewielkich lecz prestiżowych uczelni poznaje Ashleigh (Elle Fanning), dziedziczkę bogatej rodziny bankierów z Arizony. Dziewczyna jest aspirującą dziennikarką, która otrzymuje propozycję wywiadu ze znanym reżyserem Rolandem Pollardem (Liev Schreiber). To okazja do wyprawy do Nowego Jorku, gdzie ma odbyć się ta rozmowa. Gatsby cieszy się na możliwość wyjazdu z ukochaną do rodzinnego miasta. Szczegółowo planuje pobyt, wybierając swoje ulubione miejsca. Dba też o to, by informacja o przyjeździe nie dotarła do jego rodziców, z którymi nie ma ochoty się spotykać. Misterny plan szybko bierze w łeb. Pollard zdradza Ashleigh wątpliwości odnośnie swojego najnowszego filmu, z którego chce się wycofać. Rozpoczyna to serię wydarzeń, która sprawi, że dziewczyna, zamiast na romantyczną randkę z Gatsbym, trafi do świata największych gwiazd filmowych. Tymczasem na drodze Gatsby’ego staje siostra jego byłej dziewczyny, Shannon (Selena Gomez).
Recenzja filmu „W deszczowy dzień w Nowym Jorku”
Z jednej strony wydaje się, że filmów takich jak W deszczowy dzień w Nowym Jorku Woody Allen mógłby pisać i reżyserować po kilka miesięcznie. Naznaczone jego charakterystycznym stylem, którego nie sposób nie rozpoznać, „płyną” przed siebie wartkim nurtem inteligentnych dialogów, żartów i gierek słownych, na których oparta jest fabuła. Bohaterowie Allena nie milkną nawet na chwilę, a ich szermierka słowna pełna jest nawiązań do życia kulturalnego Nowego Jorku. A także naznaczona miłością do tego miasta. Podane to wszystko jest z taką lekkością, że trudno nawet wyobrazić sobie, aby Allen miał jakiekolwiek trudności w trakcie pisania scenariusza. Można odnieść wrażenie, że to dla niego tak łatwe jak oddychanie.
Z drugiej zaś strony: to dlaczego Woody Allen dawno nie napisał takiego filmu?
Zadanie poszukiwania odpowiedzi lepiej pozostawić biografom. Widzom pozostaje cieszyć się z powrotu mistrza do formy i filmu, który nie tylko za sprawą miejsca akcji od razu kojarzy się z najgłośniejszymi dziełami Allena. Opartego w głównej mierze na charakterystycznych dialogach, których słucha się z przyjemnością, choć momentami opowiadane tu żarty są zbyt dosadne. I zagranego przez starą hollywoodzką gwardię oraz młode pokolenie aktorów, które już zaczyna przejmować od nich pałeczkę.
Zwiastun filmu „W deszczowy dzień w Nowym Jorku”
Nie jest W deszczowy dzień w Nowym Jorku filmem w żaden sposób odkrywczym. Kontekstowa fabuła pozwala się nie nudzić, choć można odnieść wrażenie, że trochę prowadzi donikąd. Brak tutaj wyraźniejszej intrygi, która pozwalałaby czekać w napięciu na to, co wydarzy się dalej. Przygody przeżywane przez bohaterów są raczej pretekstem do pokazania kilku epizodów z kulturalnego i towarzyskiego życia Nowego Jorku. Do delikatnego obśmiania lokalnych wyższych sfer i kulis filmowego showbiznesu. Na drodze sympatycznej, ale niezbyt rozgarniętej Ashleigh (świetna i przesympatyczna Elle Fanning) stanie nie tylko Pollard, ale też przeżywający kłopoty osobiste scenarzysta (Jude Law) oraz największy gwiazdor kina Francisco Vega (Diego Luna). W każdym z nich widz odnajdzie cząstkę samego Allena, który znów nie pokazuje się na ekranie, ale nie pozostawia wątpliwości co do tego, że „wysłał” tam swojego człowieka.
Tym razem w rolę młodego Woody’ego Allena wcielił się rozchwytywany po sukcesie filmu Tamte dni, tamte noce Timothée Chalamet. I trzeba przyznać, że niezbyt dobrze czuje się w zbyt dużej allenowskiej marynarce. Wydaje się, że młody aktor o wiele lepiej sprawdza się w rolach dramatycznych niż tej wymagającej zacięcia ironiczno-komediowego. Bohater Chalameta szuka swojego miejsca w życiu. Nie chce podążać wyznaczoną dla niego przez rodziców ścieżką, woli żyć po swojemu. A to oznacza zostanie hazardzistą. Gatsby to oczytany, osłuchany, pianista-intelektualista, który najlepiej czuje się przy stole do pokera. Niedawno wygrał sporą sumkę, która pozwala mu na spędzenie dnia w Nowym Jorku na swoich warunkach. Deszczowy Nowy Jork, który Gatsby tak kocha, zaplanował dla niego inny wieczór.
W deszczowy dzień w Nowym Jorku to lekkie, urocze i sympatyczne kino, któremu nie grozi wielkość. Choć momentami przypomina wczesne filmy… Kevina Smitha (spotkanie Gatsby’ego z antypatycznym kolegą mogłoby od razu zostać wmontowane we W pogoni za Amy), finalnie zamienia się w typową dla Allena inteligentną (intelektualną) komedię. Być może niezbyt odkrywczą, ale zdecydowanie przyjemną do oglądania. W deszczowy dzień w Nowym Jorku w kinach od 26 lipca. 7/10.
Plakat filmu W deszczowy dzień w Nowym Jorku: